Rozdział 2 "Ucieczka"

335 16 13
                                    

Odwróciliśmy się powoli i zobaczyliśmy trójkę strażników z wycelowanymi w nas karabinami.... Chyba. Nie znam się na tym. Myślę, że zaraz zginiemy.... Znając chłopaków to pewnie ich sprowokują i dostaną kulkę w łeb i przy okazji ja i Julka też.

[Strażnik1]- Dobra, gadajcie jak się tutaj dostaliście?

[Ja]- Emmm, no wie pan jest taki problem, że my też sami nie wiemy...

Strażnik spojrzał się na mnie, wzdechł odwracając się i odparł:

[Straznik1]- W takim razie pójdziecie ze mną.

Zaczęliśmy podążać, za strażnikiem, a dwójka pozostałych strażników gdzieś znikła. Spojrzałam na moich kumpli, wyglądali na zdenerwowanych, bo kto by nie był, gdy pojawia się z dupy w jakimś dziwnym miejscu! Ale o dziwo ja czułam się... normalnie? Tak jakby takie sytuacje były dla mnie codziennością... Um, dziwne. Nagle z moich myśli wyrwał mnie głos strażnika.

[Strażnik1]- Przypilnuj ich tutaj, a ja pójdę po Doktora M.

[Strażnik2]- Jasne.

Strażnik, który nas tutaj przyprowadził gdzieś poszedł. Hm, powiedział, że idzie po doktora M., ciekawe kto to. Gdy tak staliśmy wokół nas panowała grobowa cisza... Aż do momentu, gdy Kuba jej nie przerwał. No zajebiście nie wróży to nic dobrego.

[Kuba]- Ej ty! Co to do cholery jest za miejsce!

Wykrzykną w stronę strażnika. On natomiast tylko na niego spojrzałam i odparł:

[Strażnik2]- Uh, posłóchaj mnie dzieciaku nawet jeśli bym wam powiedział to i tak później byście o tym zapomnieli.

Zaraz, co on ma na myśli mówiąc, że i tak później byśmy o tym zapomnieli?... Czy on mówi o preparatach amnezyjnych, czy co? Moje przeczucie mówi, że tak. Kuba cofnął się do tyłu do Simona i Wiko. Wyglądali jakby coś kombinowali, co kolwiek zamierzają zrobić nie skończy się to dobrze.

Nie minęło długo, aż nie zauważyłam jak trójka uśmiecha się złowrogo, tak jakby mieli zaraz zrealizować najdoskonalejszy plan we wszechświecie... Cała trójka podeszła powoli do strażnika i go otoczyła, ale on tego nie zauważył, ponieważ był zajęty rozmową przez mikrofalówkę. Spojrzałam na Julkę i wyszeptałam:

[Ja]- *szeptem* Będziemy mieli za to przesrane.

[Julka]- *szeptem* Pewnie tak.

[Ja]- *szeptem* Co ty na to byśmy stąd spierdoliły?

[Julka]- Chętnie.

Gdy miałyśmy już się wycofać, chłopaki zaatakowali typa. Będą mieli przesrane... I to kurwa jak!

_________________
____________
______

- Dnia 01-10-2022 roku ten rozdział został przepisany.

Oryginalna ilość słów- 138
Po przpisaniu- 375

[Zawieszona] Przygody drużyny ʍdı̣ǝɹpoןn w Fundacji SCP[Przepisana]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz