- Jenna Ruth Wharflock... Notowana sześć razy, karana raz... No, ciekawa kartoteka.
Jenna siedziała z rękami związanymi za sobą naprzeciw biurka Percivala Gravesa, jednego z najważniejszych pracowników Macusy. Newt i Porpentyna stali za nią - Jacoba zabrano, podejrzewała, na czyszczenie pamięci.
Dla Jenny to zdecydowanie nie był pierwszy raz w takiej sytuacji. Wpadała już kilkukrotnie, czasem sama, czasem z Martinem, ale jeszcze nigdy za coś, czego tak naprawdę nie zrobiła. Przypomniały się jej te kilkugodzinne przesłuchania z Tezeuszem Scamanderem i aż mimowolnie przewróciła oczami na samo wspomnienie. Nie pałała do niego sympatią i czuła, że z panem Gravesem też się specjalnie nie zaprzyjaźni.
Ciężko było to jej przyznać samej przed sobą, ale bała się trochę o Newta. Sądziła, że on był trochę za delikatny na całą tę sytuację i wiedziała, że przez ten czas nie martwił się o siebie, tylko o zwierzęta w walizce, która była wtedy przeszukiwano. Ich losu również się obawiała - modliła się tylko o to, żeby nic im nie zrobili, żeby ich nie skrzywdzili... Żałowała też trochę Jacoba. Nigdy nie zaprzyjaźniła się bliżej z żadnym mugolem, a on wydawał się naprawdę w porządku.
Jenna jedynie nie przejmowała się losem Porpentyny. Chciała, żeby po prostu zniknęła i nie wtrącała się w to wszystko, najlepiej przy okazji natrafiając na jakieś cierpienia.
- Przestępca roku ze mnie - odparła Jenna Gravesowi, a jej słowa ociekały wręcz sarkazmem.
Już dawno straciła jakikolwiek respekt wobec władz. Newt słuchał tego wszystkiego trochę ze strachem, bo widział, że Graves nie wyglądał na kogoś, z kim powinno się zadzierać. Porpentyna w głowie malowała już obraz pogrzebu Jenny. Jednak gdyby nawet Ślizgonka była w stanie usłyszeć ich myśli, zbytnio by się nimi nie przejęła, wiedząc doskonale, jak to wszystko działało.
- Po co pani przybyła do Nowego Jorku? - zapytał Graves, pochylając się w jej stronę.
Jenna zaśmiała się żałośnie i pokręciła głową, po czym odrzuciła swojego kuca do tyłu.
- Chcę pan naprawdę wiedzieć? - odparła pytaniem na pytanie, patrząc w oczy mężczyzny z determinacją.
- Umieram z ciekawości - przyznał Graves prześmiewczo.
Jenna spoważniała, spojrzała kątem oka na Porpentynę (jakby chcąc sprawdzić, czy tamta słuchała), po czym sama nachyliła się w stronę Gravesa, lądując kilka centymetrów od jego twarzy.
- Pan doskonale wie, że w Nowym Jorku jest Obskurodziciel - powiedziała zniżonym głosem, ani na moment nie zrywając kontaktu wzrokowego. - Ja wiem, zaraz pan mi powie, że to bzdury, ale nie ma opcji. Macusa może nie widzi, ale i ja, i pan wiemy na pewno.
Graves nie odpowiedział. Patrzył na Jennę i jego mina minimalnie się zmieniła, co Wharflock uznała za najlepsze potwierdzenie jej słów. Wiedziała jednak, że takowego na głos nigdy nie usłyszy. Wycofała się i uderzyła plecami o oparcie krzesła, patrząc na Gravesa jakby z wyższością.
- Chciałam mu pomóc. Uwolnić go - powiedziała, przerywając napiętą ciszę.
Teraz to Graves zaśmiał się kpiąco.
- To niemożliwe - stwierdził, otrzymując tym samym podobną reakcję ze strony Jenny. Ona nie wyglądała na przekonaną, poza tym to kontakty Martina poinformowały ją o tym Obskurodzicielu, a jego ludzie w takich sprawach nigdy się nie mylili.
Jenna przyjrzała się chwilę swojemu rozmówcy. Wyglądał na typ, który wiedział, że miał władzę i nie tolerował fałszywych komplementów. Postanowiła zaryzykować.
CZYTASZ
Wytresuj sobie węża • Newt Scamander
Fanfiction🐍 Jenna Wharflock nie jest w stu procentach sympatyczną osobą z krystalicznie uczciwą przeszłością. Jednak jeśli już komuś pomaga - a jako magizoolog pomaga najczęściej zwierzętom - robi to dobrze. Jako Ślizgonka jest zdeterminowana osiągnąć każdy...