Rozdział 5

293 29 3
                                    

★・・・・・・★・・・・・・★

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

★・・・・・・★・・・・・・★

Pierwsza noc nie należała do dobrych. Kobieta nie potrafiła zasnąć, wiedząc, że w jej salonie śpi wieloletni morderca. Z tyłu głowy coś jej mówiło, że zaraz ją zabije. Jednakże tak się nie stało, a razem mieszkali już dobry tydzień.

Rosie zaczęła go uwzględniać w zakupach i czasami nawet pytała, czy chciałby coś konkretnego. James nie był zbyt rozmowny, a jego odpowiedziami były zazwyczaj ciche pomruki i przytakiwania głową. Miał opory by zacząć normalnie rozmawiać z kobietą i nie potrafił się przełamać.

Rosie stanęła w progu salonu i spojrzała na siedzącego na kanapie mężczyznę, który w skupieniu patrzył w wyłączony telewizor. Kobieta uznała, że ten wygląda, jakby miał zaraz przesłuchiwać to urządzenie i wyciągnąć informacje za wszelką cenę.

— Pojedziesz dzisiaj ze mną? — spytała w końcu, a brunet spojrzał na nią. Sądziła, że trochę świeżego powietrza mu nie zaszkodzi. Barnes chciał jej odmówić, lecz wiedział, że musi chociaż trochę jej pomagać w podzięce za przygarnięcie.

— Dobrze — odparł krótko i podniósł się z kanapy.


Kobieta weszła do wielkiego supermarketu i zaczęła krążyć między alejkami, szukając poszukiwanych produktów. Stała właśnie przy stoisku z pieczywem i wkładała do papierowej torby słodkie drożdżówki, kiedy poczuła na sobie czyjś natarczywy wzrok. Odwróciła się lekko i zauważyła niedaleko siebie mężczyznę, który porównywał dwa opakowania płatków. Zmarszczyła lekko czoło i poszła dalej. Jednak niepokojące uczucie wcale nie znikało, a nawet narastało.

Rosie zaczęła wybierać tylko te najważniejsze produkty, po czym udała się do kasy, chcąc jak najszybciej wrócić do Jamesa. Mężczyzna został w samochodzie, nie chcąc iść dalej. Kobieta zapłaciła za wszystko i zabrała reklamówkę, wychodząc ze sklepu.

James, gdy tylko zobaczył ją, wysiadł z auta i otworzył jej bagażnik. Jego gest sprawił, że Rosie uśmiechnęła się lekko. Zabrał zakupy od niej i schował do samochodu, po czym z powrotem bez słowa zajął miejsce pasażera.

Rosie wsiadła do samochodu i od razu ruszyła spod sklepu. Nie wiedziała, czy ma mówić brunetowi o jej przeczuciach, więc milczała i starała się skupić na drodze. Jednak James sam odczuł, że coś jest nie tak. Odwrócił się, by spojrzeć w tylną szybę i zauważył jak za nimi jedzie podejrzany samochód.

— Skręć tu — odparł szybko i wskazał kobiecie drogę, po czym znowu odwrócił się by patrzeć na samochód, który wciąż ich śledził.

Brunetka jechała zgodnie z wskazówkami Jamesa i nie pytała o nic. Postanowiła, że da mu prowadzić, nie wtrącając się w to. Barnes zacisnął metalową dłoń w pięść, zaczynając się niepokoić. W końcu wciągnął w swoje życie Rosie. Martwił się, że teraz i ją będą ścigać.

Rosie wjechała na podziemny parking zgodnie ze wskazówkami mężczyzny i zaczęła jeździć między alejkami.

— Kto za nami jeździ? — zapytała w końcu, a James zacisnął szczękę przez moment.

— Złe osoby — burknął pod nosem.

Kiedy udało im się zgubić jeżdżący za nimi samochód, kobieta ruszyła w stronę swojego mieszkania. Kątem oka zerkała na mężczyznę, który siedział na siedzeniu pasażera cały spięty. Rosie czuła, że będzie musiała poważnie porozmawiać z Jamesem, kiedy już dojadą do domu.

My last hope || James BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz