Minęło dużo czasu zanim zdążyliśmy się pozbierać z Jannet po starcie dziecka. Dziewczyna jest silna i dzielna i widziałem jak bardzo starała się być twarda jednocześnie dając mi przy tym swoje wsparcie. Staraliśmy się o tym nie rozmawiać albo w miarę możliwości ograniczyć temat. Chłopacy też z Nami byli. Jannet zaprzyjaźniła się z Juliet co mnie zdziwiło bo Jannet od zawsze otaczała się towarzystwem chłopaków i je sądziłem, że z jej charakterkiem będzie miała przyjaciółkę, ale widzę, że bardzo się lubią to jest dla mnie najważniejsze.
*
- Kochanie gdzie jesteś?- zapytałem kiedy Jannet odebrała połączenie
- Na treningu- powiedziała a ja słyszałem w tle muzykę.
- Nie przemęczaj się. Zaraz tam będę z chłopakami- odpowiedziałem biorąc kluczyki do ręki
- Kocham Cię- usłyszałem zanim się rozłączyłem.
Jannet
Musiałam przyjść na trening. Musiałam gdzieś wyładować wszystkie emocje jakie we mnie siedziały a trening doskonale się do tego nadawał. Mogłam się wyżyć na worku treningowym, który będzie będzie narzekał, że bije za mocno. Spokojnie przyjmie każdy mój cios a ja spokojnie mogę je zadawać bez wyrzutów sumienia.
Ile się zmieniło od czasu straty dziecka? Dużo. Zaprzyjaźniłam się z Juliet, spędzam więcej czasu z chłopakami nie tylko z samym Justinem a przede wszystkim to mój pogląd na świat się zmienił. Teraz kiedy przechodzę koło jakiegoś dziecka jest mi smutno ale jednocześnie nie potrafię się do niego nie uśmiechnąć. Myślę że ja z Justinem się zmieniliśmy. Staliśmy się bardziej czyli nie dla samych siebie bo od zawsze tacy byliśmy dla siebie, ale dla świata. Nasze charaktery wpłynęły na siebie nawzajem ale nie przeszkadza mi to. Najważniejsze, że jesteśmy razem, i szczęśliwi.- Widziałem, żeby jej szukać na ringu od razu- usłyszałam głos Zayna
- Siema- przywitałam się podchodząc do nich
- Cześć skarbie- Justin pocałował mnie w usta co odwzajemniłam.
- To co? Z kim się bije?- zapytałam wskazując na ring
- Kochanie, musisz na siebie uważać tak dla bezpieczeństwa.- Justin popatrzył na mnie ale nie miał czym się martwić. Naprawdę nic mi nie dolegało
- Justin spokojnie, nic mi nie jest- zapewniłam
- Ja się z Tobą zmierzę ale najpierw Idziemy zapalić- powiedział Rob na co kiwneliśmy głowami i skierowaliśmy się na parking. Paliliśmy śmiejąc i gadając o głupotach.
- Justin powiedz jej- powiedział Zayn a ja zgłupiałam
- Co się dzieje?- popatrzyłam na Justina który patrzył się tępo w podłogę.
- Zostawicie nas samych?- poprosił na co chłopacy przeszli na drugą część budynku
- Justin co się dzieje?- bałam się, że Justin może być w niebezpieczeństwie albo coś mu dolega
- Nic mi nie jest więc nie martw się o to- trochę odetchnęłam z ulgą
- Więc...?- złapałam go za rękę splatając nasze place
- Wczoraj wieczorem dostałem telefon od Dell'a. - zaczął i przełknął ślinę- Dzwonił w sprawie tego...- cały się spiął a ja doskonale wiedziałam, że ma na myśli Ryana
- Spokojnie- pogłaskałam kciukiem jego dłoń
- On uciekł do innego kraju ale tam nie mogą go namierzyć. Jesteśmy w dupie i nic nie możemy zrobić- Justin popatrzył na mnie
- Justin, skarbie- pocałowałam go w policzek- Ja też chcę go zabić ale zobacz. Moneta ma dwie strony- popatrzył na mnie podejrzliwie przez co kontynuowałam- Nie możemy go namierzyć a co za tym idzie? Zniknął z naszego życia i już go nie będzie.- starałam się go pocieszyć ale nie wiem czy mi się to udało
- Jannet ty nie rozumiesz... Ujdzie mu to na sucho- pokręcił głową zaciągając się szlugiem
- Nie ujdzie kochanie... Zobaczysz on wróci do Detroit. Za dużo by stracił- byłam tego pewna
- Zabije go Jannet zabije za nasze dziecko i za to, że ten chuj dalej żyje. Powinien zdechnąć już dawno temu a ja powinieniem mu w tym pomóc- Justin był cały spięty a ja posmutniałam kiedy usłyszałam słowa "za nasze dziecko". Wiedziałam, że jeszcze będzie tak przez długi czas i muszę się z tym pogodzić...
CZYTASZ
D.E.T.R.O.I.T Love
Fiksi PenggemarJeżeli ona wybiera tą drogę to ja wybiorę zawsze tą którą ona podąży.