Rozdział 38

377 26 8
                                    

- Więc tak. Zabiorę ją na kolację pod gołym niebem. Na tej polanie za miastem, gdzie stoi ta samotna wierzba. Wszędzie będą lampki i świece. Kiedy skończymy kolację, uklęknę przed nią. A w oddali fotograf będzie czekał na odpowiedni moment, żeby zacząć robić zdjęcia. - brązowooki mówił o jego planie z wielkim zaangażowaniem.
Siedziałam naprzeciwko niego i próbowałam skupić się na czymś innym.
- To kiedy masz zamiar to wszystko zrealizować? - spytał najstarszy.
- Jutro wieczorem. Jestem taki przejęty. (y/n) pomożesz wybrać mi ciuchy na jutro? - mój chłopak skierował swój wzrok na moją bezwyrazową twarz. Przytaknęłam.

- I co o tym myślisz? - Taehyung wyciągnął z szafy białą koszulę, eleganckie, granatowe spodnie i cienką marynarkę w kolorze spodni.
- Mhm. - mruknęłam, nie patrząc na jego ubiór.
- Co Cię gryzie? Wszystko w porządku? - materac od łóżka ugiął się obok mnie i zaraz po tym poczułam ciepło bijące od chłopaka.
- Parę tygodni temu straciłam kogoś, kogo bardzo kocham. Odszedł do innej. Nie wiem jak mam się z tym pogodzić. Jest mi strasznie przykro. - wydusiłam.
- Co to za pabo? Znam go? Mam przywrócić go do zmysłów? Kto zostawiłby Cię dla jakiejś innej? - ciepła ręka Koreańczyka głaskała moje plecy.
- Nie, nie znasz go...Tae, mogę Cię o coś prosić? - zaczęłam niepewnie bawić się palcami.
- Oczywiście. Zamieniam się w słuch. - jego wzrok wbijał się w moją twarz, jakby chciał odczytać z niej moje następne słowa.
- Możemy...poprzytulać się na parę minut? Podtrzymałoby mnie to na duchu... - powiedziałam niepewnie.
- Jeżeli Ci to pomoże. - jego prostokątny uśmiech pojawił się szybko. Nie minęła minuta, a ja leżałam w ramionach ukochanego, upijając się jego zapachem.
- Jesteś tak cicho. Dobrze Ci? - zaśmiał się cicho.
Prawdę mówiąc pomału zasypiałam. Jego obecność działała tak kojąco. Rozluźniłam się i z przyzwyczajenia pocałowałam jego pierś.
- Piłaś coś? - kolejny śmiech. - Ale nie powiem, miło tak dostać takiego całusa. - po tych słowach pocałował mój czubek głowy.
Podniosłam swoją głowę do góry, żeby móc spojrzeć mu w oczy. Spoglądaliśmy na siebie bez słowa. Nie wiem jak długo to trwało, ale dla mnie była to wieczność.
Błagam, przypomnij sobie...przypomnij sobie o Elli i o mnie. Nie zostawiaj nas samych...powtarzałam to cały czas w myślach, mając nadzieję, że on to jakoś usłyszy.
- Dlaczego...nie to jest głupie. - Tae przeczesał swoje włosy palcami i podrapał się po karku.
- Mów co Ci leży na sercu. - uśmiechnęłam się ciepło.
- Dlaczego czuję się przy tobie inaczej niż przy Yoonie? - widziałam zmieszanie w jego oczach.
- Co masz na myśli? - spytałam, powtarzając w myślach ciągle te dwa zdania.
Wzrok Taehyung'a krążył po suficie.
- Mam na myśli to, że przy Tobie czuję się swobodnie. Mogę być sobą. Twoja obecność sprawia, że jestem szczęśliwy. - jego brązowe oczy zatrzymały się na moich ustach.
Pomału kierowaliśmy swoje usta w stronę pocałunku, kiedy do pokoju wbiegł sam diabeł, czyli Yoona.
- Co wy tu robicie?! Tae co to ma znaczyć?! - szarpnęła mną tak, że spadłam z łóżka. Bez słowa opuściłam pomieszczenie, zostawiając za sobą kłócącą się parę.

Był wieczór.
Tak, ten wieczór, kiedy MÓJ CHŁOPAK chciał oświadczyć się komuś innemu niż ja.
Krasnale próbowali wybić mu ten pomysł z głowy, ale najmłodszy Kim był uparty. Kochałam tą jego upartość, szczególnie wtedy, gdy nadmuchiwał przy tym swoje policzki, albo robił naburmuszoną minę.
Nie jadłam tego wieczoru, nie mogłam też spać. Siedziałam na tarasie i oglądałam gwiazdy. Była dość zimna noc jak ja późne lato. Obok mnie leżał album, gdzie znajdowały się zdjęcia z pięknych i pamiętnych dni z Taehyungiem.
To mnie powinien zapytać czy chcę być jego żoną. To ja powinnam płakać ze szczęścia. To ja powinnam być jego muzą. TO JA DO CHOLERY POWINNAM BYĆ U JEGO BOKU.
Nawet nie zorientowałam się kiedy na moją bluzkę zaczęły kapać łzy.
Jak zahipnotyzowana weszłam na dach dormu i stanęłam na krawędzi. Poprzez łzy nie widziałam kompletnie nic.
Byłam gotowa na śmierć. Nie mogłam poradzić sobie z tą sytuacją. Miałam dość wszystkiego i wszystkich. Zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie na więcej łez. Wodospad słonej cieczy płynął z moich, opuchniętych już, oczu.
Jeden krok.
Jeden krok i byłam wolna.
Właśnie miałam zrobić krok do przodu, kiedy moja komórka wydała z siebie krótki dźwięk.
Wiadomość od Tae.
"Powiedziała tak!" i do tego ich zdjęcie.
Nie wytrzymałam.
Postawiłam prawą nogę do przodu i moje ciało pomału przeważyło się w dół. Nagle silne ręce odciągnęły mnie od przepaści.
- Powaliło Cię?! - Kookie spojrzał na mnie z oczami wielkimi jak pięć złotych.
- Bo...bo on...ja nie chcę! - krzyczałam przez łzy rozpaczy. Młodszy przytulił mnie mocno, lekko kołysając się na boki.
- Wiem jak się czujesz. I skłamałbym, gdybym powiedział Ci, że to minie. Niestety to nie mija. Ale ty masz dla kogo żyć. Masz wspaniałą córkę, którą musisz wychować na dobrą kobietę. Chociaż przy takich genach to ona ma to już we krwi. - Jungkook uśmiechnął się do mnie, co wywołało i u mnie lekki uśmiech.
- Przesadzasz. - powiedziałam wycierając łzy.
- Mówię prawdę. Chodź, upijemy się do upadłości. Kto nam zabroni? - Królik podał mi swoją rękę, pomagając mi tym samym wstać.
Weszliśmy do dormu i zaczęliśmy upijać się do nieprzytomności.

I Will Survive ( FF/ TaehyungxReader/ PL )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz