- Następna zawodniczka to Keri Henderson w dwóch poprzednich konkursach zajęła pierwsze miejsce. Jesteśmy bardzo ciekawi jak dzisiaj poradzi sobie nasza królowa fal.- rozbrzmiał donośny głos prowadzącego w dzisiejszym konkursie. Keri uśmiechnęła się pod nosem, uwielbiała tą atmosferę na plaży. Wszyscy ludzie oczekiwali jej występu, a ona nie chciała ich zawieść. Po raz ostatni obejrzała się za siebie obserwując tłumy na trybunach, pomachała mamie, którą udało jej się wyłowić z pośród innych ludzi. Pani Henderson wyglądała na nieco zdenerwowaną, ale zawsze taka była, gdy jej córka miała za chwilę startować. Keri złapała w płuca dużą ilość tlenu i ruszyła w stronę wody, była tak bardzo podekscytowana, nie mogła się doczekać kiedy będzie mogła pokazać na co ją stać.Woda cudownie zalewała jej ciało z każdym krokiem była coraz dalej od tłumów i okrzyków. Teraz była tylko ona, deska i fala, która swoją drogą zbliżała się coraz bardziej. Była naprawdę niezła, tak, że Keri znalazła w niej potencjał do wygranej. Bez zastanowienia popłynęła w jej stronę, fala była znacznie większa niż przypuszczała, ale to ją nawet ucieszyło. Prąd wody prowadził ją wprost na falę, gdy była już gotowa stanęła pewnie na desce i nagle zniknął cały świat. W pełni skupiła swoją uwagę na trzymaniu równowagi i wbicie się w odpowiednim momencie w falę. Wszystko szło w dobrą stronę dopóki prąd nie zmienił swojego kierunku. Teraz nie sprzyjał jej, a wręcz przeciwnie, sprawiał, że Keri chwiała się i to naprawdę mocno.
I wtedy się zaczęło... straciła równowagę i fala ją złapała w śmiertelną pułapkę. Dziewczynę przeciągnęło pod wodą na kilka metrów dalej, wykręcona nadal pod powierzchnią wody pomyślała, że to koniec. Strach sparaliżował ją, nie była w pełni świadoma co się dzieje i wtem z całym impetem uderzyła w coś niesamowicie twardego. Całe życie przeszło jej przed oczami. Czuła, że traci kontakt ze światem. Słyszała tylko krzyk w oddali... Keri! Keri! Keri!
- Keri! Wstawaj na litość boską!- Pani Henderson podniosła żaluzje, sprawiając, że do pokoju wdarły się poranne promienie słoneczne. Dziewczyna jak poparzona zerwała się z łóżka wciąż będąc jeszcze w jakimś stopniu w sennym koszmarze.
- Dziecko, wyglądasz jak siedem nieszczęść.- pokiwała z dezaprobatą matka, widząc dziewczynę naprawdę w kiepskim stanie. Długie blond włosy miała potargane, można było nawet stwierdzić, że żadna szczotka nie da sobie z nimi rady. A opuchnięta twarz dziewczyny mówiła o tym, że nie miała zbyt dobrej nocy.
- Też cię kocham, mamo- odpowiedziała sarkastycznie dziewczyna rozprostowując plecy.
- Wiem, że ta przeprowadzka była dla ciebie męcząca, ale niestety już dzisiaj musisz iść do szkoły.- matka zmarszczyła brwi, gdyż naprawdę było jej szkoda córki.
- Jasne.- mruknęła Keri.- Zaraz będę gotowa.- dodała po chwili, czekając jak matka w końcu wyjdzie z jej pokoju. Nie ukrywając była trochę poddenerwowana jej zachowaniem. Po wypadku stała się nadopiekuńcza, do czego Keri nie była przyzwyczajona. Od niepamiętnych czasów z wszystkim dawała sobie radę sama. Osobiście nie była tak zdruzgotana tym, że prawie nie widzi na lewe oko, za to jej rodzice zwłaszcza ojciec uważali to już za kalectwo. I trzeba było przyjąć do wiadomości, że mogło być tak już na zawsze, jeśli jej rodzina nie zdobędzie pieniędzy na operacje do końca tego roku. Nie oszukujmy się Keri nie była jedyną osobą, która miała problem z nerwem odpowiadającym za wzrok, było takich osób tysiące, a lekarz zajmujący się tego typu operacjami jeden i szansę na leczenie miała tylko do tego roku. Pan Henderson już od ponad dwóch miesięcy stara się o awans i w związku z tym całe dnie spędza poza domem, Keri obwiniała się z tego powodu, przecież to wszystko stało się przez nią...
Przybita powędrowała do łazienki, tak dobrze znała to miejsce, bardzo cieszyła się, że w końcu wróciła do San Francisco i dawnego domu. Los Angeles będzie do końca życia źle wspominać. Chciała wyrzucić z głowy złe myśli dlatego szybko wskoczyła pod prysznic i faktycznie ciepła woda dała jej nieco ukojenia. Chwilę potem wysuszyła włosy pozostawiając je rozpuszczone, zrobiła lekki makijaż i ponownie weszła do swojego pokoju wyszukując w walizkach jakiś niewymiętych ubrań. Udało jej się wyłowić czarne dżinsy i szarą koszulkę z logiem Calvina Kleina, na stopy założyła ukochane conversy. Uśmiechnęła się ponuro do lusterka i sama skrzywiła się widząc swoją kwaśną minę. Pamiętaj, nie uśmiechaj się jeżeli chcesz żeby ktokolwiek się do ciebie zbliżył.- powiedziała na głos. Wzięła swoją torebkę od Versace, którą udało jej się kupić po jednym z konkursów. Zbiegła ze schodów do kuchni, zasiadła przy jednym z wysokich stołków i obserwowała matkę, która zajmowała się robieniem naleśników. Calorine Henderson była kiedyś nauczycielką hiszpańskiego i nawet miała hiszpańskie korzenie, na co wskazywała jej ciemna karnacja i bujne brązowe włosy, niestety żadne z jej dzieci nie odziedziczyło tego po niej. Ale jej ciepłe rysy twarzy i pełne usta można było zauważyć także w Keri.
CZYTASZ
Fala Uczuć
RomantikCzy można stracić coś w jednym momencie? Nastoletnia Keri Henderson jest pewna, że tak. Dla kariery znanej surferki zostawia wszystko: ukochane miasto, rodzinę, przyjaciół oraz miłość, jednakże w wyniku wypadku traci szansę, którą dał jej los. A mo...