Rezydencja państwa White?! Mam jechać do ich domu? I tam coś znaleźć. To koniec. Zabiją mnie. Po prostu mnie zabiją.
Nie potrafiłam zebrać myśli. Przed chwilą widziałam śmierć trzech osób. Śmierć, za którą czułam się odpowiedzialna. A teraz miałam jechać do domu dwóch z nich.
Taksówka. Miałam złapać taksówkę. Skup się, Amy. Machnęłam niedbale ręką na przejeżdżający pojazd z logiem jednej z korporacji. Samochód zatrzymał się. Taksówkarz opuścił szybę.
- Dobry! Gdzie?
Stałam i patrzyłam na niego, jak wół na malowane wrota.
- Jedzie pani czy nie? - niecierpliwił się czarnoskóry mężczyzna
Pokiwałam głową. Ale nadal nie ruszyłam się ani o milimetr.
- To proszę wsiadać! - krzyknął
Zrobiłam niepewny krok w kierunku auta. Na twarzy taksówkarza także odmalowała się niepewność. Przypuszczalnie zastanawiał się czy ma do czynienia z wariatką. Wystraszona, że zaraz mi odjedzie i będę musiała łapać następny pojazd, wsiadłam na tylne siedzenie samochodu.
- Dzień dobry - powiedziałam
Głos mi się załamał. Odchrząknęłam i podałam adres.
- Co? Ciężki dzień? - zagaił taksówkarz
- Nawet pan nie wie, jak bardzo - oparłam się o siedzenie
W radiu mówili tylko o strzelaninie na wybrzeżu. Trzy ofiary, nieznany sprawca, panika wśród ludzi.
"Na miejscu jest nasz reporter. Dave, oddaję Ci głos" - usłyszałam koło ucha
"Dziękuję, Amy" - na dźwięk swojego imienia aż podskoczyłam. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to tylko radiowa prezenterka ma tak samo w dowodzie. "Rzeczywiście jestem na miejscu. Jest chaos. Ludzie, którzy w tym czasie byli w okolicy - uciekają, ale za to wciąż pojawiają się inni, zwabieni informacjami o strzelaninie. Policja natomiast na razie nie chce udzielać żadnych informacji. Nic także nie wiemy o motywach sprawcy. Ale, ponieważ wśród ofiar jest żona i córka Roberta White'a, mówi się o możliwej zemście. Biorąc jednak pod uwagę, że zastrzelony został także chłopak, którego tożsamość nie jest w tej chwili jeszcze znana, to wszystko pozostaje na razie wyłącznie w sferze spekulacji.
Dave, czy wiadomo kto strzelał?
Nie. Z moich informacji wynika, że sprawcy udało się uciec. Prawdopodobnie to wyszkolony snajper. Policja uważa, że nie ma powodów do paniki, ale jednocześnie zaleca ostrożność i, w miarę możliwości, pozostanie w domach.
Dziękuję, Dave, będziemy informować Państwa na bieżąco. Słuchacie..."
To, co właśnie usłyszałam wprawiło mnie w chwilowy stan otępienia. Bezmyślnie patrzyłam za okno. W tej części miasta nie było żadnego śladu wydarzeń, o których przed chwilą mówili w radiu. Ludzie normalnie chodzili po chodniku, śmiali się, przysiadali w okolicznych knajpkach. Jakby nic się nie wydarzyło. A przecież przed chwilą zginęły trzy osoby. Trzy, ważne dla kogoś, osoby. Jak to możliwe, że tu życie po prostu toczy się dalej?
Z zamyślenia wyrwał mnie wibrujący telefon.
Jake: Jedziesz?
O, Boże, miałam do niego zadzwonić. Wybrałam numer.
- Tak, jadę.
- Dobrze. Słuchaj uważnie. Na parterze, w końcu korytarza, po lewej stronie, jest gabinet Roberta. Musisz się tam dostać. Przeszukaj go i zabierz ze sobą wszystkie dokumenty, na których znajdziesz cokolwiek, co będzie Ci przypominało numer konta. Jasne?
CZYTASZ
Luca. (Zakończone. Będzie korekta)
Misteri / ThrillerGdy okazało się, że na operację mojej matki potrzeba dosłownie milionów monet, myślałam, że już gorzej być nie może. Los postanowił jednak udowodnić mi jak bardzo się mylę. Jedna decyzja sprawiła, że za jednym zamachem postawiłam na szali życie swoj...