11 rozdział | Będzie dobrze.

2.4K 207 132
                                    

Pov. Marek

Czułem się szczęśliwy, będąc obok Łukasza. Gdy odczuwam jego obecność to czuję się bezpiecznie. Już nie potrafię bez niego żyć.

W tym czasie oderwałem się od ust mojego chłopaka i spojrzałem mu w oczy uśmiechając się miło. Jego oczy były bardzo hipnotyzujące i nie umiałem się od nich oderwać. Piękne, niebieskie oczęta.

— Niedługo przeze mnie zachorujesz — stwierdziłem.

— Choroba nie gra tu dużej roli — zaśmiał się, smyrając swoim nosem mój skroń.

— Mam chore gardło.

— Trudno, najwyżej będziemy oboje leżeć w łóżku — rzekł. — Albo Ty wyzdrowiejesz i się mną zaopiekujesz — powiedział, uśmiechając się.

— Oczywiście — cmoknąłem go delikatnie w usta i wstałem z łoża, idąc w stronę drzwi. — Idę do salonu, idziesz ze mną? — zapytałem, drapiąc się po nosie.

— Jasne, Tobie nigdy nie odmówię — odparł, po czym wyskoczył z łóżka, wstając na równych nogach. Zaśmiał się. Kiedy się śmieje to brzmi jak foka, co dalej mnie śmieszy.

Zostały mi trzy dni spędzenia czasu z Łukaszem. Na samą myśl chce mi się płakać, bo tak bardzo nie chcę się z nim rozstawać. Jest on dla mnie wszystkim — nigdy nie poznałem tak równie wspaniałej osoby, jakim jest on. Przecież on dla mnie zrobił wiele rzeczy — przyjechał tu, mimo ogromnych kilometrów, zaopiekował się mną, gdy teraz jestem chory i ogólnie spędzając mile czas z taką osobą jak ja.

Tak bardzo żałuję, że jestem teraz chory i muszę leżeć w łóżku by się kurować. Miałem iść z Łukaszem na łyżwy, do kina, siłownię i spędzić czas na śniegu. Choróbsko zepsuło nam plany. Dlaczego?

Usiedliśmy na kanapie na łóżku, oglądając jakąś komedię. Łukasz starał się, aby pomimo mojej choroby miał wciąż — według niego 'piękny, zarażający uśmiech'. Od mojego głębokiego myślenia zacząłem płakać. Brunet oszołomiony chwycił delikatnie mój policzek, wycierając każdą łzę, która spływała po moim bladym policzku.

— Co się stało, kochanie? — spytał troskliwym głosem. Przytuliłem się w jego umięśnione ramiona.

— Nie chcę, żebyś odchodził — rzekłem, wciąż łkając. — Będę za Tobą tak cholernie tęsknić, bądź tutaj ze mną, błagam! — krzyknąłem. Emocje mną panowały, nie umiałem nad nimi panować. Łukasz delikatnie przejeżdżał swoją dłonią po moich plecach, dodając mi miłej otuchy i spokoju. Ucałował mój policzek, a drugą dłonią chwycił moją, splatając nasze palce.

— Bardzo bym chciał, ale-

— Mieszkałbyś tu ze mną — przerwałem mu.

— Wiem Mareczku, ale nie wiem co na to moja mama — rzekł. Odkleiłem się od niego, aby spojrzeć mu prosto w oczy. Coraz częściej to robiłem.

— Przecież jesteś już prawie dorosły, możesz sam podejmować decyzje.

— No, ale... czuję się przywiązany do mojej mamy i będzie mi z tym ciężko — powiedział, a ja odwróciłem wzrok, chichocząc.

— Maminsynek — stwierdziłem, znów spoglądając mu w oczy. Kocham to robić.

— Nieprawda! — krzyknął, podnosząc ręce w formie obrony. W sumie zazdrościłem mu, ponieważ nigdy nie czułem takiego wielkiego przywiązania do moich rodziców, gdyż oni lubili się mną tylko chwalić. Kochali pokazywać mnie w świetle jako młodego chłopaka, który potrafi poradzić sobie sam. Jaki to ja jestem wspaniały w przedmiotach ścisłych. Ale nigdy nie powiedzieli, że jestem człowiekiem z uczuciami. Umiałem tego tak naprawdę trochę, większość uczuć jakie teraz odczuwam nauczył mnie Łukasz. To on nauczył mnie, czym tak naprawdę są uczucia i jak je poprawnie okazywać, a jak nie. Gdy przesłuchiwałem rozmowę Łukasza z moimi rodzicami, to oni bardziej mu okazywali szacunek i tolerancję, niż mnie. Czy ja naprawdę jestem aż tak okropny?

— Dobrze — szepnąłem. — Wierzę Ci.

Łukasz podniósł głowę, spoglądając na mnie. Zaśmiał się uroczo, zakrywając lewą ręką swoją twarz. Co za foka, no.

— Tak czy siak, będę z Tobą mieszkał, kochanie — rzekł, miło się do mnie uśmiechając. — W niedalekiej przyszłości.

— W niedalekiej mówisz? Czyli już niedługo? — spytałem zaskoczony. Brunet podejrzliwie przewrócił oczami, przy tym się śmiejąc. Coś planuje.

— Niespodzianka, skarbie — zaczął. — Niespodzianka.

Ucieszyłem się i go ponownie mocno do siebie przytuliłem. Spojrzałem na jego usta, chciałem znów ich skosztować, ale musiałem się opanować.

— Będzie dobrze? — zapytałem, by się upewnić.

— Będzie — upewnił mnie, na co ja odetchnąłem z ulgą.

Kocham go całym sercem, całą moją duszą i umysłem. Chcę być z nim na zawsze.

Mój skarb.

14 dni; KxK ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz