— A więc? Co byś chciał wiedzieć?
Nico miał wrażenie, że powietrze w jego mieszkaniu zgęstniało do takiego poziomu, aż ciężko było mu oddychać. A może to jego własna wyobraźnia? Przejechał dłońmi po twarzy, czując nagle niesamowite zmęczenie. Miał dość tej sytuacji.
Percy, siedzący po jego prawej, patrzył na wszystko wokół oprócz Bena. McRoy jednak nie interesował się Jacksonem nawet w najmniejszym stopniu. Swoje spojrzenie utkwił właśnie w Nico. Will zabrał dziewczynki do siebie, pierwszy raz uciekając z miejsca sporu, zamiast starając się mu zapobiec. Nico wcale mu się nie dziwił. Gdyby nie to, że był w centrum tego wszystkiego, też dałby nogę. Takie rozmowy były upierdliwe.
Z drugiej strony, czuł żal. Starał się wmawiać sobie, że nie wie dlaczego. Ale wiedział. Mimo wspomnień, które wracały w zastraszająco szybkim tempie, powodując u niego codziennie migreny, Nico nie czuł się pewnie. Wręcz przeciwnie, to, co sobie przypominał, tylko wszystko komplikowało. Dodatkowo cienie, o których ostatnio zdążył zapomnieć, czasem znów się pojawiały wokół przypadkowych ludzi. Może było to samolubne, ale nie chciał tracić tej namiastki stabilności, jaką zapewniał mu Ben. Nawet jeśli kłamał mu prosto w oczy, miał przed nim tajemnice i nienawidził z jakiegoś powodu Percy'ego. Ben był poplątaną i głęboko przez kogoś zranioną osobą. Nico zauważył to już dawno temu. Mimo to, jego determinacja i siła, by pokonać wszystkie przeciwności losu, jakie życie rzucało mu pod nogi, była godna podziwu. Nie mógł wiecznie trzymać go przy sobie. Ben nie był jego niewolnikiem. Ostatnio poświęcił dla niego wiele, starał się być zawsze przy nim, przez co jego obecność stała się codziennością. Ale Ben też miał prawo być samolubny. W końcu to od niego zależało, jak będzie wyglądać jego przyszłość, a Nico nie mógłby sobie wybaczyć, gdyby zniszczył życie Benowi przez własną samolubność.
— Kiedy wyjeżdżasz?
Ben skrzywił się, jakby Nico powiedział coś wyjątkowo nieprzyjemnego i di Angelo zdawał sobie sprawę, jak zabrzmiało jego pytanie. Nawet Percy na niego spojrzał, z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.
— Po egzaminach. — McRoy potarł kark z zakłopotaniem. Wyglądał wyjątkowo nieporadnie. Jak małe dziecko. — Mam im dać znać do końca przyszłego tygodnia o swojej decyzji. Na początku wakacji zaczynają się treningi.
— Po egzaminach — powtórzył głucho Nico. Testy zaczynały się za około trzy tygodnie. To nawet nie było śmieszne. — Skoro tak, to kiedy miałeś mi zamiar o tym powiedzieć? Jak będziesz pakował walizki? Czy może przez telefon, w drodze na lotnisko?
Takie zachowanie nie było do niego podobne, wiedział to. Zazwyczaj nie rzucał pretensjami. Zazwyczaj przyjmował wszystko w milczeniu, akceptował fakty bez względu na to, jakie były. W tej chwili jednak przeważała złość. Złość i żal, ponieważ Ben z jakiegoś powodu nie chciał mu powiedzieć o, jakby na to nie patrzeć, sukcesie jaki odniósł w dziedzinie sportu. Nie każdym w końcu interesowały się prestiżowe uczelnie... W dodatku, miał wyjechać za trzy tygodnie. To było tak cholernie mało czasu!
Ben potarł kark w zakłopotaniu.
— Chciałem ci powiedzieć, jak podejmę ostateczną decyzję, żebyś się nie denewrował bez powodu. Ale ktoś musiał to zepsuć. Jak zwykle. — Posłał Percy'emu piorunujące spojrzenie, na co ten uśmiechnął się przepraszająco.
— Super — mruknął Nico. — Czyli gdyby Percy przypadkiem się nie wygadał, wiedzieliby wszyscy, tylko nie ja.
— Lily też jeszcze nie wie — odpowiedział Ben, zanim się powstrzymał. Nico skinął głową i lekko się uśmiechnął - nie był to jednak przyjemny uśmiech.
CZYTASZ
✓ Love Me || Percico
FanficDRUGA CZĘŚĆ SAVE ME Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, a problemy zamiast znikać, tylko się nawarstwiają. Zdezorientowany Nico próbuje na nowo odbudować sobie życie, za fundament obierając jedyny znany mu wcześniej element własnej przeszłości...