Babie Lato

17 4 0
                                    

Anna położyła się spać. Była wykończona szukaniem zaklęcia, które uwolniłoby Pawła z lampy. Odkąd mężczyzna na powrót uzyskał fizyczną formę, Tomasz przydzielił mu własną kwaterę i łóżko. Ciesząc się na nowo uzyskaną prywatnością, Anna nawet nie zważała na godzinę i wskoczyła pod kołdrę. Czuła, że to będzie pierwszy spokojny sen od tygodnia. Wszystko zaczęło się układać...
Drzwi do pokoju otworzyły się.

- Co tym razem? - syknęła wyraźnie zirytowana.

- Och... wybacz, nie wiedziałem, że spałaś. Wrócę później - Paweł powoli zaczął zamykać drzwi.

- Nie... - Ania podniosła się do pozycji siedzącej - nie śpię... czego chciałeś? - zapytała łagodniej.

Paweł odwrócił się w jej stronę i wszedł do pokoju. Jedynie cienka smużka światła dochodząca z korytarza, oświetla teraz jego twarz.

- Myślałem o tym, co powiedziałaś mi w bibliotece - dżin zacisnął pięści - masz racje, jestem tchórzem i zawsze nim byłem...- zatrzymał się odwracając wzrok w zamyśleniu -...ale chce to zmienić! Chcę powiedzieć Marii prawdę, niezależnie od tego czy mnie odrzuci czy nie! - jego pełne determinacji spojrzenie przeszyło Annę na tyle, że dziewczyna się zaczerwieniła.

- Anno, mogę ci obiecać, że gdy odnajdziemy twoją siostrę, wszystko jej opowiem. Czy tego właśnie chcesz? - zapytał klękając przy jej łóżku, niczym rycerz.

- Ja po prostu chcę ją uratować i uratować to miasto. Tylko tego pragnę - powiedziała przecierając zaspane oczy.

- W takim razie... twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - zaręczył przykładając dłoń do piersi.

Nim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć, w powietrze wzniosła się niewielka kulka magicznego światła. Żółty ognik uniósł się w górę i rozbłysnął oświetlając ich twarze.

- Co to było?! - wykrzyknęła zaskoczona Anna.

- Przyjąłem twoje życzenie. To forma jego przypieczętowania. Można powiedzieć, że jesteśmy związani przysięgą - Paweł uśmiechnął się przyjaźnie i dziewczyna zmarszczyła brwi.

- Przez wzgląd na brak mocy, unikałem przyjmowania życzeń. To naprawdę miła odmiana - przyznał radośnie. Anna uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco. Jednakże momentalnie poczuła się nieswojo z tym nienaturalnym dla niej wyrazem twarzy i poczerwieniała ze wstydu.

- Nie będę ci już przeszkadzać - powiedział dżin wstając do wyjścia. Anna odprowadziła go wzrokiem i na powrót przykryła się kołdrą. Dziewczyna odetchnęła głęboko. Miała nadzieje na spokojną resztę nocy, dlatego zamknęła oczy i...

- Mamy poważny problem!

- Co znowu?! - wrzasnęła zdenerwowana kolejną pobudką.

W przejściu stał Tomasz. Paweł, który właśnie zamierzał opuścić pokój, zatrzymał się w progu.

- Zima nie ustała! Temperatura ciągle spada - wyjaśnił sierżant.

- Może to chwilowe. Paweł dopiero co wyszedł z lampy - machnęła ręką dziewczyna.

- Minęły już dwie godziny, a temperatura spadła o całe dziesięć stopni! Dziesięć! To więcej niż przez ostatnie dwa dni! - gorączkował się mężczyzna. Coraz bardziej zirytowana Anna zmarszczyła brwi.

- Nie przełamaliśmy klątwy! Nie mam mocy! - zorientował się nagle dżin.

- Czy twoja moc nie była zaklęta w lampie? Czy kiedy ją zbiliśmy, nie powinieneś jej odzyskać? - zapytała Anna, powoli wstając z łóżka.

- Była, ale jedyną szansą na przełamanie klątwy jest pocałunek prawdziwej miłości - odpowiedział Paweł.

- Lecz, skoro twoja moc została zaklęta w lampie... którą zbiliśmy... Czy to możliwe, że straciłeś ją na zawsze? - zapytał z desperacją w oczach Tomasz. Dżin nic nie odpowiedział.

- Dobrze więc... - westchnął Tomasz - miejmy nadzieje, że nie i że wystarczy jedynie, abyś pocałował swoją miłość. Chodźcie za mną, musimy obmyślić plan, jak uratować twoją siostrę Anno.

Tomasz szybkim krokiem wyszedł z pokoju.
***

- Jesteście jedynymi ludźmi, którym mogę aktualnie zaufać - wyznał Tomasz spoglądając na grupę: Anne, Pawła i bibliotekarza trolla, cała czwórka na powrót znalazła się w podziemnej bibliotece - Rozpoczynam operacje o kryptonimie „Babie Lato".

Anna zmarszczyła brwi. Po co ta głupia nazwa?

- Naszą misją jest wprowadzić Pawła do pałacu i doprowadzić do pocałunku z Marią - kontynuował Tomasz - Podzielę operację na trzy części, z czego dwie będą działy się równolegle - wyjaśnił chodząc po pokoju z dłońmi splecionymi z tyłu.

- Pierwsza faza: Zatrucie dostawy soli. Dostałem informację, że kopalnia soli na zachodnim wybrzeżu kończy działalność, ze względu na zimę. Jutro mają odbyć się ostatnie dostawy, w tym jedna wprost do pałacu. Gustawie? - Tomasz odwrócił się do potężnego trolla.

Mężczyzna skinął głową i podszedł do biurka wyjmując dużą butelkę z przeźroczystym płynem.

- To powinno uśpić wszystkich w zamku-  troll uśmiechnął się zadziornie.

- Dobrze - pochwalił go Tomasz - Druga Faza: Wprowadzenie Dżina Dnia do Pałacu. Razem z Pawłem ukryjemy się w wózku z solą. To duży pojazd, a strażnicy nigdy nie sprawdzają dostaw jedzenia. W końcu, dżin jest nieśmiertelny i trucizna nie może go zabić.

Tomasz spojrzał na Pawła szukając sprzeciwu, niczego nie znalazł.

- I ostatnia faza: Poinformowanie Marii. Aniu musisz w jakiś sposób dostać się do swojej siostry i wręczyć jej to...

Sierżant przekazał dziewczynie kieszonkową mapę. W jednym pomieszczeniu zaznaczony był czerwony „X".

- To mapa pałacu, zaznaczyłem na niej windę kuchenną. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem większość strażników będzie spać i Maria bez problemu będzie mogła zjechać do piwnicy, gdzie spotka się z Pawłem. Jesteś w stanie jej to przekazać? - zapytał Tomasz.

- Tak - pewnie przyjęła jego spojrzenie. Wyłupie Arkadiuszowi oczy, pomyślała.

- W takim razie... - Tomasz spojrzał po kolei na każdego z osobna - zaczynajmy.

Usta ZdrajcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz