ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀł ᴛʀᴢʏɴᴀsᴛʏ

736 95 26
                                    

Myślę że nigdy w życiu nie zapomnę tej rozmowy. Zaczęłam się przed nim coraz bardziej otwierać, iż przez cały czas, on również wyglądał na bardziej rozluźnionego. Dni mijały, a my poznawaliśmy się coraz lepiej. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co nadejdzie w kolejnym tygodniu. Nie byłam świadoma jak naprawdę wygląda jego życie...

Sprzątałam właśnie w całym domu. Martinus wyszedł jakieś dwie godziny temu, nie tłumaczył mi się z tego gdzie idzie i po co idzie, ja to w pełni rozumiałam.

Są sekrety o których wie tylko ich właściciel.

Nie miałam pretensji gdy wychodził bez słowa. Za aa e uważałam, że każdy ma jakiś sekret, którego nigdy nie powierzył nikomu. Taki właśnie był ten blondyn. Pełen sekretów, podobała mi się jego tajemniczość, lecz chciałam wiedzieć o nim jak najwięcej.

Zafascynowałam się nim.

Pozostało mi do posprzątania tylko jedno pomieszczenie. Długo zastanawiałam się, czy warto naruszać jego prywatność a potem wymyślać tanie wymówki, w które on i tak pewnie nie uwierzy, a nawet gdyby to prawda sama wyjdzie na jaw.

Ostatnim pomieszczeniem był pokój brązowookiego. Powoli nacisnęłam klamkę i niepewnie otworzyłam drzwi. Rozejrzawszy się po całym pokoju, weszłam do środka.

Odrazu wyczułam woń unoszącą się w powietrzu. W całym pokoju pachniało perfumami chłopaka. Muszę przyznać, że zapach ten wywoływał u mnie uśmiech na twarzy, po prostu go lubiłam i to nie dlatego że był jego ulubionym zapachem, lecz dlatego, iż kojarzył mi się z morskim klimatem. Wyobraziłam sobie piękną plażę a na niej peło muszli, dookoła były palmy, na których roiło się wręcz od kokosów.

Sue ogarnij myśli, zanim przejdą na jakiś gorszy stopień.

Zaczęłam najprościej w świecie wycierać kurze, szło mi to bardzo dobrze, lecz często przy tym kichałam.

Brawo, Sue dostaniesz medal zawodowej sprzątaczki.

Nagle w oczy rzuciło mi się dość stare i zniszczone przez prawdopodobnie pryzmat czasu, pudło. Niewiele myśląc podeszłam do biurka pod którym się znajdowało i powoli je wysunęłam.

- A cóż to takiego? - zapytałam sama siebie, zdmuchując kurz osadzony na ściankach kartonowego pudła.

Na wierzchu pudełka było napisane "I don't remember you brother, and I don't remember my familie„

Nie byłam jakimś orłem z angielskiego, lecz z łatwością przetłumaczyłam to zdanie. Spojrzałam na pudełko, i cholera strasznie korciło mnie żeby je otworzyć i sprawdzić jego zawartość. Próbowałam odegnać te myśli, lecz niestety moje starania poszły na marne. Ciekawość wygrała.

Kurwa?

Siadłam na małym niebieskim dywaniku, po czym otworzyłam znalezisko. Ku mojemu zdziwieniu, w środku było pełno strachych, pomiętych i pomazanych kartek, oraz różnych innych rzeczy. Wzięłam jedną z nich, po dokładnej alalizie stwierdziłam, iż jest to list. List był do Martinusa, niestety nadawca nie zostawił swojego zacnego podpisu.

A co ja detektyw? Nie będę dociekać od kogo to.

List był nie zbyt długi, lecz jego treść już od pierwszych zdań strasznie mnie zaaferowała i utworzyła chęć dalszej lektury. Jeden z fragmentów szczególnie przykuł moją uwagę.

"Dziś narazie jakoś idzie, lecz nie wiem jak długo to potrwa, ojciec staje się coraz gorszy. Hmm... gorszy to mało powiedziane. Staram się jak najlepiej bronić siostry i mamy, jestem od dawna już wyczerpany.

Wiele nocy mam nieprzespanych i pewnie nie prześpie jeszcze drugie tyle. Tak bardzo chciałbym aby wiadomość o twojej śmierci była tylko kłamstwem, nic nie wartą fikcją... Tęsknie za tobą i trudno oswoić mi się z tą wiadomością. (...)

Emma jest coraz bardziej chora a na leki nie wystarcza pieniędzy. Braciszku musiałeś nas opuścić? Dalibyśmy jakoś radę, zawsze mi powtarzałeś że kluczem do sukcesu jest współpraca. Nie wiem jak to będzie, jak długo jeszcze pociągnę.

Możliwe, iż niedługo się spotkamy. Ludzie wyzywają mnie od debili, nic nie wartych śmieci i idiotów, lecz ja wiem swoje. Nikt dotychczas nie jest świadomy tego co dzieje się u nas w domu, jeśli kiedykolwiek to przeczytasz ( wątpie w to ale nadal mam w sobie iskre nadzieji ) to wiedz że ja nadal czek...

Na tym zdaniu list się urywa. Dół kartki był splamiony krwią, w mojej głowie pojawiło się miliony scenariuszy i pytań, lecz na żadne z nich nie wywnioskowałam odpowiedzi.

Wiedziałam tylko że nadawca listu był chłopakiem, oraz bratem brązowookiego. Osoba pisząca to musiała być bardzo zdesperowana a nawet powiedziałabym, że miała depresje. Słowa powtarzały się a sama treść była dość depresyjna.

- Na leki nie wystarcza pieniędzy... - przeczytałam cicho i spojrzałam na okno. Moja podświadomość podpowiadała mi, abym zapytała o wszystko co tu przeczytałam, Martinusa.

Z drugiej strony, jak niby miałoby to wyglądać?

Hej Martinus! Bo wiesz ja grzebałam w twoich rzeczach i znalazłam list od twojego brata, który prawdopodobnie miał rozszerzoną depresje.

Wyszłabym przed nim na wścibską idiotkę. Szybko spakowałam wszystkie rzeczy, z powrotem do pudła, po czym tak jak je zastałam, tak samo je tam wsunęłam.

Opuściłam pokój z jedną myślą.

Czy chłopaka piszącego ten list zabito przy jego końcu?

_____________________________

Mam nawalone kartkówek i naprawdę nie daje rady, lecz postaram się dodawać w miare regularnie. :)





𝔐𝔬𝔯𝔡𝔢𝔯𝔠𝔞 - 𝔪.𝔤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz