jedenaście

286 28 11
                                    

MUZYKA DO ROZDZIAŁU W MEDIACH ----->

Michael wyszedł. Co za ironia, prawda? Akurat dzisiaj coś się stało i jego mama do niego zadzwoniła. Chciał żebym szła z nim jednak nie wchciałam się chociaż w to wtrącać. 

Znowu zostałam sama. 

Całkowicie, dzięki bogu. Moja matka wyszła jeszcze przed chłopakiem więc Mikey nie obawiał się tak o mnie. Ponownie rzuciłam się na łóżko. Wpatrując się w sufit myślałam nad  okazją. Tak bardzo nie chcę odchodzić ze względu na Michaela ale z drugiej strony czuję... wiem że muszę. Jestem za słaba by żyć.

Nie jestem godna takiego anioła jakim jest Michael Gordon Clifford 

Czuję potrzebę zrobienia chociaż jednej kreski.. tak dawno tego nie robiłam. Wstałam i powolnym krokiem poszłam do łazienki. Wyjęłam z szafki małe pudełeczko po łańcuszku który dostałam od taty na 12 urodziny, otworzyłam wieko i wyjęłam moją "małą przyjaciółkę" 

-Tęskniłam- szepnęłam po czym osunęłam się po ścianie. Drżącymi rękami przycisnęłam żyletkę do nadgarstka i przesunęłam w bok. Szkarłatna ciecz zaczęła wypływać z rany brudząc moje ubrania i kafelki. Jakoś specjalnie się tym nie przejęłam po prostu z uśmiechem na ustach patrzyłam jak mała cześć mojego bólu wypływała razem z krwią to wspaniałe uczucie, naprawdę. Na chwilę skupiając się na bólu fizycznym zapominasz o psychicznym. To odprężające i uzależniające jednocześnie. 

Odchyliłam głowę do tyłu, głeboko oddychając. Tego mi właśnie było trzeba. 

Chcę wiecej.

Ponowiłam poprzednią czynność.. i znowu.. i jeszcze kilka razy aż nie poczułam jak słabnę a żyletka wypada z moich zimnych dłoni. Moje powieki stawały się coraz cięższe. Chciałam zasnąć ale czułam, w głebi serca że nie mogę zostawić Michaela bez pożegnania. 

Michael's POV:

Moja mama zadzwoniła do mnie z takiego powodu?! Abym pojechał z moim ojcem do pracy? Po co? Co mogę takiego robić w szpitalu?! Zostawiłem w domu moją dziewczyne która jest na skraju wytrzymałości! Jestem skończonym idiotą że wsiadłem do jego samochodu. Co ja sobie myślałem? Może ona właśnie mnie potrzebuje, może Elen wróciła do domu? Może jest jeszcze bardziej na nią wściekła bo ją obroniłem. W tym czasie odezwał się mój telefon. 

Emily.

-H.. halo.-powiedziałem drżącym głosem- Emily? 

-Michael..- powiedziała to tak słabo.. coś się dzieje.

-Kochanie czemu masz taki głos? Co się dzieje?- prawie krzyczałem.

-Michael.. ja chciałam się pożegnać..- CO- kocham Cię, przepraszam za to co właśnie zrobiłam. Przperaszam za wszystko wiedz że kocham Cię najbardziej na świecie, to... to dla Ciebie- kaszel- to dla Ciebie byłam silna. Dzi..ękuję kochanie. Żegnaj, kocham Cię.- nie zdążyłem nic powiedzieć bo połączenie zostało przerwane. Zacząłem szlochać a ojciec się na mnie spojrzał. Jego wzrok był przerażony i jednocześnie domagał się wyjaśnienia. 

-Zawracaj szybko do domu Emily!- krzyknąłem.

-Ale...

-Zawracaj!- Krzyknąłem głośniej niż wcześniej i ponownie zaniosłem się płaczem. Oby nie było za późno. 

* * *

Ojciec nie zdążył zaprakować a ja jak opażony wybiegłem z auta. Nie liczyło się nic, czy na kogoś wpadnę czy coś zniszczę. Nic

Musiałem biec do mojej księżniczki. 

Wpadłem do domu i od razu pobiegłem do jej łazienki. Leżała tam w dużej kałuży krwi. Była cała blada a jej oczy były zamknięte obok niej leżała żyletka, również we krwi. Rzuciłem się na kolana i przytuliłem jej małe, zimne ciało. 

-Proszę Cię Emily, nie zostawiaj mnie. Emily proszę, kochanie. Kocham Cię, słyszysz? Nie odchodź.- Zaraz do łazienki wpadł mój ojciec, widząc tą scene wytrzeszczył oczy i od razu podbiegł chcąc sprawdzić puls. 

Dotknął dwoma palcami miejsca na jej szyji i podniósł wzrok, patrząc mi w oczy pokręcił głową. Wstał wyją telefon i wyszedł z pokoju. 

Głośny szloch wraz z krzykiem wydostał się z moich ust.

Nie Emily nie mogłaś mnie zostawić. Błagam otwórz swoje piękne duże oczy i się uśmiechnij. Błagam

Nie żyję. Moja mała Emily Carter nie żyję.

_______________________________________________________________________

Tak, wiem pewnie teraz niektórzy z was mają ochotę mnie zabić. No ale

JA TEŻ TO PRZEŻYWAM! Siedzę i ryczę, jejku. 

Nie myślałam żeby tak szybko kończyć dopiero dzisiaj naszło mnie na Epilog i na ten rozdział. 

TERAZ BARDZO WAŻNA SPRAWA DOTYCZĄCA DALSZEJ CZĘŚCI!!!!

CZY CHCECIE ABYM PISAŁA DRUGĄ CZĘŚĆ KTÓRA BY SIĘ NAZYWAŁA "Forever and ever"

PISAŁABYM JĄ W FORMIE LISTÓW MIKEYA DO EMILY.

WIĘC CO WY NA TO? KOMENTUJCIE. XX

((((EPILOG DODAM JUTRO O 13.))))

I can't | m.c ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz