◦⋆◦⋆◦⋆
Uśmiechnął się blado, gdy ponownie ujrzał Tae, który przekroczył próg szpitalnego pokoju, by po chwili znaleźć się przy nim. Ujął delikatnie dłoń Jungkooka w swoje, po czym złożył na niej delikatny pocałunek.
Blondyn walczył ze sobą, żeby ponownie się nie rozpłakać, jednak okazało się to być dla niego zbyt trudnym zadaniem do zrealizowania. Widok ukochanego niedającego żadnych oznak życia stawał się dla niego coraz cięższy. To on powinien tam leżeć na jego miejscu, on powinien znosić to całe cierpienie i ból, on powinien umierać zamiast niego.
Z każdym kolejnym dniem przeżytym bez Jeona, bez jego promiennego uśmiechu, którym obdarzał go, gdy tylko miał okazję, tracił nadzieję na to, że będzie mógł ujrzeć ponownie brązowe tęczówki chłopaka, przepełnione miłością zwróconą tylko i wyłącznie do niego. Z każdym kolejnym oddechem czuł, jakby umierał razem z nim.
— Powinienem był cię bardziej doceniać, Jungkookie. Nie zasłużyłeś na takie traktowanie z mojej strony. Mogłem już na samym początku dać ci szansę, byłem idiotą. Wiem, to użalanie się nad sobą mi nic nie da, a z moich łez mógłbym stworzyć tamtą ulewę, która na zawsze pozostanie w mojej pamięci, Kook. To był pierwszy raz, kiedy poczułem się w twojej obecności inaczej, to w tamtym momencie zrozumiałem, że muszę poznać prawdziwą wersję ciebie po tych kilku miesiącach ciągłych sprzeczek. Dziękuję ci za to, że ze mnie nie zrezygnowałeś, choć ja już bym dawno rzucił siebie w pizdu — powiedział, uśmiechając się delikatnie na samą myśl o sytuacji, która miała miejsce dobry rok temu, jednak wciąż miała dla nich ogromne znaczenie.
◦⋆◦⋆◦⋆
Nie minęła chwila, a listopadowe słońce zostało zastąpione ciemnymi chmurami, które przyniosły za sobą niemałą ulewę. Plany Jungkooka związane z wypadem do jednego z parków sąsiadujących z akademikiem legły w gruzach. Miał niewiele czasu na znalezienie miejsca, gdzie mógłby przeczekać deszcz, dlatego musiał działać szybko. Niestety nie wszystko potoczyło się zgodnie z planem, bo nim zdołał dobiec do pobliskiej altanki, był całkowicie przemoczony. Zostało mu tylko kilkanaście kroków, by wejść na stopień i znaleźć się pod dachem, jednak nim to zrobił, zauważył, że w środku już ktoś siedział. Z kilku metrów mógłby rozpoznać kolor włosów, który widniał na głowie Taehyunga, więc bez zawahania się zniwelował odległość, dzieląca go od chłopaka i bezszelestnie zajął sąsiednie miejsce.
— Tematycznie to lecę na ciebie, jak deszcz w trakcie ulewy na beton — wyszeptał do jego ucha, kładąc mu brodę na ramieniu, po czym przegryzł delikatnie płatek ucha jasnowłosego.
— Nadal ci się nie znudziło nachodzenie mnie? — zapytał zdezorientowany, odpychając od siebie Jeona, a na jego ustach pojawił się ironiczny uśmiech.
Zauważył rozbawienie na twarzy bruneta, które jedynie jeszcze bardziej podnosiło mu ciśnienie. W tamtym momencie wyklinał w myślach przeklęty deszcz, który przyniósł za sobą upierdliwego chłopaka w pakiecie.
— Nadal ci się nie znudziło zadawanie głupich pytań?
— Czy ty musisz ciągle być taki irytujący? Mam cię zwyczajnie dość, Jeon, to takie trudne do zrozumienia? — burknął pod nosem, przenosząc wzrok na swoje buty, które stały się dla niego bardziej interesujące niż rozmowa z brunetem.
— Słoneczko, ale po co te nerwy, przecież nic się nie dzieje, mam rację? Wyluzowałbyś trochę dla odmiany, bo jesteś strasznie spięty — powiedział, po czym położył dłoń na udzie Taehyunga, delikatnie je ściskając.
Blondyn, usłyszawszy tamte słowa, bez zastanowienia skierował ponownie swoje spojrzenie na znajdującego się obok niego Jeona. Próbował opanować buzujące w nim emocje, zignorować wypowiedź chłopaka
Po prostu wstać i opuścić altankę, zapominając o rozmowie. Jednak nie potrafił tego zrobić, serce wygrało, nad rozumiem, dotyk bruneta podarował blondynowi nieznane dotąd uczucia, co na jego niekorzyść mu się spodobało. Nie wiedział ile czasu minęło odkąd do jego uszu doszły słowa Jeongguka, jednak wiedział, że musiał wyrwać się z tego transu, który dawał mu tamten moment. Kim musiał zmierzyć się z okrutną rzeczywistością i z bólem serca przerwać to, co tam się wydarzyło.— Posłuchaj mnie raz, a porządnie, Kook, bo nie mam zamiaru się powtarzać. Odpuść sobie w końcu i daj mi spokój, bo to skończyło być dla mnie zabawne. Nie utrudniaj mi tego i przy okazji nie niszcz sobie życia, uganiając się za mną. Tak będzie lepiej dla mnie, jak i dla ciebie, cześć. — powiedział na jednym wdechu, po czym od razu bez zbędnego czekania na reakcję chłopaka, zrzucił ze swojego uda jego dłoń, a następnie skierował się do wyjścia z altanki.
Przestał zwracać na wciąż spadające z nieba krople, na to, że z każdą kolejną chwilą jego ubrania stawały się coraz bardziej przemoczone. Próbował się uspokoić, przestać myśleć o tej całej sytuacji, na próżno, bo w głowie wciąż miał przyjemne uczucie, jakie podarował mu dotyk bruneta. Kim wciąż zastanawiał się nad tym, czy on w końcu sobie odpuści i zostawi go w spokoju, udając, że nie mieli ze sobą żadnej styczności.
Miał nadzieję, że tak właśnie się stanie, ponieważ on planował zrobić dokładnie to samo. Pragnął raz na zawsze zapomnieć o Jeonie Jeongguku, wybić sobie z głowy postać brązowookiego. Niestety zamiary szlag trafił, bo nim zdołał wprowadzić je w życie, poczuł na swoim nadgarstku mocny uścisk, przez który został obrócony o sto osiemdziesiąt stopni.— Tylko jest jeden problem, słodzinko. Ja nie chcę tego kończyć i ani mi się śni z ciebie rezygnować — powiedział, po czym położył jedną dłoń na poliku blondyna, a drugą odgarnął mokre kosmyki włosów z jego czoła, by mieć lepszy widok na należące do niego czekoladowe tęczówki. To był moment, ulotna chwila, podczas której Jungkook zniwelował doszczętnie dzieląca ich odległość, by następnie wpić się w usta Taehyunga. Przestał zastanawiać się nad konsekwencjami, zaczął żyć chwilą i nigdy nie mógłby żałować tamtego dnia, bo właśnie wtedy po raz pierwszy mógł trzymać w ramionach swój cały świat.
◦⋆◦⋆◦⋆
Miłego dnia~
zaczar_owana
CZYTASZ
𝑬𝑼𝑷𝑯𝑶𝑹𝑰𝑨 #𝐭𝐚𝐞𝐤𝐨𝐨𝐤
Fanfic[zakończone] Weź teraz moje dłonie, bądź przy mnie, nie wypuszczaj mnie. Potrzebuję twojej miłości, potrzebuję cię, zanim odejdę. top!jjk•angst•romans• fluff ©zaczar_owana 2019