Rozdział 24

691 20 0
                                    

-Thomas!!! Nareszcie przyjechałeś.- Podbiegłam do wysokiego blondyna po czym przytuliłam go z całych sił.

-Obiecałem, że będę więc jestem.

-Bardzo cieszę się z tego powodu, a teraz może chodźmy na lody?

-Jestem za.- Kiedy znowu zobaczyłam ten serdeczny uśmiech na twarzy mojego przyjaciela od razu zrobiło mi się lepiej. Nie widzieliśmy się już jakieś cztery miesiące i teraz musimy to nadrobić.

-Poproszę dwa lody, obydwa z pistacją i czekoladą.- Od kiedy tylko się poznaliśmy chodziliśmy na te same lody. Thomas tak samo jak ja kochał lody pistacjowe, a czekolada dopełniała ich pyszny smak.

-Ty zawsze wiedziałaś jak poprawić mi humor.- Na twarzy chłopaka znowu pojawił się uśmiech kiedy otrzymał swoją porcje.

-Dlatego jestem twoją najlepszą przyjaciółką.

-I to bez dwóch zdań.- Chłopak objął mnie ramieniem i poszliśmy na boisko szkolne gdzie miał się odbyć mecz. Dylan jest kapitanem drużyny koszykarskiej więc nie mogłoby mnie tam nie być.

***
-Dylan!!!- Właśnie zostało ostatnie pięć sekund meczy a mój chłopak właśnie biegł wprost do kosza z piłką. Darłam się jak opętana kibicując razem z całymi trybunami.

Dzięki ostatniemu rzutowi wykonanemu przez Dylana nasza drużyna wygrała, widziałam jak po ostatnim gwizdku wszyscy chłopscy z drużyny rzucają się na Dylana. Sama jak najszybciej zbiegłam z szerokich schodów i podbiegłam to sporej grupki.

-Przepraszam czy mogę autograf?

-Ależ oczywiście dla pani wszystko.- Dylan wskazał ręką na jednego z zawodników naszej drużyny a gdy ten przyszedł dał Dylanowi do ręki marker którym podpisał się na mojej białej koszulce. Szczerze nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Kiedy marker z powrotem wrócił do właściciela przytuliłam się do mojego chłopaka po czym złożyłam na jego ustach całusa i pogratulowałam wygranej.

Nie zapomniałam oczywiście o Thomasie i kiedy tylko cała drużyna poszła do szatni ja wróciłam do mojego przyjaciela. Dylan razem z chłopakami mieli jechać jeszcze do pizzeri opijać wygraną więc miałam prawie cały dzień dla naszej dwójki.

Kiedy przekraczałam razem z Thomasem bramę boiska to co zobaczyłam kompletnie wywróciło mnie z równowagi. Dylan i ta blond szmata Florence całowali się. Na ten widok mój kubek z coca-colą upadł na ziemie a do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Chciałam uciec z tąd jak najdalej.

Dylan's POV

Razem z chłopakami udaliśmy się do szatni, cały czas wykrzykując coś z radości.

Już miałem wychodzić aby razem z całą drużyną świętować wygraną ale w drzwiach stanął ten plastik Florence.

-Gratuluje wygranej.- Blondyna już w tej chwili była za blisko mnie co w ogóle mi nie odpowiadało.

-Dzięki a teraz przesuń się bo nie mam ochoty z tobą rozmawiać.

-Nie oszukuj sam siebie, przecież wiem, że ci się podobam.

-Nie! A teraz odsuń się, zrozum nie podobasz mi się i nigdy nie będę z tak pustą dziewczyną jak ty. I z resztą mam najwspanialszą dziewczynę na świecie i nigdy jej nie zostawię.- Dziewczyna była o wiele niższa ode mnie kiedy właśnie chciałem po prostu ją przesunąć ta odwróciła się w moją stronę i pocałowała. Od razu ją odepchnąłem i to co zobaczyłem kiedy się odwróciłem kompletnie zepsuło mi humor. Brooke widziała tą całą sytuacje a przynajmniej tą najgorszą część. Kiedy krzyknąłem jej imię ona od razu zaczęła biec. Wiedziałem, że nie łatwo będzie jej to wszystko wytłumaczyć.

Boy from the neighborhoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz