Czyli Gogol się schlał i zaczął tańczyćOstrzeżenia: pijany rosjanin, wkurwiony rosjanin, kac, dużo wódki.
_________________________
Fyodor wrócił do ich mieszkania dość późno i jedyne czego chciał, to filiżanka ciepłej herbaty oraz długa, gorąca kąpiel. Jego plany zniweczył jednak Nikolai.
Czarnowłosy zastał blondyna na środku salonu, ubranego w różową spódniczkę tutu i wianek z różowych kwiatków, tańczącego do walca z Jeziora Łabędziego. Na stoliku przy kanapie stały cztery opróżnione butelki po wódce.
"Gogol, co do cholery?" zapytał Dostoyevski, próbując przekrzyczeć muzykę.
"Fedya, wróciłeś, najdroższy!" krzyknął przesadnie podekscytowany jasnowłosy.
Baletowym, lekkim krokiem podbiegł wręcz do Fyodora, po czym rzucił mu się na szyję. Brunet wyrwał się z uścisku drugiego.
"Kolya, śmierdzisz wódką, czemu żeś się spił?"
"Widzisz, tak długo cię nie było i chciałem tylko trochę wypić ale tak jakoś wyszło, rozumiesz?"
Dostoyevski podszedł do szafki ze sprzętem muzycznym, i wyciągnął wtyczkę z kontaktu. Dźwięki natychmiast ucichły.
"Idź pod prysznic, głupku. Albo lepiej nie, jeszcze się utopisz." to rzekłszy, Fyodor zaciągnął Nikolaia za ramię do ich sypialni.
Ułożył blondyna na łóżku, ściągnął mu z głowy kwiaty i położywszy się obok niego na łóżku, objął go ramionami.
"Dobranoc, Kolya."
Nie dostał jednak odpowiedzi, gdyż Nikolai zdążył już zasnąć, pochrapując lekko.
Następnego ranka blondyn nie miał pojęcia, czemu ma na sobie różową spódniczkę, ani dlaczego boli go głowa. No cóż, można było się spodziewać, że po swojej balandze obudzi się z kacem. Miał szczęście, że urwał mu się film, bo moralniak chyba nie dałby mu żyć.
~end~
CZYTASZ
Żigolaki i Pijaki || bsd fanfics
Fanfiction...czyli zbiór krótszych\dłuższych *niepotrzebne skreślić* historyjek o Bungou Stray Dogs - Bezpańscy Literaci. Często pairingi yaoi rzadziej yuri, jeszcze rzadziej hetero, czasem moje oc x ktoś, albo bez szipu. Zapraszam~