a/n; baaardzo przepraszam za to opóźnienie, ale przez koncert jestem jeszcze w szoku;;
miłego czytania!
***
Wierciła się na ławce już od kilku minut. Hyunjin poprosił ją, żeby chwilę na niego poczekała, bo musi po coś iść do kolegi. Była podekscytowana. Dziś były jej urodziny. Zastanawiało ją, co jej kuzyn wymyślił tym razem. Rok temu zabrał ją na pizzę i do kina. Tylko nieszczególnie to wypaliło — mieli pójść na jakąś komedię, ale chłopak przez pomyłkę kupił bilety na horror.
Parsknęła śmiechem na wspomnienie przerażonej twarzy kuzyna, gdy na ekranie pojawił się mroczny krajobraz, a z głośników zaczęła lecieć cicha muzyczka wprost idealna do filmów grozy. Mogła zostać na całym horrorze, bo, w przeciwieństwie do Hwanga, wcale nie była bardzo strachliwa, ale nalegał. Dlatego bilety się zmarnowały, a ona przez kilkanaście minut musiała pilnować go, żeby nie zemdlał.
— Taki duży, a boi się gorzej, od małego dziecka — powiedziała z politowaniem, kiedy wciąż blady opierał się o ścianę.
Dwa lata temu jej urodziny wypadły w sobotę, więc bez problemu mogli pójść do wesołego miasteczka. Wydawało jej się, że byli na to już trochę za starzy, ale i tak dobrze się bawili. Kilka starszych pań, które jakimś dziwnym sposobem zostały tam zaciągnięte przez swoich wnuczków, sądziło, że są parą. Śmiali się wtedy i zaprzeczali szybko, tłumacząc, że są kuzynostwem. Ich zdziwione miny tylko dodawały im powodów do śmiechu.
Chwilę później Hyunjin przyszedł i powiedział, że mogą już iść. Było jej głupio zapytać, więc nie zaczynała tematu. Czekała, aż chłopak wyskoczy z prezentem.
Ale tego nie zrobił.
Wracali ze szkoły, jak gdyby nigdy nic. Tylko nagle Hwang poprosił, żeby wstąpili do biblioteki, bo musiał wypożyczyć jakąś książkę do szkoły. Poza tym w drodze powrotnej nie było nic dziwnego, nie mówiąc już o prezentach urodzinowych.
Ekscytacja zaczęła powoli uciekać z Seolmi. Humor dziewczyny zmieniał się na coraz gorszy z minuty na minutę. Próbowała jakoś się pocieszyć, że może jeszcze nie czas na życzenia, może jej kuzyn ma wszystko przyszykowane, może musi trochę poczekać — ale z każdą chwilą robiło się to coraz trudniejsze. Powoli przestawała wierzyć, że w ogóle pamiętał.
Coś zabolało ją w sercu. Zapomniał? Hyunjin zapomniał o jej urodzinach? Cholera.
Zawsze myślała, że chociaż on będzie tą jedną osobą, która przynajmniej złoży jej te głupie życzenia. I tak było, aż do jej osiemnastych urodzin. Chłopak traktował ten dzień jak każdy inny.
Zacisnęła pięści tak, żeby on nie zauważył tego gestu. Nie chciała pokazać, że jest jej smutno czy że coś się stało. Czuła, że gdyby zaczął pytać, łzy w ciągu kilku milisekund pojawiłyby jej się w oczach i nie byłaby w stanie powstrzymać się od płaczu.
Szli, czasami rozmawiając o szkole, ale zdecydowanie więcej milczeli. Normalnie Seolmi zaczęłaby się zastanawiać, co jest nie tak, bo zazwyczaj mieli dużo tematów do rozmów. Teraz jednak cieszyła się z tego, bo kontrolowanie, by jej głos nie zadrżał, kosztowało ją dużo energii.
Nagle usłyszała dźwięk powiadomienia i szybko wyciągnęła telefon z kieszeni.
Od: Mama
Pójdź do Hyunjina na obiad, nie zdążyłam nic ci przygotować.
Zmarszczyła brwi i prawie zatrzymała się na środku chodnika. Przecież jej mama dobrze wiedziała, że dziewczyna potrafi gotować. Nauczyła się tego już dawno, bo praca rodzicielki odbierała im możliwość częstych wspólnych posiłków, czasami nawet kobieta nie wyrabiała czasowo i nie mogła ugotować córce obiadu.
Do: Mama
Mogę sama coś ugotować.
Od: Mama
Seolmi, nie dyskutuj.
Przygryzła wargę. Nie chciała się kłócić. Dlatego powiedziała kuzynowi o swojej wizycie, a ten, jakby od niechcenia, przytaknął i zadzwonił do swojej mamy, żeby powiadomić ją o gościu.
Naprawdę korciło ją, żeby zapytać, czy wie, jaki dziś jest dzień. Ale nie potrafiła. Nawet, gdy otwierała usta, by to powiedzieć, głos uwiązł jej w gardle po raz kolejny. Bolała ją wizja, że on zapomniał o czymś tak dla niej ważnym, a to stawało się coraz bardziej rzeczywiste z każdą mijającą minutą.
Byli już na osiedlu Hyunjina, więc niewiele zostało do momentu, w którym zdejmie buty w korytarzu jego mieszkania i uda się do kuchni na obiad. Czekały ją co najmniej dwie godziny udawania zadowolonej i wesołej nastolatki, choć w rzeczywistości chciała usiąść w kącie i się rozpłakać.
Wsiedli do windy. Serce Seolmi biło coraz szybciej. Bała się, że nie uda jej się uśmiechać tak długo. Nie chciała niepotrzebnych pytań. Naprawdę nie chciała rozpłakać się u swojego kuzyna.
Chłopak otworzył drzwi i przepuścił ją pierwszą. Zdjęła buty w korytarzu i powoli udała się do salonu, przyjmując w miarę pogodny wyraz twarzy.
Niemalże krzyknęła, gdy zobaczyła stojącego na środku pomieszczenia Jeongina, który z szerokim uśmiechem trzymał w dłoniach tort urodzinowy.
***
Przez całą drogę do domu Hyunjina przestałam mieć jakiekolwiek nadzieje na to, że dostanę coś na urodziny. W końcu nawet mama wydawała się o tym zapomnieć, a tata znowu był w pracy. Można powiedzieć, że pogodziłam się z tym, że nikt nie pamiętał o moich osiemnastych urodzinach.
A tu proszę, coś takiego.
Byłam tak szczęśliwa, gdy zobaczyłam Jeongina z tortem, że nie mogłam powstrzymać łez, które i tak cisnęły mi się do oczu, tylko tym razem z innego powodu. Z trudem udało mi się zdmuchnąć świeczki, omal nie wpadłam na chłopaka, bo w pewnym momencie zakręciło mi się w głowie, ale Yang objął mnie ramieniem i nie upuścił tortu. Hyunjin zażartował wtedy, że przynajmniej nie powtórzył tego, co zrobił Changbin podczas swoich ostatnich urodzin (podobno upadł mu tort...).
Potrzebowałam kilku minut, żeby się uspokoić. Hyunnie zajął się krojeniem tortu i mówił, że musiałam naprawdę w niego nie wierzyć, by pomyśleć, iż zapomniał o moich urodzinach, ganiąc mnie za to. W końcu „jest mentalnie moim starszym bratem i musiałby być jakiś głupi, żeby zapomnieć o takim święcie".
Jeongin przez cały czas posyłał mi pokrzepiający uśmiech, jakby chciał powiedzieć, żebym nie przejmowała się tym, jak wyglądam po płaczu, tylko żebym cieszyła się urodzinami. To było naprawdę miłe, że pomógł Hyunjinowi przygotować tę niespodziankę. Przecież nie jesteśmy jakoś bardzo blisko, chociaż muszę przyznać, że z przyjaciół mojego kuzyna, to właśnie z Yangiem mam najlepszy kontakt.
Dowiedziałam się, że moja mama też była w to wmieszana — byłam trochę zdziwiona, ale cieszyłam się, bo to znaczyło, że pamięta o moich urodzinach i nie chciała robić mi przykrości.
A gdy wróciłam do domu, czekała na mnie z kolacją. I kiedy miałam siadać, do kuchni wszedł tata.
Cholera, po raz pierwszy od wielu lat spędziliśmy tak rodzinnie posiłek. Rozmowa się kleiła, wydawało mi się momentami, że znowu mam te dziesięć lat i nie muszę przejmować się niczym.
Czy da się przytulić jednocześnie cztery osoby? Chciałabym podziękować im za to, że ten dzień był jednym z najlepszych w tym roku.
CZYTASZ
Under my pillow ⋄ Yang Jeongin ✓
FanfictionKażdy ma swój własny powód, by wstać rano z łóżka. Dla jednych to cel do osiągnięcia, dla innych to druga połówka. A dla niej powodem do otworzenia oczu była świadomość, że wraz z końcem miesiąca będzie mogła napisać kolejny list. List, w którym zaw...