R jak Restauracja

562 31 4
                                    

- Co ty tutaj robisz?!- Wykrzyknęłam.

- Co TY tutaj robisz?!- Zaśmiała się- Tyle czasu minęło…

- Straszne! Marcel, pamiętasz Melę- Rzuciłam do chłopaka, wpatrującego się intensywnie w menu.

- No przestań, oczywiście, że tak! Miło cię znów widzieć, Melu- Uśmiechnął się do niej, wstając i witając się.

- Co tu robicie?!- Powtórzyła pytanie sprzed kilku chwil.

- Marcel gra w filmie, a ja…. Powiedzmy, że szukam pracy- Odpowiedziałam.

- Nie kłam, zwiałaś i tyle!- Przytaknęłam, bo co innego miałam powiedzieć- Widzisz? Zbyt dobrze cię znam!

- Pracujesz tu?- Zmieniłam temat. Kątem oka dostrzegłąm mężczyznę. Ubrany był na czarno, może nie całkowicie, bo spodnie były grafitowe, a buty brązowe. Obserwował nasz stolik. Bardziej zastanawiał mnie fakt, czy on się patrzy na nas (jako stolik), czy na Melę.

- Pracuję. Od kilku miesięcy- Uśmiechnęła się promiennie.

- Jakiś facet się na ciebie patrzy- Ściszyłam głos- Ten, co stoi przy banerze z mrożoną herbatą.

Mela się rozejrzała. Nagle się spięła, a uśmiech zniknął w zapomnieniu.

- Co mogę państwu podać? Polecam danie dnia, akurat mamy happy hor, więc jeśli sobie państwo życzą, mogę podać kartę, gdzie dania objęte są specjalną zniżką- Powiedziała bardzo oficjalnie. Nie pasowało to do niej w żadnym stopniu.

- Proszę sałatkę cezar. Do tego herbatę- Rzuciłam.

- Sałatka ma być z grillowanym kurczakiem, czy indykiem?

- Kurczakiem, na litość boską!- Zaśmiałam się.

- Shh… Wiem, zawsze jesz kurczaka, ale ten pajac, to mój kierownik, więc trzeba mieć go na oku…- Ściszyła głos.

- Jezu- Wymsknęło się Marcelowi.

- Mhm… Dla pana, co będzie?

- Um… Proszę stek- Rzucił.

- Krwisty, wysmażony, czy średni?

- Średnio krwisty i poproszę wino czerwone, pół wytrawne, oczywiście, jeśli jest.

- Już przynoszę- Odparła Mela i chowając długopis wraz z notatnikiem, odeszła.

- Co za niespodzianka, Marcel! Wiedziałeś coś o tym?

Tym razem chłopak skupiał uwagę na wszystkim, prócz mnie. Chrząknęłam dwuznacznie, ale udawał, że nie wie, o co chodzi.

- Czy ja mam na serio się na ciebie wkurzyć?

- No, pomyślałem, że będzie dobrze, jak będziesz znała więcej znajomych twarzy, a nie tylko jedną.

No i jak go tu nie kochać? TELL ME!

- Dziękuję- Szepnęłam, wpatrując się w jego niebieskie oczy.

Chwycił moją dłoń i rozmawialiśmy, dopóki Mel nie przyniosła naszych zamówień.

Podając mi talerz, powiedziała:

- Niech pani uważa. Od spodu jest GORĄCE- Zaakcentowała ostatnie słowo i postawiła talerz, po czym odeszła.

Chwyciłam sztućce i zaczęłam jeść.

Tajemniczy mężczyzna zniknął w między czasie, więc przesunęłam naczynie i znalazłam pod nim numer do Mel. Spryciula!

  Spojrzałam na Sabata. Obserwował mnie uważnie, chwytając lampkę wina.

- Co tam masz?- Szepnął.

 - Numer, którego od bardzo dawna nie używałam- Odparłam, chowając karteczkę do torebki.

___________________________________

Dobry :) Dzisiaj taki króciutki :) See ya! 

Oczywiście jak szkoła się zaczęła, to oczywiście już dużo nauki itd -.-

✖Może Manhattan?  || Marcel Sabat ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz