Zabrałam jedną z sukienek z szafy z nastoletniego pokoju i wcisnęłam w nią swój tyłek, tylko po to, żeby zabrać Oliviera na miasto.
– Nie wiem, kiedy ostatni raz byłem w klubie! – krzyczy mi do ucha gdy przepychamy się do baru.
– Myślisz, że twój ojciec jest święty?! – odkrzykuję – Chcę zrobić z ciebie kogoś kogo sam nie jest!
– Zawsze tak łatwo oceniałaś!
– Nie zmieniam się specjalnie – uśmiecham się do niego.
– To prawda. Znów czuję się, jakbym miał szesnaście lat.
– To dobrze czy źle?
– Chyba dobrze.
Wydaje mi się, że sam już nie wie, kim jest. Ojciec zrobił mu niezłe pranie mózgu i jest podatny na wpływy. Jakoś nie trudno było go do tego przekonać, wręcz od razu się zgodził. Musi go męczyć życie w tym szytym na miarę garniturze, a udaje, że nie.
Przywołuję barmana i od razu zamawiam alkohol. Płacę, nabijając się z niego, że nawet nie może korzystać z własnej karty, bo tatuś spierze mu tyłek, a on zaskakująco przytakuje. Wypija drinka i zamawia kolejnego i kolejnego na mój koszt.
Opieram się o blat, żeby przyjrzeć się tańczącym ludziom.
– To co? Może jakaś dziewczyna dla ciebie? - krzyczę.
– Myślałem, że stwierdziliśmy już, że ty jesteś dla mnie!
Wybucham śmiechem.
– Oj, skarbie, nie mogłabym być z kimś, kto żyje według zasad ojca.
Rzuca mi dziwne spojrzenie i robi krok w moją stronę, żeby niemal oprzeć czoło o moje.
– Moglibyśmy udawać, że żyjemy według ich zasad, a dalej być niegrzecznymi..
– Chodź tańczyć, niegrzeczny!
Ignoruję jego słowa i zaciągam go na parkiet w tej idiotycznej różowej sukience i jego garniturze, które nie pasuje do miejsca dla studentów, ale mam to gdzieś, naprawdę. Bawię się z nim, jak z najlepszym przyjacielem, którym kiedyś był i przypominam sobie, jak często kiedyś bywałam w takich miejscach, ale teraz przestałam mieć z kim chodzić.
Olivier chce więcej wypić.
Kilka dziewczyn zwraca na niego uwagę, a on na nie nie. Wydaje mi się, że to bardziej Barman jest w jego guście i wydaje mi się, że są odpowiednie wibracje pomiędzy nimi, ale Olivier całkowicie to lekceważy.
– Koleś, co jest?! – drę mu się do ucha.
– Ten facet dziwnie na mnie patrzy, chodźmy stąd.
Nie raz wyrywaliśmy razem kolesi. Jego orientacja nigdy nie była dla mnie problemem, ale nigdy nie przyznał się do niej przed rodziną. Jednak gdy mnie stamtąd wyciąga nie kończy wieczoru, tylko prowadzi do klubu ze striptizem, który jest na rogu. Zamawia drogiego szampana, a ja płacę i siadamy w loży. Do takiego miejsca także jako nastolatka poszłam z nim. Byliśmy ciekawi czy bylibyśmy w stanie tak zatańczyć, ale byliśmy zbyt pijani. On właściwie nie patrzy na te kobiety, to znaczy ma w nich utkwiony wzrok i stale sobie dolewa, ale można poznać, że komuś się to naprawdę podoba.
– Może to ja zatańczę? Wtedy okażesz zainteresowanie? – szturcham go ramieniem.
– A co potrafisz już?
– No pewnie - nauczyłam się gdy tylko skończyłam osiemnaście lat, to było zbyt fascynujące. Nawet mam certyfikat.
Dopijam swój kieliszek, ale gdy podchodzę do rury okazuje się, że mam problem z utrzymaniem równowagi.
CZYTASZ
Dressing up the mind {Luke Hemmings}
FanfictionGina jest impulsywna, rozrywkowa, myśli tylko o sobie, wydaje pieniądze rodziców, nie wie czym jest ciężka praca. Nigdy nie była w prawdziwym związku. Lubi jednonocne przygody. Luke jest jej kompletnym przeciwieństwem, osiąga sukces za sukcesem i k...