− Kamień, papier, nożyce, strzał!
− Wygrałem?
− Nie.
− Tak bardzo oszukujesz − marudził głośno Luke, szukając swojej herbaty.
− Czy ty oskarżasz mnie o wykorzystywanie zaburzeń wzroku dziewiętnastoletniego mężczyzny, mówiąc mu, że nie wygrał żadnej z pięćdziesięciu trzech gier kamień, papier, nożyce, które rozegraliśmy? − zadrwił Michael, a Luke praktycznie słyszał jego uśmiech.
− To jest dokładnie to, co mówię − przytaknął Luke, zaciskając usta.
− Widzisz na wskroś mnie, niewidomy − zaśmiał się Michael, wyraźnie rozbawiony swoim żartem.
Luke przygryzł wargę, starając się nie pozwolić wyjść swojemu uśmiechowi, który groził dostaniem się na jego twarz.
− Myślę, że możesz powiedzieć, że to piąty zmysł − odpowiedział Luke, teraz nie mogąc powstrzymać chichotu.
Oboje zaczęli się śmiać, sprawiając, że inni ludzie patrzyli i szeptali. Żaden z nich się nie przejmował, naprawdę.
Zamiast ich zwykłego miejsca w bibliotece, zdecydowali pójść gdzieś, gdzie jest mniej cicho, patrz − do kawiarni, w której Michael pracował, przy drodze do biblioteki. Właśnie skończył pracę i ponieważ wziął telefon Luke'a kiedy ten nie zwracał uwagi i zapisał jego numer, kiedy byli w samochodzie, zadzwonił do niego.
Calum, oczywiście, podwiózł tam Luke'a. Od ich małej rozmowy w samochodzie Calum był nieco oddalony od Luke'a i panowało między nimi lekkie napięcie, ale blondyn był pewny, że wcześniej czy później wszystko wróci do normy.
− Więc, powiedz mi − Michael upił łyk swojej herbaty. − Jak miały się sprawy między tobą i Calumem, kiedy cię podrzuciłem?
Luke nieco zesztywniał, ale stwierdził, że jest z Michaelem wystarczająco blisko, by mu powiedzieć.
− Znalazłem dziewczynę w moim łóżku − kaszlnął Luke.
Michael wypluł trochę herbaty na stolik, przez co Luke zmarszczył nos.
− Ty co?
− Tak, najwyraźniej poznał jakąś dziewczynę imieniem Delilah na imprezie i przyprowadził ją do domu i uh... − Luke urwał, drapiąc się po karku.
− W twoim łóżku? − spytał Michael.
Luke kiwnął głową, wzdychając.
Nastała cisza, zanim Michael stłumił śmiech.
− Cóż, cholera − zaśmiał się, kończąc herbatę.
Blondyn zacisnął usta i popchnął w górę okulary na nosie. Miał trochę nadziei, że Michael będzie bardziej przejęty, ale szybko to od siebie odsunął. Nie byli nawet przyjaciółmi.
Znów zapadła cisza, w którą wtrącił się Luke.
− Hej, Michael, co do twojej siostry...
− O, tak! To przypomniało mi, że mam sprawę rodzinną − przerwał mu Michael.
− Sprawę rodzinną?
− Tak, sprawę rodzinną. Wiesz, jedną z tych rodzinnych nocy gier − westchnął z nutą irytacji w głosie.
− Okej, i? − spytał Luke, unosząc brew.
− Nie wiem jak to zrobić... − jęknął Michael.
− Zrobić co? − spytał zdezorientowany, zaczynając być nieco sfrustrowanym przez Michaela.
− Okej, chciałbyś pójść ze mną? Na moją rodzinną sprawę? Jest w niedzielę. Wiem, że pewnie powiesz nie, ale moja siostra przyprowadza swojego chłopaka i ja tylko...
− Mówisz, że jestem twoim chłopakiem? − spytał Luke, z rozbawionym wyrazem twarzy.
− N... nie, nie to miałem na myśli, o mój Boże − zarumienił się Michael. − Będzie pizza i głupie gry w twistera, i gra życia, i wolałbym cierpieć z kimś kogo lubię, niż robić to z moją rodziną. Więc, chciałbyś pójść? Jako przyjaciel? − w końcu przestał gadać, wypuszczając głęboki oddech kiedy skończył.
Luke nie mógł nic zrobić i delikatnie się uśmiechnął. Wahał się czy pójść, ale potem dłużej o tym pomyślał. To był dobry sposób na ucieczkę od Caluma i unikanie tego niezręcznego napięcia.
Uśmiech Luke'a był krzywy, kiedy znów spojrzał na Michaela.
− Tak. Tak, z chęcią pójdę.
− Okej, niesamowicie. Świetnie. Super. Zabiorę cię z twojego mieszkania o... piątej? − zapytał Mike nerwowo.
Luke nigdy wcześniej nie widział nerwowej strony Michaela i nie mógł nic poradzić na to, że był rozbawiony tym, jak speszony się stawał.
− Brzmi dobrze, Clifford.
CZYTASZ
blind ❃ muke
Фанфик− jestem niewidomy − wymamrotał luke. − miło cię poznać, niewidomy. ja jestem michael. © michaelsvans tłumaczenie: luke-hemings, 2015. edytowane: 19/07/24