Rozdział 1

9 0 0
                                    

Dlaczego mnie to spotyka? Ciągle zmieniamy miejsce zamieszkania. Kiedy już zaczynam się z kimś zaprzyjaźniać , bach jak grom z jasnego nieba mama oznajmia mi ,że się przeprowadzamy. Od szóstej klasy podstawowej przekwaterowaliśmy się już pięć razy. I za każdym razem przechodzę to samo. Stres przed nową szkołą i ciągle te same pytania. Czemu się przeprowadziłaś ? Czy masz rodzeństwo ? Gdzie Twoi rodzice pracują ? I wiele innych, ale te najczęściej się pojawiają. Za każdym razem muszę być miła i odpowiadać z uśmiechem na twarzy jakbym uwielbiała swoje życie. Wiem ,że trzeba stwarzać dobre pozory. Nie lubię tego ,a wręcz nienawidzę. Często było tak ,że mnie gnębili. Nawet do końca nie wiem za co. Przyznaję się nie zawsze wiedziałam jak postępować w danej sytuacji, ale nie do przesady żeby tak młodzi ludzie pałali taką złością w stosunku do mej osoby. Słyszałam pogłoski ,że moja rodzina jest zamieszana w jakieś zabójstwo i uciekamy przed policją zmieniając ciągle swoje dane osobowe. Dziwne prawda ? Przez to ,że byłam szarą myszką , która nie wdawała się w konflikty ,każdy ze mnie szydził. Nikomu nie powiedziałam o tym wszystkim , nie chciałam nikogo martwić ,a zwłaszcza mamy. Stwarzanie jej nowych problemów było ostatnie czego chciałam. I tak z daleka widziałam podkrążone i zmęczone oczy. Praktycznie wszystko robiła sama. Miała ode mnie dużo wsparcia ,ale brakowało jej męża czyli mojego taty. Zmarł w dniu moich narodzin. Jadąc do szpitala wpadł poślizg. Najpierw samochód przeleciał przez rów , a później walnął z dużą siłą w drzewo. Kiedy pogotowie przyjechało nie żył. Nie dało się już nic zrobić. Dużo o nim nie wiem, to tak jakby był dla mnie obcym człowiekiem. Moim zdaniem tak nie powinno być ,ale ani bracia ani mama nie mówią zbyt dużo. Tyle razy próbowałam wydobyć od nich coś więcej. Chociaż mają ciekawostkę ,która zaspokoiłaby moją ciekawość , lecz niestety zawsze się to kończyło kłótnią. Znam go tylko ze zdjęcia na którym jest z mamą. Wyglądali wtedy na takich szczęśliwych. Jedno drugiemu wpatrywało się w oczy. Dwójka idealnych ludzi bez żadnej skazy. On wysoki , dobrze zbudowany. Włosy uczesane do tyłu tak jak się nosiło w latach 90-tych ,a Ona drobniutka o bujnej czuprynie z pięknym uśmiechem na twarzy. Te zdjęcie trzymam w swoim złotym medalionie przy sercu. Ma kształt owalny. Po jednej stronie jest przepiękna jeszcze nie rozwinięta róża z diamentem na czubki , a po drugiej stronie są wzory ,które nadają temu przedmiotowi tajemniczości. Dostałam go od babci w dniu moich narodzin i staram się go nigdy nie zdejmować. Jest częścią mnie i mojego życia. Może dlatego nigdy nie protestowałam , kiedy mama oznajmiała mi ,że zmieniamy miejsce pobytu. Oczywiście chciałam. Nawet miałam wymyśloną wymowę sprzeciwiającą się ,ale wiedziałam ,że robi to dla naszego dobra. Zawsze nam mówi ,że zmienia pracę i tam będzie miała lepsze zarobki. Dziwiło mnie to trochę bo i tak dużo zarabia. Stać ją na wszystko, nawet na naszą edukację. Moi bracia często się o to z nią kłócili. Po czwartej przeprowadzce myśleli ,że to koniec i zaczęli układać sobie życie. Założyli zespół pod nazwą " zgniłe jelenie". Nie mam pojęcia skąd wzięli taką nazwę , ale cieszę się ,że im to nie wyszło. Jack i Oliver w końcu zrozumieli ,że to nie ma sensu i przestali z nią dyskutować. Nawet przestali się rozpakowywać. Kartony zawsze leża zapakowane ,aż do następnego wyjazdu. W każdym domu staram się podnieść ich na duchu i mówię im ,że to właśnie może jest nasze miejsce na ziemi choć sama w te słowa nie wierzę. Złoszczą się na mnie kiedy próbuję na siłę ich uszczęśliwiać. Strasznie mnie to irytuje. Ja chce jedynie podnieść ich na duchu. Mam 17 lat , więc są ode mnie starci , a wygląda to tak jakbym to ja przewyższała ich wiek. Oliver zawsze mi potakuje choć wiem ,że mnie nie słucha. Odkąd pamiętam nie mamy dobrego kontaktu. Gdy dochodzi do kłótni twierdzi ,że to przeze mnie tata umarł , a to przecież nie moja wina. Podobno podczas narodzin przyniosłam ze sobą zimę i przez to była taka ślizgawica, a w godzinę wypadku pojawiło mi się białe śnieżno-białe pasmo na włosach, które mam do teraz. Mama twierdzi ,że tata zostawił po sobie ślad , które ma mi o nim przypominać. Dzięki temu ,że mam cząsteczkę jego czuję się lepiej. Nawet jeśli to wszystko to jedno wielki kłamstwo. Kiedy mam gorsze dni przypominam sobie o nim. Zawsze dochodzi do tego ,że płaczę. Tak za nim strasznie tęsknie. Wystarczyłaby mi jedna sekunda w jego ramionach, a jedynie co mi zostało to sny w których mi się czasami pojawia. Uśmiecha się do mnie i mówi mi ,że jest ze mnie strasznie dumny i żebym opiekowała się mamą. To sprawia ,że chce być idealna we wszystkim co robię. Staram się dla swoich rodziców. Próbuję nie sprawiać problemów , ale oczywiście jakieś małe błahostki się znajdą. Kiedy miałam 10 lat ukradłam cukierka w sklepie i przy ucieczce złapał mnie ochroniarz. Nie dało się go ubłagać , więc musiał zadzwonić do mamy. Była strasznie na mnie zła. Krzyczała czemu to zrobiłam , jeżeli miałam pieniądze. Skłamałam twierdząc ,że o nich kompletnie zapomniałam ,a tak naprawdę zostałam do tego zmuszona przez dzieciaki z mojej klasy. Stwierdzili ,że zaprzyjaźnią się ze mną jeśli to zrobię ,a ja byłam głupia i im uwierzyłam. Wtedy tak bardzo pragnęłam mieć przyjaciół żebym nie czuła się samotna. To wszystko mnie zaślepiło i robiłam to co Oni chcieli nie patrząc na konsekwencję. Drugi raz był w drugiej klasie gimnazjum. Chcąc być "fajna" zapaliłam papierosa pierwszy raz i to przed samym budynkiem szkoły. Nie dość ,że się ośmieszyłam bo nie umiałam się zaciągnąć to na dodatek przyłapał mnie dyrektor. Oczywiście ,że tylko ja bo reszta zdążyła uciec. Wylądowałam na dywaniku czekając na mojego opiekuna. Długo tam nie siedziałam bo mama zjawiła się w ciągu 10 minut. Zaskoczyło mnie to ,że gorzej była zła na to ,że musiała się tu zjawić niż to ,że paliłam. Stwierdziła ,że narobiłam jej obciachu, po mimo ,że wcześniej i tak bywała tu częściej niż inni rodzice. Jack tyle razy coś odwalił ,że nie dało się tego zliczyć na palcach. Najlepsze to było to jak wymyślił .że zrobi imprezę w szkole. Wyłamał zamek od drzwi i wszedł pijany z kolegami bombardując przy tym wszystko co było w pobliżu. W nocy przywiozła go policja. Mama nigdy się tak nie wstydziła za niego. Karą jego było sprzątanie całej szkoły i przeproszenie dyrektora przed całą szkoła. Pamiętam jak opowiadał, że wszyscy się z niego śmieli ,ale i tak był z siebie dumny. Dobrze ,że Olivier jest tym mądrzejszym. Nigdy nie sprawiał problemów. Zawsze wszyscy go chwalą nawet do tej pory. Jakoś nie jestem o niego zazdrosna. Życzę mu jak najlepiej po mimo ,że mnie nie trawi. Czuję ,że nadejdzie dzień kiedy mnie zaakceptuje. Troszkę będę musiała na to poczekać ,ale wiem ,że warto. Mama zawsze powtarza ,że jest z nas wszystkich dumna po mimo ,że czasem dajemy jej w kość. Jak byłam mała zawsze chciałam być taka jak Ona. Co roku dmuchając świeczki życzyłam sobie być nią ,ale teraz wiem ,że każdy jest inny i nie ma dwóch takich samych osób.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 04, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Bogini żywiołówWhere stories live. Discover now