Warszawa, Kwiecień, 1942
-Poleczko - syknął Maciek przez zęby, szarpiąc mną i dusząc się łzami.
Otworzyłam powoli oczy.
Przeleciałam wzrokiem po pomieszczeniu, by wolno przyzwyczaić wzrok.
-Mój Boże... - Przytulił mnie, łkając w moje ramię.
Wtuliłam się w niego i wdychałam jego zapach.
-Tak bardzo mi przykro - wyszeptał i ścisnął mnie mocniej.
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Moja mama.
Jedyna osoba, która była tak silna.
Przepadła.
W otchłani wojny.
Wybuchnęłam płaczem, łapiąc czkawkę.
Maciek mocno mną kołysał, sam nie wiedząc, co robić.
Szarpałam się, wrzeszczałam i płakłam.
Straciłam cały sens, całe istnienie. Moja mama. Och, moja najdroższa mama. Gdybym mogła ją zobaczyć ten ostatni raz i powiedzieć, że ją kocham.
Starajmy się kochać ludzi, zanim odejdą tak szybko, niespodziewanie.
Mówmy im "kocham cię", bo będziemy żałowali.
-Csi, proszę, Poleczko - szepnął Maciek w moje włosy.
Powoli zaczęłam się uspokajać, ale serce złamane zostało.
Zawsze zostanie.
~*~
Warszawa, Maj, 1942
Wybiegłam z domu.
Nie mogłam tego wytrzymać.
Te smutne spojrzenie taty.
Te smutne, wielkie oczy.
Patrzące na mnie z litością.
-Maszerują strzelcy, maszerują! Karabiny błyszczą, szary strój! - wydarłam się na dzielnicy. Musiałam sobie ulżyć. Musiałam dostać tego zastrzyku adrenaliny. - A przed nimi drzewa salutują! Bo za naszą Polskę idą w bój! - Skakałam wesoło, idąc na Krakowskie przedmieście.
Kiedyś bardzo uwielbiałam to miejsce.
W pewnej chwili usłyszałam śpiew. Taki piękny śpiew.
Od razu ruszyłam w tamtym kierunku.
-Czerwone jabłuszko! Pokrojne na krzyż! Czemu ty żandarmie krzywo na mnie patrzysz? - Wesoło pląsała blondynka, a obok, na krześle, siedział starszy mężczyzna, grający na akordeonie i kilka skrzypków.
Cóż za piękna melodia!
Od razu się w nią czułam.
Zamknęłam oczy i poruszłam się w rytm.
-Gęsi za wodą, kaczki za wodą. Złapią cię dziewczyno, bo jesteś młodą! - Spojrzała się z uśmiechem na mnie.
Odwzajemniłam to i w pewnej chwili poczułam, że ktoś obejmuje mnie w talii, łapiąc za rękę i ją prostując w bok.
CZYTASZ
Zanim umrę za młodu || Maciej Aleksy Dawidowski
FanficZakończona ✔✅ " -Zosieńko, ale czym ty się tak martwisz? Szkopy jeszcze nie chodzą. - Wyprzedziłam lekko Tadka i szłam powoli tyłem. -Ja? Ja się nie zamartwiam niczym! Czyste serce od stresu mam! Ale Alek! Aleksy to co innego! On z tego stresu powin...