Iskierka

1.3K 197 100
                                    

Ostatnie co pamiętam sprzed wypadku to jasne, oślepiające światło.

Potem krzyk.

Ból.

Krew.

I ciemność.

Ciemność tak mroczna, że nie potraficie sobie jej wyobrazić.

Właściwie to potem widziałem już tylko ciemność.

***

Obudziłem się w ciemnym pomieszczeniu. A może się nie obudziłem? Co prawda słyszałem pikanie jakiegoś urządzenia, oraz odgłosy jadących aut z ulicy ale wszędzie było ciemno. Nie mogłem się ruszyć. Nie mogłem otworzyć oczu. Właściwie to nic nie mogłem.
Czyżby to był sen na jawie?

I co to za okropny zapach? Jakby pomieszanie jakiegoś okropnego syropu z metalem i aluminium. Nie pytajcie skąd wiem, jak pachnie aluminium. Czy... Nie, to nie możliwe.
A może jednak?

Po chwili usłyszałem dźwięk, jakby ktoś otwierał drzwi. A potem jeszcze stukot czegoś o posadzkę.

- Kogo my tu mamy... - cichy kobiecy głos rozniósł się echem po pomieszczeniu. - Izuku Midoriya... Okej już wszystko wiem. Widzę, że jeszcze się nie obudziłeś.

Pod koniec zdania jej głos jakoś zmarkotniał. Chciałem jej powiedzieć, że ją słysze, żeby się nie martwiła ale jakby odebrało mi mowę. Mówić też nie mogę? No po prostu świetnie.
Po chwili ktoś dosłownie wpadł do sali.

- Co z nim? - zapytał ten ktoś. Ten głos rozpoznałem. Głęboki, dostnojny. Głos, który uwielbiały miliony. Ten głos musiał należeć do samego All Mighta.

- Jego stan jest stabilny. Ma połamane dwa żebra oraz stracił dużo krwi ale nie jest źle. Powinien za kilka dni się wybudzić.

Połamane żebra?! Co proszę?! Czuję się dobrze. Jeśli chcecie możecie mnie wybudzić nawet teraz.

- Ojejku jejku. - powiedział bohater. - Jakżeś się załatwił chłopcze. Gdybyś tylko się mnie słuchał...

Zabolało mnie to. Zacząłem sobie przypomniać, co stało się zanim dostałem się do tego stanu. Akademię U.A. poraz kolejny zaatakowali złoczyńcy. Ja tylko chciałem uratować Kaminari'ego, który znowu zaczął wariować. Co prawda nauczyciele chcieli mnie powstrzymać, a ja ich nie słuchałem ale no chyba każdy bohater ma insynkt ratowania. Pewnie znowu przesadziłem z One for All i mam połamane kilka palców (chociaż pielęgniarka nic o tym nie wspomniała). Ale mimo wszystko to i tak wszystko była wina nauczycieli i ich nieuwagi. Potem z pokoju wszyscy wyszli, drzwi zamknięto a ja zostałem sam.

Jak to miałem w zwyczaju, zacząłem analizować.

Czyli wychodzi na to, że podczas ataku na U.A. straciłem przytomność, przywiziono mnie do szpitala, a teraz odzyskałem świadomość... Połowicznie. Gdzie jest moja mama? Dlaczego do mnie nie przyjechała? To chyba zastanawiało mnie najbardziej. Kiedy odzyskam czucie w całym ciele? Czy ktoś przyjdzie mnie odwiedzić? Raczej nie, przecież nikt o zdrowych zmysłach nie gada do trupa. Tyle pytań a tak mało odpowiedzi.

Straciłem rachubę czasu. Mijały godziny? Dni? A może lata? Nie, lata raczej nie. Myśląc o tym, oraz o kilku innych rzeczach zasnąłem. Jeśli w ogóle mogę to tak nazwać. Przyśnił mi się sen.

Sny były w porządku, bo przynajmniej coś widziałem. Śniła mi się walka z Zabójcą Bohaterów. Jednak taka trochę zniekształcona. Todoroki prawie w ogóle nie używał swojej lewej strony, Iida wcale nie leżał nieruchomo, a złoczyńca zachowywał się się jak wariat. Wcale nie chciał nas zabić tylko przejęty mamrotał o eksplodujących skarpetkach. Byłem pewnien, że zaraz pojawi się Kacchan, ale nic takiego się nie wydarzyło. Tenya coś usłyszał, potem Shoto kazał mi uciekać. Pojawił się wielki zielony tasiemiec z wąsami i... Obudziłem się do wcześniejszego stanu.

iskierka ✮ tododekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz