Rozdział 39

396 29 4
                                    

Nie pamiętam co jeszcze działo się tego wieczoru. Ale musiało być dość grubo, bo obudziłam się w kuchni pod wyspą kuchenną z surowym kurczakiem w ręku.
Całe szczęście nie miałam nigdy kaca, więc czułam się dość żeśko.
- Ile wczoraj wypiliście? - Hobi zlustrował mnie a potem Kookiego, który leżał zaraz obok mnie.
- Trzy butelki wódki? Po drugiej przestałam liczyć. - odpowiedziałam, kładąc kurczaka na blat.
- Aua moja głowa. Jaki hałas... - Młodszy złapał się za głowę.
Zaśmiałam się.
- Ktoś tu jest za młody na alkohol. - klepnęłam go przy tym po ramieniu. - Co ja chciałam z tym kurczakiem?
- Byliśmy głodni i miałaś wspaniały pomysł, żeby zrobić kurczaka z dynią. Tylko coś nam w tym przeszkodziło. - odparł Królik.
- Coś? Ja wam powiem co, procenty. - Mamuśka zbierała butelki po alkoholu. - Macie zakaz na alkohol przez najbliższe trzy tygodnie. - Jin skarcił nas palcem.
- Dobrze Pani Mamo. - skłoniłam się lekko i posłałam Jin'owi całusa. Co wyraźnie go zakłopotało. - Nie bój się, Twój mąż Joon nie będzie zazdrosny. - odpowiedziałam.
Mój dobry humor nie dopisał mi zbyt długo.
Wstawiałam właśnie wodę na kawę, gdy do kuchni wszedł Tae wraz ze swoją narzeczoną.
Widząc mój pierścionek na jej dłoni, nie było fajnym przeżyciem. Unikałam wzroku Taehyung'a. Nie chciałam zaczynać jakiejkolwiek rozmowy, nie skończyłoby to się dobrze.
- Więc, kiedy ślub? - Hobi wyciągał właśnie dziewięć kubków z szafki.
- Nie będziemy czekać. Ślub jest w ten weekend. Nie będzie to duża ceremonia. - Yoona zrzuciła swoje włosy do tyłu, przyglądając się mi bardzo dokładnie.
Liczyła na jakąkokwiek reakcję. W głębi duszy pewnie świętowała swoje zwycięstwo.
- Muszę napisać do rodziców. - chłopak chwycił od razu za swój telefon.
Wydusiłam uśmiech i nalałam sobie kawy.

- (y/n) mogę wejść? - niski głos chłopaka rozległ się po moim pokoju.
- Tak. - odpowiedziałam szybko chowając zdjęcia do biurka.
Taetae niepewnie przekroczył róg pomieszczenia.
- Chciałbym Cię oficjalnie zaprosić na ślub. Nie wyobrażam sobie tego dnia bez Ciebie, mojej najlepszej przyjaciółki. - wyglądał naprawdę na szczęśliwego. Co bolało jeszcze bardziej.
Milczałam.
Myślałam o tym co chciałam zrobić poprzedniej nocy. Nie mogłam zapomnieć. Zastanawiałam się jak skutecznie się zabić. Nie chciałam widzieć tej całej szopki.
- Może przyjdę. - odpowiedziałam cicho. - Możesz zostawić mnie teraz samą? Boli mnie głowa po wczorajszym...- skłamałam.
- Pewnie. Po takiej ilości wódki, nie dziwię się. - zaraz po tym drzwi zamknęły się.

I may cry ruinin' my makeup
Wash away all the things you've taken
And I don't care if I don't look pretty
Big girls cry when their hearts are breaking
Big girls cry when their hearts are breaking
Big girls cry when their heart is breaking

Tough girl, I'm in pain
It's lonely at the top, black outs and airplanes
And I still pour you a glass, of champagne
Tough girl whose soul aches

Sia - Big Girls Cry

Każdego dnia byłam pytana, czy przyjdę na ślub.
W końcu nadszedł weekend. Zostały dwie godziny do najgorszego momentu w moim życiu.
Krasnale szykowali się w pośpiechu, a ja siedziałam w pokoju i walczyłam z myślami.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Gdy obróciłam głowę w ich kierunku, ujrzałam Pana Młodego. W tym garniturze wyglądał bosko.
- Namjoon hyung mówi, że nie przyjdziesz na ślub. Dlaczego? - jego oczy posmutniały.
- Nie mogę Ci tego powiedzieć, ale proszę, uszanuj moją decyzję. - nie miałam w sobie już żadnych emocji. Ostatnie tygodnie i dni wyssały ze mnie resztki energii i emocji.
- Chcę wiedzieć dlaczego. Zauważyłem, że nie lubicie się za bardzo z Yoonką. - jego wzrok badał moją twarz po raz kolejny.
- Nie jesteśmy przyjaciółkami, to fakt. Nawet za tysiąc lat nimi nie będziemy. - wzruszyłam ramionami.
- (y/n) proszę powiedz mi dlaczego nie chcesz przyjść na mój ślub. - Tae uklęknął przede mną, głaszcząc moje kolano.
- No dobrze...lekarz powiedział, że nie mogę tego zrobić, ale ja już dłużej nie wytrzymam. - wzięłam głęboki wdech. - Przed wypadkiem to nie Yoona była Twoją dziewczyną, tylko ja. Mamy nawet córkę. Ten pierścionek należał kiedyś do mnie, nie był on pierścionkiem zaręczynowym...nie oczekuję od Ciebie, żebyś teraz wszystko rzucił. To, że po wypadku pamiętałeś wszystkich, oprócz Elli i mnie, a potem zakochałeś się w twojej narzeczonej, potwierdziło moje obawy. Nigdy nie byłam dla Ciebie pisana. Gdyby tak było, zakochałbyś się znowu we mnie. Kiedyś powiedziałeś, że twoją idealną kobietą jest szczupła, piękna Koreanka, z długimi nogami. Bądźmy szczerzy, Yoona pasuje do tego opisu. Ja nie... - walczyłam z łzami. Od paru dni byłam też znowu na lekach antydepresyjnych, ale ich działanie jeszcze nie zaczęło pomagać.
Taehyung patrzył na mnie i milczał.
- Nie chcę Ci psuć tego dnia. Chcem żebyś był szczęśliwy. Ale...patrząc na was przed ołtarzem...nie dam rady. Zawsze myślałam, że to będę ja. - przewróciłam oczami do góry, próbując powstrzymać łzy. - Więc, proszę zrozum, że nie mogę przyjść. Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia. Jestem pewna, że że ona będzie wspaniałą żoną. - przytuliłam go lekko, ostatni raz wąchając jego zapach.
Chłopak wyszedł z pokoju bez słowa, zostawiając mnie w totalnej rozsypce.
Nad moją decyzją myślałam naprawdę długo. I nie było to łatwe.
Ale jeśli on jest bardziej szczęśliwy z nią, to powinnam mu dać odejść.

Siedziałam w czterech ścianach spoglądając co jakiś czas zegar.
Ceremonia już dawno się zaczęła.
- Dziękuję Ci za wspaniałe wspomnienia i najpiękniejszą i najcudowniejszą córkę na świecie. - wyszeptałam do jednego ze zdjęć najmłodszego Kima na mojej komórce, kiedy usłyszałam ciche skrzypnięcie moich drzwi.

I Will Survive ( FF/ TaehyungxReader/ PL )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz