dziesięć

192 20 3
                                    

-Co robimy?- zapytałam bezradnie siadając na łóżku. Mój wzrok błądził po całym pokoju szukając miejsca zaczepienia. Czuję się jak mała bezsilna mrówka przygniecona butem.

-Myślę..- fakt, ten pomysł to czysty spontan. W ogóle tego nie przemyśleliśmy. Co Michael powie swojej mamie? Że przez jego dziewczyne ucieka z domu? Nie, tak to nie wypali. 

Ja po prostu zasługuję na śmierć.

Fakt rozważałam myśl wyprowadzki do jego domu ale tylko podam samą siebie na talerzu dla tego potwora. Zupełnie nie wiem co zrobić. Michael nerwowo chodził po pokoju trzymając się za włosy i lekko je ciągnąc, chyba sam w końcu zdał sobie sprawę że to wszystko nie wypali. Między nami panowała całkowita cisza zakłócona szuraniem i dźwiękami rozbijanych naczyń przez moją matkę.

Żadno z nas nie potrzebowało słów. Staliśmy, patrzyliśmy się na siebie nawzajem i myśleliśmy co dalej. 

Robiło się coraz ciemniej, godzina mijała za godziną. Razem z Mikeyem leżeliśmy na moim małym i niewygodnym łóżku nucąc cicho.

When we both wake up 

Underneath the same sky

To the beat of your hearts

At the same time

So close but so far away 

Can you hear me?

She sleeps alone

My heart wants to came home

I wish I was, I wish I was

Beside you.


Tego potrzebowałam, dokładnie tego momentu. Zawsze kiedy tak leżeliśmy i śpiewaliśmy na chwilę zapominałam o całym świecie. To dawało mi siłę którą zawsze traciłam kiedy on znów zostawiał mnie samą. Nie chcę żeby tym razem to też się skończyło. 

-Ems.- chłopak szepnął a ja tylko mruknęłam dając mu znak że słucham.- Pamiętasz co mi powiedziałaś? 'Na zawszę' .- westchnął wtulając się we mnie.- Powiedz że mnie nie zostawisz.

Milczałam. 

mijały sekundy.

minuty.

Poczułam jego łzy na mojej koszulce, kiedy pomyślałam co ja narobiłam miałam ochotę mocno uderzyć się w twarz, albo po prostu pójść do matki i ją o to poprosić. Dlaczego ja to w ogóle powiedziałam. Nie chciałam tego. 

Zaczynam wariować. 

Ja po prostu nie potrafię już normalnie myśleć. 

-Przepraszam.- wyszeptałam a potok łez który już wcześniej gromadził się w kącikach moich oczu wyleciał.- T..ak bardzo przepraszam.

-nie.. Emily nie t..to chcę od ciebie usłyszeć.-spojrzał mi w oczy. Jego pięknę zielone oczy.. były teraz przepełnione bólem, smutkiem i żalem. Znowu mu to zrobiłam, on znowu jest przeze mnie nieszczęśliwy. 

-Nie zasługuję na Ciebie, znajdziesz sobie ładniejszą dziewczynę która nie ma żadnych problemów.. bedziesz z n.. nią szczęśliwy Michael.- sama w te słowa nie wierzyłam a co dopiero on. 

-Nie chcę nikogo innego, Emily. Z nikim nigdy nie będę bardziej szczęśliwy niż z tobą. Nie zostawiaj mnie Emily, proszę.

______________________________________________________________

Rozdział jedenasty wieczorkiem. :) xx

Nie podoba mi się ten rozdział, znaczy.. nie wyszedł taki jaki chciałam. 

I can't | m.c ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz