Czyli: slut-shaming, victim blaming i kilka piosenek Taylor Swift
When she looked around, her skin was spattered with ink
forming the words of a thousand voices
Echoes she heard even in her sleep:
"Whatever you say, it is not right."
"Whatever you do, it is not enough."
"Your kindness is fake."
"Your pain is manipulative."Powiem wam szczerze, że research do tego tekstu trochę mi zajął i dość długo zbierałam się w sobie, czy w ogóle go napisać. W końcu branie pod analizę postaci Taylor Swift, gdy siedzi się tak mocno w fandomie Toma jest jawnym samobójstwem, jednak chyba chcę wam wytłumaczyć kilka rzeczy, do których natchnęła mnie rozmowa z moim przyjacielem.
K też żyje mocno w fandomie, dlatego jest mu znana drama, jaka się odjebała w social mediach w związku z relacją Swift-Hiddleston, oraz z tym, jak Tom wygląda obecnie. Zresztą całkiem sporo rzeczy w fandomie widzimy podobnie i K ostatnio został przeze mnie uświadomiony kilkoma strasznie przerażającymi dla mnie zdjęciami, na których jakieś dziewczyny wyprawiały Tomowi imprezy urodzinowe (i nie, nie ograniczały się one do drinka za jego zdrowie). I mój drogi przyjaciel wygłosił wtedy tezę:
„Czy te dziewczyny nie wzięły pod uwagę, że jego 'depresja' może wcale nie wynikać ze związku, w którym był jakieś pięć minut, a z tego, że zrozumiał wtedy, jak pojebany jest jego fandom?"
Amen.
W sumie na tym mogłabym skończyć ten tekst, ale nie byłabym sobą, gdybym nie włożyła mojej feministycznej peleryny i nie poruszyła tu kilku innych kwestii i nie umotywowała jakoś tego twierdzenia. Więc jeśli na dźwięk imienia Taylor jeży wam się skóra na karku, to mimo wszystko polecam doczytać do końca, może zrozumiecie trochę mój punkt widzenia, jeśli jednak na to imię dostajecie kurwicy i biegniecie pisać w necie „to ta szmata, która zniszczyła mu życie" to gdzieś u góry znajdziecie strzałkę i możecie wyjść z tego tekstu, bo raczej się nie dogadamy.
To będzie dla mnie dość długi i chwilami osobisty tekst, bo muzyka zawsze była dla mnie osobistą sprawą. Nie znam twórczości Taylor od początku, w sumie pojawiła się w moim życiu dopiero, jak Imagine Dragons zrobiło cover Blank Space i tak zakochałam się w oryginale, czyli gdzieś na etapie końcówki promocji poprzedniej płyty i nie specjalnie czekałam na więcej. Za czasów popularności poprzednich albumów Tay, ja raczej nosiłam czerwone włosy i skakałam do Końca Świata na Przystanku Woodstock. Jednak podobnie jak większość ludzi na świecie w końcu dojrzałam i poukładałam sobie sprawy w głowie i krótko później wjechało Reputation, które jest jednym z ważniejszych dla mnie albumów.
CZYTASZ
totalnie nieobiektywnie
RandomNie mam życia - mam popkulturę. Więc piszę subiektywne recenzje filmów, seriali, sztuk teatralnych a czasem i długie lewackie ranty. Zapraszam serdecznie. 🎥 Praca została nagrodzona w konkursie literackim "Splątane Nici 2019" organizowanym przez @g...