chapter 10

291 16 1
                                    

- Jaka jest twoja diagnoza? - zapytał ją tak, jakby przed chwilą wcale nie miał ataku paniki. Jego serce zaczęło galopować, jak stado bizonów przed lwami. Do tego czuł kujący ból w klatce piersiowej i plecach, sięgający ramion. Nie mógł oddychać. Mimo to brał zwyczajne wdechy i wydechy. Zimny pot spływał mu po plecach. Musiał usiąść, odpocząć, uciec, zrobić cokolwiek, by pozbyć się tego bólu. Dostał zawału, a przynajmniej tak mu się zdawało. Pomyślał wtedy, że jeśli umiera, to nawet i lepiej, że tu i teraz, z dala od ludzi, których kocha.

- Nie masz BPD, bardziej skłaniam się ku SAD*, albo jakiemuś innemu AD - skąd wiedziała, że coś jest ze mną nie tak i jak się tego pozbyć? Kazała mu się skupić i policzyć od setki w dół, do zera, w myślach. Nie pomogło, więc znalazła inny sposób. - O czym myślałeś?

- Możemy o tym nie rozmawiać?

- Czyli SAD, to samo, co Ines.

- Skąd... - zaczął, ale mu przerwała:

- ..wiem? Po pierwsze, twoje ręce, zakładasz je na piersiach, kiedy chcesz zacząć nowy temat, żeby zamaskować drżenie. Zauważyłam to dopiero na dworcu w Paryżu, drżenie dużo wcześniej, kiedy podawałeś mi mój notatnik. Jąkasz się o wiele częściej, niż to zauważasz, nawet kiedy zadawałeś mi pytanie o swoją diagnozę - zerknęła mu w oczy, odwrócił wzrok. - Nie potrafisz znieść kontaktu wzrokowego, nawet jeśli nie jest wymuszony i garbisz się. Twoje negatywne myśli albo prawdopodobna depresja lub niektóre objawy BPD, patrząc na to, że od ponad tygodnia chodzisz w bluzach i masz słabe krążenie w dłoniach, czyli okaleczasz się, albo regularnie upuszczasz sobie krew, co wychodzi na to samo. Oraz atak paniki i niechęć do rozmowy o tym, co go spowodowało, czyli miało to jakiś związek ze mną, albo chciałeś mi coś powiedzieć. Prawdopodobnie też często czerwieniejesz - przypomniał sobie wszystkie te chwile, kiedy był ratowany przez Biedronkę. - Mam specjalizacje z SAD-u i BPD.

- Ty też nie potrafisz znieść kontaktu wzrokowego - powiedział pewnie.

- Walczyłam z SAD-em ponad trzy lata - odparła. - Chcesz kawy? - zapytała nagle podekscytowana i strzeliła sobie gumką recepturką w nadgarstek, aż poszedł huk. - Znam fajną kawiarnię niedaleko, a przydałaby ci się - potargała mu włosy pod kapturem.

Zgodził się, uśmiechając.

***

- Matematyka pomaga? - zdziwił się.

- Tak, chodzi o to, by zająć myśli - powiedziała, popijając kawę. - Ja zazwyczaj liczę ułamki, albo rozwiązuję równania. Wiesz.. - zawahała się - lepsze to, niż atak paniki - wzięła babeczkę i odgryzła kawałek.

Dwie latté i dwie babeczki, kolejny jego dług u niej. Byli chyba w jedynej kawiarni w Pierrefonds.

- Jednak matematyka do czegoś ci się przyda w życiu. Działa to też, kiedy płaczesz i nie możesz przestać. Pamiętaj, to ty decydujesz, kiedy chcesz coś powiedzieć.

Prychnął.

***

Gabriel pierwszy raz został sam w domu. Całkowicie sam. Nie było Nathalie, ani ich ochroniarza, nawet Adriena. Nie wiedział, co ze sobą zrobić.

***

Marinette czekała na niego w jego pokoju, siedziała na łóżku.

Podszedł do niej, upadł na kolana między jej nogi i przycisnął ucho do miejsca pod jej piersiami, a nad jej brzuchem. Zdawał się być wykończony.

- Mam dość socjalizacji do końca życia - wymamrotał w koszulkę, którą miała na sobie.

Uniosła jego głowę, by mógł spojrzeć jej w oczy. On zobaczył w nich niebo, ona - trawę. Nagle złączyła ich usta. Całowała powoli, dopóki nie położył dłoni po obu stronach jej głowy, a kolan na krawędzi łóżka. Wtedy odsunęła go gwałtownie od siebie i zepchnęła na bok. Przysunęła się, jak najbliżej się dało i wsunęła jedną rękę pod niego, przyciskając twarz do jego klatki piersiowej. Wzięła głęboki, roztrzęsiony wdech. To już nie była ta sama dziewczyna, wielka obrończyni Paryża. Teraz w jego ramionach wydawała się krucha jak najdroższa porcelana w dłoniach osoby z parkinsonem, jak źdźbło trawy pod ostrzem kosiarki, jak wszystko pod mocą nieszczęścia, pod mocą Plagga i jego Kotaklizmu, ale tylko on widział ją w tym stanie, wszyscy inni nadal widzieli w niej super-bohaterkę, którą już nie była. Nie wiedział, jak długo tak leżeli, w końcu postanowił się odezwać, chyba najgłupszym tekstem, na jaki jego umysł mógł wpaść w tym momencie:

- Może powinniśmy się pobrać?

Spojrzała na niego ze strachem i łzami w oczach. Ze strachem i łzami w oczach. Nie miał pojęcia, czy bała się o siebie, o niego, czy o co. Mrugnęła i łzy popłynęły w dół jej policzków, wytarł je kciukiem.

- To było głupie, przepraszam - powiedział, przyciągając ją jeszcze bliżej i oplatając jej nogi własnymi.

- Już nie chcę być dłużej bohaterką - jej głos się załamał jak wieża Eiffela tamtego dnia.

- Wiem, moja pani, doskonale to wiem.

***

Gabriel przyglądał im się całkowicie sam. Za jakieś piętnaście minut miała przyjść Chimène, ale odwołała spotkanie. Nie podobało mu się to, co Adrien napisał na pierwszym miejscu na liście, którą kazała mu sporządzić jego dziewczyna.

***

Adrien wyprostował nogi w kolanach, bo mu zdrętwiały. Leżał na łóżku i zastanawiał się nad czymś, podczas gdy Marinette była w łazience. Jego ojciec znowu wyjechał, więc mieli cały dom dla siebie. Prawie cały dom dla siebie.

Było chłodnawo w pokoju chłopaka przez uchylone okno. On sam nie przejmował się tym w ogóle, w końcu trzeba zacząć przyzwyczajać swe ciało do warunków w kostnicy.

Marinette otworzyła drzwi i rzuciła mu mokrą chustę. Przeglądała się w lustrze.

- Po co to? - zapytał.

- Na nos - położyła się na kanapie, głowa wystawała jej zza oparcia i wisiała do góry nogami.

Spojrzał na nią jak na idiotkę.

- Masz katar - wyjaśniła, patrząc w telefon.

Dopiero wtedy zamknął usta i spróbował pooddychać przez nos.

***

Marinette wróciła późno do domu, jeszcze godzinę temu zastanawiała się, czy ma to jakiś sens. Umyła twarz, przebrała się w pidżamę i, gdy się kładła, nie miała pojęcia, co się działo w głowie jej chłopaka.

____________
*social anxiety disorder

znacie jakieś dobrze napisane (bez błędów w stylu "ktury" i z lekką, klejącą się fabułą) FFs z miraculous? potrzebuję coś do czytania, a zawsze czytam o tym, o czym piszę w danym momencie. i IDK, chyba potrzebuję trochę inspiracji.
pomóżcie dobrej, dającej Wam kolejny rozdział duszeczce w potrzebie! 😢

e

dit: NVM, znalazłam.

Życzę sobie, by... || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz