Spojrzenie

138 12 7
                                    

Była wiosna rok 2014, dokładnie 28 kwietnia. Spacerowałem ulicami Nowego Yorku nie zwracając na nikogo uwagi, zatopiony w swoich myślach mijałem przechodniów, aż w pewnym momencie coś poczułem, zanim zdążyłem się zastanowić co usłyszałem krzyk, rozejrzałem się dookoła ale każdy dalej szedł w swoją stronę. Nie słyszeli krzyku. Ludzki słuch jest naprawdę kiepski. Zazwyczaj nie ingeruje w sprawy ludzi, ale coś kazało mi pobiec w stronę z której dochodził krzyk. Niestety ludzka postać, którą przybrałem mnie ograniczała i pomimo że biegłem szybciej niż normalny człowiek i tak było to dla mnie za wolno. Trzy przecznice dalej znowu usłyszałem krzyk, skrecilem w ślepą, skrytą w mroku uliczkę. Trzech mężczyzn pochylało się nad kobietą. Miotała się, gryzła i kopała. Walczyła z nimi a oni chcieli ją zgwałcić. Zobaczyłem to w ich umysłach. Poczułem do nich obrzydzenie i wtedy kiedy stałem tak nie wiedząc czy pomóc biednej dziewczynie czy odejść tak jak zwykle miałem w zwyczaju odwróciła głowę w moja stronę a jej oczy ma moment uchwyciły moje spojrzenie i wtedy to się stało. Ona się stała. Odwróciła mój świat do góry nogami i stała sie jego centrum. W jednej chwili ogarnęła mnie furia. Miałem ochotę zmienić postać i rozerwać oprawców na kawałki ale nie chciałem jej jeszcze bardziej wystarczyć. Nie chciałem żeby się mnie bała. Ale musiałem coś zrobić. W pobliżu dostrzegłem wiadro. Rzuciłem nim w pierwszego po lewej. Odwrócili się w moją stronę. Zwykłe, nędzne robaki. Jeden z nich, ten, który trzymał ręce dziewczyny puścił ją i z pod kurtki wyciągnął broń. Wycelował ją prosto w moją pierś i strzelił. Kula zatrzymała się trzydzieści centymetrów przedemną i spadła na ziemię. Goście byli przerażeni. Tego z pistoletem dopadłem w trzy sekundy następne trzy zajęło mi załatwienie go. Oczywiście nie zmasakrowałem go. Pozostali dwaj uciekli. Nie goniłem ich, dziewczyna była ważniejsza. Najpierw musiałem zaopiekować się nią, oni mogli poczekać. Leżała skulona na ziemi i cicho łkała, już nie była silna i nieustraszona. Była zwykłą, przerażoną dziewczyną. Wyciągnąłem do niej rękę. Ona ją przyjęła. Pomogłem jej wstać. Wyglądało na to że nic jej nie jest. W momencie, w którym chciałem się odezwać, dziewczyna zemdlała.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 05, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ŁańcuchyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz