77. Dwór Malfoy'ów

7.4K 496 134
                                    

Harry czuł się bezradnie, kiedy szmalcownicy prowadzili jego i przyjaciół do rezydencji Malfoy'ów. Jednak dzięki szybkiemu działaniu Hermiony, nikt z początku go nie rozpoznał z powodu zdeformowanej twarzy. Fałszywe imiona na nic się zdały, bo i tak zostali wzięci do niewoli. Wszystko zaczęło dziać się tak szybko... Bellatrix chwyciła Gryfonkę za włosy, przytrzymując u swego boku, podczas, gdy Narcyza niechętnie sprowadziła chłopców do lochów, w których niegdyś przebywała także Alice.

Bała się. Zawsze obawiała się tam schodzić. Wizja, że znów zobaczy tam zniewoloną, blisko śmierci córkę Eleny, nękała ją. Nawet w koszmarach nocnych, przez co źle sypiała. Zatrzasnęła kraty i wróciła na górę. Chłopcy na początku próbowali się wydostać, ale skonfiskowano im różdżki, a sama siła nie zdołała ruszyć zaczarowanych krat.

Usłyszeli za sobą kroki. Harry poczuł ulgę widząc całą i zdrową Lunę. Zmartwiła go wiadomość od Parkinson, która na polecenie Dumbledore'a sprawdziła Ksenofiliusa Lovegooda i ostrzegła ich w samą porę, nim zostali schwytani. Radość nie trwała długo, bo dopadnięto ich w lesie, gdy wymówili imię Voldemorta, będącego tematem tabu. Obok niej stanął pan Olliavnder oraz Dean Thomas, który wyglądał, jakby zderzył się ze ścianą.

- Luna... Dean... pan Ollivander... Jesteście cali - odetchnął z ulgą Wybraniec, pochodząc bliżej znajomych twarzy.

- Harry, Ron... - odezwała się Luna. - Gdzie Hermiona?

- Na górze z Bellatrix, musimy stąd uciec i jej pomóc!

Nagle usłyszeli straszliwe krzyki, prawdziwy ryk bólu i rozpaczy. Harry doskoczył do krat siłując się z nimi, ale bezskutecznie. Zmuszeni wysłuchiwać błagań Hermiony, aby przestano jej robić krzywdę. Garrick przysunął się bliżej ściany, prawie opierając się o nią.

- Znowu je słyszę... - Wszyscy spojrzeli na niego. - Była tu przed wami wszystkimi jedna dziewczyna. Prawdopodobnie w waszym wieku, chociaż nie jestem pewien. Gdy mnie tu zamknęli wyglądała jak siedem nieszczęść... Spędziła tu kilka miesięcy, pewnego razu zabrali mnie stąd, a gdy wróciłem... jej już nie było.

Luna posmutniała na twarzy. Zbliżyła się do Wybrańca, łapiąc go za dłoń. Poprowadziła go do jednej ze ścian, na której wyżłobiono wiele kresek, przedstawiających, ile ktoś spędził tu dni. Czterdzieści siedem na jednej ze ścian, obok było ich znacznie więcej. Harry uniósł wysoko brwi, spoglądając na Lunę. Czy ona...?

- To ślady Alice - odpowiedziała. - Była tutaj przetrzymywana... ona...

Jej usta drgnęły, kiedy oczy zrobiły się mokre od łez. Gdy tu trafiła i odkryła, że Alice prawdopodobnie nie żyje, popłakała się. Nie sądziła, że ktoś, kogo nazwała przyjaciółką zginie w takich warunkach. Z dala od najbliższych... pozbawiona wolności. W zamknięciu niczym zwierzę.

Samotna.

Harry przesunął dłonią wzdłuż znaków, czując ścisk w żołądku. W tym czasie Dean i goblin, który tu z nimi przebywał opowiedział historię, jak oni tu trafili, przy okazji wspominając o tragicznej śmierci ich towarzyszy, w tym męża Andromedy - Teda Tonksa. Alice nie żyła? Była tu? Stała się ofiarą Śmierciożerców i nikt im o tym nie powiedział? Miał prawo wiedzieć!

- Harry, to prawda, że Dumbledore żyje? - zagaił Dean, trzymając się za nadal spuchnięty policzek. Wybraniec skinął głową, na co każdy zareagował szokiem. - Niby był jakiś pogrzeb, ale nikt nie widział ciała, a mówiono, że żyje, więc jak to możliwe?

- O czym tu mówisz? - zdziwił się Ron.

- To nic nie wiecie? Severus Snape został nowym dyrektorem Hogwartu, a Śmierciożercy rządzą w szkole. W dodatku nasiliły się represje wśród mugolaków. Nauczycielom i uczniom patrzą uważnie na ręce...

Avada Kedavra ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz