Nagle ucisk na gardło zupełnie zniknął, a ja zrobiłem łapczywy wdech. Z powodu ogólnego zamieszania, cichy świst przeszywający powietrze niemal umknął mojej uwadze. Był tak delikatny i niepozorny pośród krwawej sceny, że mógł zostać kompletnie zignorowany.
Opadłem na kolana tuż obok Yao Li, który niespodziewanie się przewrócił. Wydawało się, że nie istniało żadne logiczne wytłumaczenie tego zaskakującego zwrotu akcji. Odwróciłem się w stronę wrogiej alfy, nadal nie potrafiąc otrząsnąć się z szoku. Mój mózg powoli zaczynał traktować tę sytuację niczym nierealny sen.
Nie dowierzałem oczom, gdy spostrzegłem, że z rozerwanej szyi mężczyzny sterczała strzała, bardzo prymitywna, ale grot okazał się wystarczająco ostry, żeby przeszyć miękką tkankę gardła powodując spustoszenie. Mężczyzna broczył krwią wszystko dookoła. Sucha ziemia jakby pożądała tego życiodajnego daru, a makabryczna plama zwiększała się z każdą sekundą. Yao Li zaczął krztusić się w agonii, rękami próbował zatamować krwawienie, jednak słabł zbyt szybko. Jego starania okazały się jedynie płonną próbą odwleczenia nieuniknionego. Pod wpływem impulsu ja również rzuciłem się, żeby mu pomóc, brudząc ręce w ciepłej posoce, ale na ratunek było już za późno. Chwilę później mężczyzna już nie żył.
Wszyscy bez wyjątku spojrzeli w stronę, z której padł strzał, starając się odnaleźć wzrokiem napastnika. Zamilkliśmy jak zaczarowani, gdy spostrzegliśmy zarys drobnej sylwetki. Na dachu niskiego budynku stała zagadkowa postać, która wciąż trzymała w ręce łuk, choć zdążyła go już opuścić. Słabe światło nie pozwalało rozpoznać rysów twarzy, jedynie mieniło się na ciemnych ubraniach nieznajomego mężczyzny, dodając mu tajemniczości. Gdy zorientował się, że wszyscy skupili na nim uwagę, w pośpiechu zrobił kilka kroków w tył, przy okazji potykając się o nierówności w dachu, a następnie zeskoczył na ziemię, gdzie zapewne czekali na niego dwaj towarzysze.
Rozpoznałem sylwetkę osoby, która wypuściła zabójczą strzałę, której ręka nawet nie drgnęła podczas dokonywania tego krwawego czynu... Nie mógłbym pomylić Junmyeona z nikim innym.
Łucznictwo było zarezerwowane dla omeg, ponieważ zostało uznane za niezbyt skuteczne, nie wzbudzało strachu wśród pozostałych wilków. Stanowiło jedyny sposób obrony, jakiego mogły imać się wilki należące do tej grupy. Yao Li otrzymał od prześladowanego surową karę, która wobec okoliczności zdarzenia wydawała się przykładem nieśmiesznej ironii.
Stado znalazło się w stanie amoku i zdezorientowania, ale jego członkowie szybko zrozumieli, że wobec śmierci lidera, pozostała im jedynie zemsta na mordercy ich przywódcy. Stracili nami zainteresowanie, w tamtej sytuacji to Junmyeon musiał koniecznie zapłacić za swój czyn. Grupka przypadkowych świadków stanowiła dla watahy jedynie denerwujący szczegół.
— Sehun, no ruszaj się! — zagrzmiał Chanyeol, odrzucając trzymany w dłoniach rewolwer w krzaki, żeby nikt zbyt szybko go nie odnalazł, a następnie zamienił się w wilka.
— Tak, tak... — mruknąłem wciąż ogromnie skołowany.
Cały mój świat wirował, a sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Zerwałem się z ziemi pozostawiając na niej bezwładne ciało mężczyzny, który nieomal pozbawił mnie życia. Kilka minut wcześniej to on był pewny wygranej, a ja szykowałem się na śmierć. Los potrafił drwić z nas niczym z bezwolnych kukiełek.
Nie miałem jednak czasu na rozważania, musieliśmy jak najszybciej dotrzeć do Junmyeona, a następnie uciec ze wszystkimi. Wiedziałem, że nie pozwolą odejść omedze bez walki, będą w stanie poświęcić wszystko, byleby tylko wyrównać rachunki z osobą, która zamordowała ich lidera.
Wobec fali nowej energii i niespodziewanej nadziei, odzyskałem resztki opanowania i zdołałem w końcu zmienić postać, ponownie stałem się wilkiem gotowym do walki. Pobiegliśmy w ślad za resztą i dołączyłem do starcia, gryząc i kąsając bez opamiętania, gdy nagle coś sobie uświadomiłem. Coś, co mogło umożliwić nam bezpieczny odwrót...
CZYTASZ
Second skin | seho
FanfictionSehun pragnął uniknąć przeznaczenia, które zgotował dla niego los. Był alfą, ale jakby tylko z nazwy, nie posiadał żadnej z cech, jakimi powinien charakteryzować się młody i silny wilk pretendujący do objęcia przywództwa w stadzie. Niczym tchórz uci...