Ksyśka polazła do kibla, a ja zacząłem wcielać mój plan w życie. Nasypałem środków nasennych i przy okazji naplułem jej do wody z lodowca. Ależ ze mnie niegrzeczny chłopczyk. Zacząłem się już powoli nudzić. Co ona tam tyle robi? Kibel ją wciągnął czy jaki chuj? Pójdę jej poszukać.
*PSYCHOPATKA POV*
Wróciłam do stolika, ale Lorda nigdzie nie było. Ucieszyłam się, ponieważ to oznaczało, że mogłam bez problemu wykonać plan. Wyciągnęłam z torebki środki nasenne i rozglądając się czy aby na pewno nikt nie patrzy, wsypałam je do wody z lodowca Staśka.
— Tutaj jesteś! Wszędzie cię szukam, myślałem, że uciekałaś — usłyszałam za sobą.
— Nigdy od ciebie nie ucieknę, zostanę z tobą do końca życia, pobierzemy się, kupimy dom, będziemy mieć trójkę dzieci, sześć psów i dwa koty.
— Cudownie — odparł, ale jakoś bez entuzjazmu. Czyżby się nie cieszył? Przecież każdy chciałby być na jego miejscu. Taka dziewczyna jak ja to prawdziwy skarb.
Usiedliśmy z powrotem do stolika i zaczęliśmy jeść przyniesione przez kelnera dania. Siedziałam, wpatrując się w Lorda i cały czas powtarzałam w myślach „no napij się w końcu tej wody kurwa". Może, kiedy ja się napije, on uczyni to samo?
— Wznieśmy toast za nasze spotkanie! — chwyciłam szklankę i wypiłam z niej całą zawartość, a Lord wziął tylko małego łyka. Zawsze coś.
*KSIĘCIUNIU STASIUNIU POV*
Środki nasenne zaczynały powoli działać. Lada moment Ksysia wpadnie mordą do talerza. Postanowiłem poinformować mojego chyba przyjaciela o sukcesie.
— Kamerzysta szykuj kąpiel w mleku, muszę uczcić mój udany plan — krzyknąłem do telefonu.
— Kąpiel już na ciebie czeka Marku — usłyszałem w odpowiedzi.
Okej. Uwaga, Uwaga! Pora na wyjaśnienia. Siema jestem Marek. Imię Stasiek i sztuczne wąsy to tylko przykrywka, aby ta dziewoja nie domyśliła się, kim jestem naprawdę. Idealne przebranie, co nie? Łażę tak po mieście już tydzień i jeszcze nikt się nie skapnął. Ludzie to jednak debile. No cóż, bolesna prawda. A jeśli chodzi o pracę jako sprzątacz kibli na dworcu, było mi to potrzebne to filmu na YouTube. W końcu nie ma rzeczy, której bym nie zrobił dla subskrypcji.
— Mmm chyba zasłużyłeś na nagrodę.
— Naprawdę?
— Tak. Ucinam ci wypłatę.
— Ale za co? Przecież wykonałem twój rozkaz, nawet zanim o to poprosiłeś.
— No właśnie masz wykonywać moje rozkazy, a nie jakieś samowolki sobie urządzasz. Porozmawiamy o tym w domu, a teraz muszę zadzwonić po mojego ciecia.
Nie czekając, na rządną odpowiedz ze strony kamerzysty, rozłączyłem się i zadzwoniłem po służącego. Przecież ktoś musi ją stąd wynieść, ja nie mam najmniejszego zamiaru jej dotykać.
— Służący, masz za pięć minut być w tej restauracji, w której w każdy piątek jem kolacje.
— Tak jest panie! — i to mi się podoba, ludzie, którzy są na każde moje zawołanie. Co z tego, że dałem mojemu służącemu pięć minut na przybycie tutaj, a mieszka on jakieś pół godziny drogi stąd. Jeśli się tu nie zjawi, to go zwolnię. Żyć nie umierać. Pełen prestiż.
CZYTASZ
UPROWADZONY PRZEZ DZIUNIE OD PIZZY || SZYMON ZAPARTY
FanficSzymon zamawia pizzę z ananasem w celu pogłębienia własnej depresji. Od tego wydarzenia jego życie zmienia się o 180 stopni. • książka pisana w celach humorystycznych!