/7/

7.5K 446 313
                                    

Bakugo
Co prawda, brokuł się wyrywał, ale i tak chce wiedzieć czy przypadkiem nie powinienem wyjaśnić tego jebanego Todorokiego.

Co on sobie wyobraża? Mogę teraz myśleć źle, ale jak na moje to mogę go wyjaśnić i sprawa wyjaśniona. Dopóki nie odsunie się od tego zielonowłosego nerda, ja nie odpuszczę w stosunku do niego. Pod tym negatywnym względem.
Jeszcze się zdziwisz, mieszańcu.

Cała lekcja dłużyła mi się w nieskończoność, chciałem jak najszybciej porozmawiać z Deku.
Nie powiedziałem, że po szkole, no nie?
Teraz już sam nie wiem.
W każdym bądź razie, jestem w całej tej klasie najsilniejszy. Nie to, że to się kiedyś zmieni, ale jakby ktoś podskakiwał, na przykład ten mieszaniec który podnosi mi ciśnienie o wiele za długo, to wpierdol.
Niby mnie znają, a tak mało mogą zdziałać. Co oni tam wiedzą?

Do moich uszu nagle dobiegł dźwięk dzwonka na przerwę, co oznaczało, że wreszcie porozmawiam z tym nerdem.

Spojrzałem na ławkę Deku, ale jego w niej... Nie było? Zaraz po tym spojrzałem na ławkę mieszańca, a moje ciśnienie wrosło znacznie. A to skurwiel jeden i drugi. Zabije!

Wybiegłem z sali i spojrzałem to na jedną stronę, to na drugą, ale nie widziałem, ani zielonej czupryny tego debila, ani mieszanych włosów tego drugiego debila.

Biegłem przez korytarz najeżony, szukając obiektu, który zaprzątał mi głowę. Nagle wpadło mi do głowy coś tak wspaniałego, że nie mogłem wyjść z podziwu, albo po prostu nie chciałem brać tej myśli na serio.

Tak jak myślałem. Mieszaniec szybciej ode mnie zareagował i wykorzystał czas w którym ja jeszcze siedziałem w ławce. Chcesz naprawdę wiedzieć co się dzieje między nami? Aż ta...

Podszedłem bliżej i zauważyłem, że Deku już nie próbuje się wyrywać, mieszańcowi. Ten cholerny Todoroki jeździł tymi brudnymi łapskami po jego torsie, uprzednio wkładając rękę pod jego mundurek.

Deku. Wypierdalaj z mojego życia jak najprędzej. Idź i nigdy nie wracaj. Planuj świetlaną przyszłość z mieszańcem.
Byle najdalej ode mnie.

-Widzisz? Bakugo poszedł.- usłyszałem, odchodząc, słowa, które mnie... zabolały?
Po tych słowach wypowiedzianych, przez wielobarwnego idiotę, usłyszałem uderzanie w szafki, co prawdopodobnie oznaczało, że zielonowłosy debil teraz zaczyna się szarpać. Za późno.

Poszedłem w swoją stronę, gdy przede mną pojawił się ten brokuł, który czerpał przyjemność wyjętą od mieszańca. Dość!

Miałem wielka chęć uderzenia go. Odepchnąłem go i poszedłem dalej.
Na co czekasz? Deku? Mieszaniec czeka. Pewnie chce dokończyć to co zaczął.
W tym momencie wkurwiłem się na swoje myśli, ale też na to co zobaczyłem do tego stopnia, że miałem w dupie to, że jestem w szkole. Na korytarzu.

Podbiegłem do zielonowłosego i agresywnie pocałowałem. Na siłę próbowałem włożyć język przez szparę, z której nie potrafił się bronić.

Nie oddawał tego. Tylko ja penetrowałem jego podniebienie językiem.
Chciałem zmusić go do tego, aby ten pocałunek oddał. Chciałem poczuć, że mu się to podoba. Chciałem wiedzieć.

Oderwałem się od niego, kiedy zaczęło brakować mi tlenu, pociągając za sobą strużkę śliny. Złapałem go za gardło i uniosłem nieco.
-Pierdol się- powiedziałem po czym puściłem zaczerwienionego jak i zdyszanego zielonowłosego, odwracając się w drugą stronę i podążając do klasy. Miałem w dupie te wszystkie spojrzenia które teraz są skierowane głównie na mnie.

-K-kacchan, zaczekaj!- usłyszałem będąc już na końcu tego korytarza.
Nie odwróciłem się. Za późno na jakiekolwiek wytłumaczenia.
Jesteś jak dziwka.

Ten zjeb stanął przede mną i wbił się w moje usta.

-Zostaw mnie. Nie było ci przypadkiem lepiej kiedy obmacywał cię ten mieszaniec? Idź tam z powrotem, napewno na ciebie czeka.- powiedziałem, odpychając go od siebie.
-Kacchan! Przestań!- krzyczał, zalewając się łzami, ja mam przestać?
-Ja mam przestać?!- krzyknąłem na niego. -Ja mam przestać?! Ja? Nie pomyliło ci się coś?! Może mi jeszcze powiesz, że to moja wina?!- skończyłem, sam czując nabierające się w moich oczach łzy.
-Kacchan... K-kocham cię...- szeptał. Czy on jest głupi, czy ja ślepy? On dał się obmacać, a teraz mi wmawia „kochanie".
-Co oznacza w twoim słowniku to słowo? Bo chyba mamy różne znaczenia- cierp. Cierp tak jak ja. Masz cierpieć teraz tak jak ja cierpiałem w tamtej chwili.

Zjechał plecami po ścianie do pozycji siedzącej, całkowicie zalewając się łzami.
W tym momencie zadzwonił dzwonek, więc bez żadnego oporu skierowałem się na lekcje.

Lekcja na którą teraz szedłem będzie moją znienawidzoną. Tak. Na tej lekcji przypatrzę się zielonowłosemu. O ile w ogóle się na tej lekcji pojawi.

Kiedy wszedłem do sali, Mieszaniec był już na swoim miejscu, co oznacza, że jeżeli Deku nie przyszedłby, to z powodów zaistniałych, a nie przez tego mieszanego kretyna. Ślepo patrzyłem na niebo, gdy do sali przyszedł Deku z widocznymi zaczerwieniami na twarzy spowodowane płaczem. Kilka osób z klasy skierowało wzrok na mnie. Widzieli tą całą sytuacje? Ciekawie. Przynajmniej wiedzą kto się pode mną wił. Albo, kto by chciał się pode mną wić.
Mniejsza o to.

Kilka dziewczyn podchodziło do niego i pytało „Co się stało?", w tym Uraraka, która co do tego nerda też podwyższa mi ciśnienie. Deku jednak nie odpowiadał. Czyżby wstydził się przyznać, że dał się obmacać jak dziwka? A czemuż to?

W pewnym momencie Aizawa uciszył i zmusił do wrócenia do ławek tę całą gromadę głównie dziewczyn przy ławce zielonowłosego, po czym zaczęła się lekcja. Z tej lekcji wiem tylko to, że stroje mogą bardziej niż przeciętnie polepszać umiejętności.

Zadzwonił dzwonek, a ja skoncentrowałem się na tej zielonej czuprynie, która siedziała przede mną. Zaczęły się gromadzić dziewczyny z początku lekcji. To już nie moja sprawa. Jak dla mnie, to sprawa zakończona. Możesz się pieprzyć z tym mieszańcem. Możesz dać się zmacać jak dziwka.
Już mnie to nie interesuje.

Wstałem z ławki, i wyszedłem z sali.

Myślałeś kiedyś o mnie w ten sposób?||BakuDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz