Rozstanie.

559 40 5
                                    

(Z perspektywy Fudou)

Obudziłem się w objęciach, Hannah. Jak udało mi się z nich wyrwać, jak zwykle, to poszedłem pod prysznic. Po 15 minutach wyszedłem przebrany, Hannah już wstała z wielkimi pretensjami.
-Musiałeś mnie budzić?-spytała
-Słucham?
-Bo tymi piętami o podłogę walisz, że nawet w sąsiednim domu to słychać- odparła oburzona
-Jak ja nie waliłem piętami o podłogę! Chodziłem cicho na palcach, by pokemon mi nie wyskoczył z pokeballa, ale coś nie wyszło jak widzę...
-Przestań z tym pokemonem!-wykrzyczała
-Bo co mi zrobisz? Poszczujesz mnie swoją armią innych pokemonów? Nie denerwuj się, bo zarodek urodzisz i co wtedy?
- No, żebyś nie wykrakał - odparła
-Jeden problem z głowy by był... Nie myślałabyś co z berbeciem zrobić jak będziemy w szkole, albo jak powiedzieć to rodzicom...
-Ty coś sugerujesz?!- krzyknęła
-Wiesz, są różne pigułki teraz... Nawet poronne, więc z tym problemu nie ma. Tylko czy Ty jesteś na to gotowa? Po co niszczyć sobie bycie nastolatkiem? Pomyśl sama..
Uśmiechnąłem się do niej. Byłem pewny, że się zgodzi jednak się przeliczyłem.
-Jesteś okropny!- krzyknęła.
-Nie lepiej powiedzieć szczery? Albo, że mówię prawdę? Aborcja nie jest zła, po prostu zróbmy to i po sprawie. Nikt się nie dowie, po za nami... Co Ty na to?
-Nie! Skoro tak go nie chcesz, to czemu nadal się tak mną przejmujesz?! Nie obchodzi mnie twoje zdanie, nie zrobie tego! Jak nie chcesz mieć problemu, to po prostu mnie zostaw, będziesz miał problem z głowy!- wykrzyczała.
-Tak, a potem Twoi koledzy będą mnie gonić z widłami, bo to wieśniaki. Chociaż z dnia na dzień, dajesz mi coraz więcej powodów, aby cię zostawić! Nie jesteś jednak warta mojej uwagi. Tak jak ten gówniarz, co się urodzi...
-Nie mów tak o nim! Jak chcesz to mnie zostaw i tak byś był okropnym ojcem- dodała.
-Tak? To się dobraliśmy. Bo Ty fatalną matką, będziesz! A skoro tak uważasz, to zabieraj rzeczy i wypierniczaj do siebie muppecie!

(Z perspektywy Hannah)

Wyszłam z domu tego gnojka. Co ja w nim widziałam, dam sobie radę sama. Muszę to tylko jakoś powiedzieć rodzicom, kiedy wrócą, tylko jak?
Weszłam do domu. Cisza, rodzice nadal nie wrócili. To chyba nawet lepiej. Poszłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżko. Siedziałam tak w ciszy dłuższą chwile, ale po jakimś czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć w nich stał
Endou.
- Endou co ty tu robisz?
- Chcę pogadać- odpowiedział niepewnie.
- A o czym niby? Nie ma nic do gadania.
Chciałam zamknąć drzwi, ale noga Endou mnie powstrzymała.
- Pogadajmy - Odparł już bardziej stanowczym głosem.
-No dobra niech Ci będzie...
Powiedziałam znudzonym głosem.
-Dlaczego nie jesteś u Fudou? Przecież powinniście być razem.. Wypuścisz mnie?-spytał.
-A mam wyjście?
Wszedł, rozjerzał się po domu i zaczął mi zadawać masę pytań.
Opowiedziałam mu całą sytuację i poszedł zamyślony do domu.
Ja sama zostałam w pustym domu. Płakałam do poduszki. Przecież to nie jego wina, że on taki jest... Jemu brakuje miłości, a ja go potraktowałam jak idiotę, psa i śmiecia... Dlaczego? Bo mam dziecko z nim? To wszystko mnie przerasta... I znowu zaczęłam płakać w poduszkę...

(Z perspektywy Fudou)

W końcu dostrzegła jaki jestem naprawdę myślałem, że nigdy do tego nie dojdzie. W sumie mam to w dupie. Mam w dupie co teraz robi i czy jest smutna, czy jest jej dobrze, czy źle. Położyłem się na łóżku i włączyłem muzykę na cały dom. Tak w końcu, mogę słuchać muzyki tak jak mi się podoba...
I być w samotności... Jeszcze tylko gówniarza trzeba się pozbyć... Tak jestem gnojkiem i nim zostanę... Ja się nie zakochuje... Hannah nie ja się nie zakochuje... Żałuję dnia w którym Cię poznałem...

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak oraz gościnnie Grzanka_Pospolita

|Zakończone| Jestem Fudou,więc nikomu ani słowa. - Inazuma Eleven | KsiążkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz