Epilog Part 3 "Lukrowany upadek"

624 55 18
                                    


Śnieg sypał gęsto i nieustannie rozpraszany dookoła podmuchami silnego, mroźnego wiatru. Wicher raz uderzał idących marszem mężczyzn w plecy poganiając ich i zmuszając do przyspieszenia kroku a za moment atakował od przodu wymuszając na nich walkę z żywiołem ,zwolnienie marszu i zupełne pogubienie rytmu.

Sherlock szczelnie owinięty szalem i wtulony w płaszcz ze zmrużonymi przez wichurę oczami przemierzał kolejne uliczki Londynu prowadzony przez zaaferowanego całą zaistniałą sytuacją inspektora.

Po kolejnym nieprzyjemnym uderzeniu mroźnego powietrza z poirytowaniem wyrzucił w końcu z siebie pretensjonalne i niemal niepoważne jak na genialnego detektywa pytanie.

-Przypomnisz mi dlaczego w ogóle tu z Tobą idę skoro ja również oceniłem ,że ta sprawa to jakaś czwórka? - wyrzucił próbując przebić się głosem przez wyjątkowo niesprzyjającą spacerom pogodę. Lestrade zwolnił na moment z początku sądząc ,że chyba się przesłyszał jednak po krótkim zerknięciu w stronę detektywa wyczytał z jego twarzy ,że Holmes wyskoczył z tym pytaniem będąc najbardziej i całkowicie poważnym. Na litość boską, on chyba naprawdę buja czasem zbyt intensywnie w obłokach tego swojego całego "Pałacu Umysłu" Kompletnie odlatuje i bez tych swoich "wspomagaczy" myślowych. Inspektor westchnął ciężko i podrapał się po czubku głowy wychodząc z Holmesem na jedną z głównych ulic miasta.

-Ponieważ Molly poprosiła Cię abyś zajął się tym osobiście. - odparł krótko i rzeczowo.

Brunet zmarszczył brwi pocierając zziębnięty policzek równie zmarzniętą dłonią

-Naprawdę?

-Tak. Tylko ,że zgodziłeś się iść wyłącznie pod namową Johna. Sherlock, czy ja naprawdę muszę Ci to wszystko tłumaczyć? Skoro tak bardzo nudzi Ci się droga na miejsce zbrodni to licz sobie...przejeżdżające obok czerwone samochody- odparł Greg z poirytowaniem przyspieszając kroku. Nadal dochodził do siebie po sylwestrowej zabawie i też nie był dziś w nastroju na rozpoczynanie jakiegokolwiek śledztwa. Znał jednak swoje obowiązki i decydując się na ten zawód miał pełną świadomość ,że żadna ze spraw nie będzie czekać aż przejdzie mu kac lub szanowny Pan Sherlock będzie w odpowiednim nastroju na uganianie się za sprawcą morderstwa.

- To tutaj- usłyszał w końcu i unosząc głowę dostrzegł niewielki wymalowany od zewnątrz na pomarańczowo lokal o nazwie "Lukrowana słodycz"

Gdy przeszli już pod żółtymi taśmami a Inspektor Lestrade pokazywał policji odpowiednie dokumenty i odznakę Sherlock oddalił się od tego zamieszania na kilka kroków uważnym wzrokiem rozglądając się dookoła budynku.

-Ale paskudnie- skomentował marszcząc przy tym nasadę nosa. Obrócił się dookoła i zajrzał przez szybę do środka cukierni- też bym był skory do zabójstw w tak tandetnej i parszywej norze.

Lestrade pomasował opuszkami palców obolałą skroń i pierwszy wszedł do pomieszczenia.

-Nie jesteśmy tu by oceniać gust właściciela panie "Projektant Wnętrz" tylko dowiedzieć się dlaczego leży tam martwy z kulką w głowie.

Holmes zirytowany wcześniejszym i nagłym wtargnięciem Grega do ich mieszaknia w tak ważnym dla niego i Johna momencie nie omieszkał wykorzystać okazji na uwielbione złośliwości

-To przecież oczywiste Gavin. Ktoś go zabił - rzucił posyłając mu rozbawione i litościwe spojrzenie. Spoważniał jednak momentalnie kucając przy mężczyźnie i przenikliwym wzrokiem jasnych oczu oglądając dokładnie całą jego sylwetkę. Początkowo zbierane informacje stworzyły w jego umyśle kompletny chaos słów, obrazów, znaczeń i niespójnych wniosków. Wiele z tego co zaobserwował nie zgadzało się ze sobą chociaż jednocześnie fakty wcale nie wykluczały się nawzajem. Potrzebował teraz tylko jednoznacznego potwierdzenia swoich własnych przypuszczeń.

"Sylwestrowy zawrót głowy" JohnlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz