V

741 27 23
                                    

LEO

Rankiem obudził mnie zapach świeżo parzonej kawy. Przeciągnołem się po nie wygodnym posłaniu i wstałem.
Moja siostra Cate przygotowała wszystkim w domku kawę. Nalałem orzeżwiający trunek do kubka z napisem
" najseksowniejszy chłopak na świecie" poczułem ukłucie bólu. To był prezent od Kalipso mojej byłej dziewczyny. Porzuciła mnie dla innego.
Chociarz miało to miejsce prawie miesiąc temu. Wciąrz to przeżywałem. Była ona moją pierwszą miłością. Z rozmyślań wyrwał mnie głos mojego 10 letniego braciszka. Nazywa się Harley i jest strasznym rozrabiaką. Nie potrafi dotrzymać żadnej tajemnicy, więc nie lubię się z nim dzielić przemyśleniami. Jednak i tak go kocham całym moim sercem.

- Przestań wreszcie myśleć o tej wstrętnej Kalipso. Nigdy jej nie lubiłem, ale po tym co tobie zrobiła jej nieznoszę.

- Braciszku czasami tak bywa, że ludzie się rozstają. Widać nie byliśmy sobie pisani.

- Ale jak mogła porzucić najlepszego herosa na świecie. Mówiłem ci już, że jesteś moim idolem.

- No ja myślę, jestem przecierz zarąbisty.

Mały urwis wyjął z kredensu swój kubeczek ze słonikiem i próbował nalać do niego kawy. Nie zdołał ponieważ szybko wyrwałem mu naczynie z rąk.

- Jesteś za mały, żeby to pić. Idź zrób sobie herbatę, albo wypij jakiś soczek.

- Ty też nie powinieneś tego pić. I tak masz już ADHD i nadpobudliwość. A dopychasz się tą kawą. Zaraz eksplodujesz od nadmiaru energii - powiedziała Cate.

Pewnie nie zauważyliśmy jej jak wchodziła do pomieszczenia. Po czym wyrwała mi kubek z rąk, a dzbanek odłożyła na najwyższą półkę, abym nie mógł się tam dostać. Ten mój przeklęty wzrost.

- Ej !!! - krzyknołem

- Dbam o twoje zdrowie.- odpowiedziała, po czym wyszła zabierając ze sobą Harleya, obiecując mu, że wykąbinuje dla niego zapas Coli na najbliższy tydzień.
Wybiła godzina śniadania więc szybkim krokiem udałem się w stronę stołówki. Myślałem cały czas , nad projektem który miałem zrobić dla Chejrona - elektryczną szlifiarkę do kopyt. A przy okazji jakąś maszynę do zaparzania jego magicznej herbatki. Niestety problem był taki, że wodę trzeba podgrzać lawą. Co stanowiło lekkie utrudnienie. Nie zauważyłem jak wpadłem prosto w Piper. Szlag. Ostatnio staram się jej unikać .Jako córka Afrodyty przysięgła sobie, że odnajdzie mi drógą połówkę, abym nie zamartwiał się dalej Kalipso. Każdą dziewczynę jaką mi wybierała odtrącałem . Może nie jestem jeszcze gotów na związek.

- Leo! Ostatnio cię jakoś nie widziałam . - zaczeła komentować moją przyjaciółką- co się z tobą dzieje. Czyżbyś mnie unikał?

- Nigdy w życiu .

-To dobrze, bo chyba jestem na tropie twojej idealnej dziewczyny.

- O nie Pipes, jak dotąd nie potrafiłaś dopasować do mnie żadnej .

-Ale teraz jestem prawie pewna..

- No właśnię prawie. Proszę daj mi znać jak to będzie pewne dobrze. Chociarz i tak wolę sam zajmować się swoim życiem uczuciowym.

- Obiecałam, że znajdę ci partnerkę i słowa dotrzymam. Jak nie sprostam wyzwaniu , znaczy , że nie jestem córką Afrodyty.

Głośno westchnąłem. Po części bałem się odrobinkę kogo tym razem mi znalazła. Tym bardziej, że ostatnio utkwiła mi w głowie Sophie była to jedyna z wielu dziewczyn która miała podobne do mnie poczucie humoru. Chciałem ją lepiej poznać. Szybko nadażyła mi się okazja. Kiedy skończyłem jeść . Wypatrzyłęm dziewczynę wychodzącą ze stołówki. Wyglądała pięknie. Jak zresztą codzień . Przyciągała wzrok szczególnie płeć przeciwną. Poczułem lekkie ukłucie zazdrości . Kiedy zobaczyłem jak inni patrzyli na nią z pożądaniem. Zauważyłem pewienego chłopaka z domku Hermesa zmierzającego w jej kierunku. Uprzedziłem go podbiegłem do dziewczyny i zawołałem

Love ~Leo Valdez~ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz