Czas w Hogwarcie pędził niczym huragan. Reszta marca i kwietnia upłynęła uczniom szkoły Magii i Czarodziejstwa na emocjach związanych z rozgrywkami Quidditcha oraz zbliżającymi się egzaminami. Nauczyciele i prefekci byli zajęci także organizacją corocznej imprezy, na część bohaterów II wojny o Hogwart, która miała miejsce drugiego maja tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego roku. Tego dnia organizowano na błoniach zamku uroczystą akademię z poczęstunkiem. Wypowiadali się na niej najwięksi bohaterzy wojny, na czele z Harrym Potterem. Do całej uroczystości podchodzono z wielkim szacunkiem.
Evelyn patrzyła na swoje odbicie w lustrze. Na tę uroczystość włożyła czarną obcisłą sukienkę, która sięgała jej do połowy ud. Swoje długie brązowe włosy lekko pofalowała, a na twarzy miała jedynie delikatny makijaż.
Dyrektor McGonagall jak co roku zarządziła, że wszyscy mają ubrać się w czarne ubrania, lecz na znak zwycięstwa nauczyciele w Wielkiej Sali zaklęciem umieszczali uczniom wielką literkę V na plecach oraz piersi. Literka zależnie od przynależności do danego domu miała inny kolor. Gryfonii mieli czerwone, Ślizgonii zielone, Krukonii niebieskie, a Puchonii żółte.
Panna Rowle wyszła ze swojego dormitorium jako ostatnia. Rose i Lily wyszły wcześniej, chcąc przywitać się wcześniej ze swoimi rodzicami, którzy także mieli przemawiać. Evelyn odkąd dowiedziała się, że rodzina Jamesa pojawi się na uroczystości, nie miała ochoty w niej uczestniczyć. Nie chodziło tu o to, że ich nie lubiła, wręcz przeciwnie uwielbiała ich. Jednak bała się, jak zareagują na wieść o jej związku z Jamesem.
Przed tym, jak zaczęli się spotykać, Albus opowiadał jej, że ich mama Ginny nie polubiła żadnej dziewczyny swoich synów. Brunetka była jednak pocieszona faktem, że nie jako jedyna będzie dziś pod ostrzałem, bowiem Albus postanowił przedstawić Lylę rodzinie.
Co do blondwłosej Krukonki Evelyn nie miała zdania. Panna Thomas była naprawdę uprzejmą i inteligentną dziewczyną, lecz nie miała chyba cech, które Evie najbardziej ceniła. Nie starała się jednak być do niej uprzedzona, wręcz przeciwnie do Rose.
Ruda nie ukrywała swojej niechęci do dziewczyny kuzyna, chociaż sama nie potrafiła powiedzieć, co takiego nie pasuje jej w Thomas.
Gdy brunetka po krótkiej wizycie w Wielkiej Sali pojawiła się na błoniach zamku, lekko się zdziwiła. Na co dzień szare i dzikie błonia były teraz zdrowo wyglądającym dużym obszarem, na którym zebrało się już spore zbiorowisko. Największą uwagę przyciągał podest z ustawioną mównicą. Goście i uczniowie zajęli miejsca na równo ustawionych krzesłach. Evelyn podeszła do Jamesa i Rose, którzy jako jedyni nie stali z rodziną.
— Czemu tu stoicie? — zapytała od razu, po czym James lekko ją pocałował, nie zwracając uwagi na obecność Rose.
— Fuj...
— Jakoś nie mam ochoty iść do "idealnej rodziny" — odpowiedział z sarkazmem swojej dziewczynie, na co Evie zmarszczyła brwi.
— Nie zrozum nas źle, Evie — zaczęła tłumaczyć Rose. — Zdajemy sobie sprawę, że nasi rodzice to bohaterowie, ale oni tego dnia zawsze wariują. Wszyscy oprócz wujka Harry'ego odnoszą się z wyższością.
— Szczególnie ciotka Hermiona — dodał brunet.
— O kurde — powiedziała, lecz nie odnosząc się do tego tematu. Ze zdziwieniem wskazała na miejsce tuż za Rose i Jamesem. — Czy to nie twój tata, Rose?
CZYTASZ
Nowe Pokolenie Hogwartu cz.1
Fanfic( w trakcie korekty ) ( zapraszam także na inne moje książki) Część 2- https://my.w.tt/BiLyxBGmD5 Nowa książka- https://my.w.tt/vneRTwMmD5 Minęło już dwadzieścia pełnych lat od czasów II bitwy o Hogwart oraz od wydarzenia, które zmieniło cały Czar...