41 {Kucharka}

1.6K 160 4
                                    

Nigdy nie chciałam być lepszą osobą, zawsze uważałam, że to kim jestem albo się komuś spodoba albo nie. Nie ukończyłam szkoły z wyróżnieniem, a na studiach nie byłam w czołówce, co nie znaczy, że się nie uczyłam. Nigdy nie miałam parcia na bycie w czymś najlepszą, po prostu chciałam przeżyć swoje życie po swojemu. Nie jestem już pewna czy lubię siebie i jestem zła na Luke'a, bo to trochę jego wina.

Nie wypomina mi moich przygód z facetami, nie obserwuje mnie bacznie, nie sprawdza moich wiadomości, ani nie robi nic, co mogłoby sprawić, że mogłabym pomyśleć, że mi nie ufa. Brzydzę się sobą bez jego udziału, ponieważ może nie zachował się zawsze tak jak powinien, ale ja w każdej z tych sytuacji zachowałam się sto razy gorzej.

– Dlaczego mi nie powiedziałaś? – słowa Glen są pełne wyrzutów – Myślałam, że mówimy sobie o wszystkim.

– Przepraszam.

Jesteśmy w pokoju Gabby. Siedzę z nią na ziemi i rysuję.

– Przepraszam za wszystko, Glen.

– Daj spokój. Siostry się kłócą, już o tym zapomniałam – uśmiecha się do mnie. Gavin zawsze mówi, że zakochał się właśnie w tym pięknym uśmiechu – Ale też przepraszam, to ostatni raz gdy się przepraszamy, tak?

– Powinnaś urodzić się pierwsza – mówię jej.

– A ja cieszę się, że to ty jesteś starsza. Szybciej pojawią ci się zmarszczki – wyostrza wzrok – Czy ja już coś widzę? Gabby, skarbie, czy twoja ciocia ma zmarszczki?

– A co to te... – próbuje przypomnieć sobie słowo albo przetworzyć je w głowie, ale jest za trudne dla trzylatki – Zjaśki?

Całuję ją w główkę.

– Miejmy nadzieję, że nigdy się nie dowiesz, bo będziesz wiecznie młoda i piękna.

– Gemma też?

– Gemma też – mówi ich mama.

– To dobrze, bo kocham Gemme.

Uśmiech mojej siostry mówi mi wiele, ale słowa, które wypływają z jej ust znaczą więcej.

– Mam nadzieję, że Gabby będzie taką starszą siostrą jak ty, która nigdy nie zwątpi w swoją młodszą siostrzyczkę i będzie przy niej zawsze mimo, że nie będzie się z nią zgadzać.

– To ty jesteś lepszą siostrą – mówię jej.

– Ja? – pyta malutka.

– Opiekuj się Gemmą zawsze, dobrze?

Gabby kiwa głową, ale jeszcze w pełni nie może zrozumieć znaczenia tych słów.

– Pomagam mamusi przy Gemmie – mówi – Umiem ją karmić.

Patrzę na Glen.

– Rzuciłam to karmienie piersią, to wykańczające. Jestem tylko człowiekiem, prawda?

– A cycki masz dalej większe od moich.

– Pogódź się, tak już zostanie – śmieje się – To nie tak, że ktoś narzeka..

Zasłaniam uszy Gabby, żeby nie słuchała jak jej mama opowiada o jej ojcu, a raczej próbuje, bo po tym zdaniu wybucha śmiechem. Nie wiem, kiedy ostatnio tak swobodnie rozmawiałyśmy i w tak żartobliwy sposób, może ten wybuch był nam potrzebny, żebyśmy zrozumiały jak bardzo możemy na sobie polegać.

– Dziękuję, że mu powiedziałaś, gdzie jestem.

– Dobrze się wam układa?

– Wychodzimy z burzy – tłumaczę – Ale jest lepiej niż bym przypuszczała.

– Mu na tobie naprawdę zależy, wiesz?

– Nie spieprzę tego – cholera, brzydkie słowo w towarzystwie dzieci.

– Gino, bardzo bym chciała, żebyś znalazła swoje miejsce w życiu.

Kiwam głową i chyba bardzo powoli zaczynam rozumieć, że jej miejsce jest w tym domu i że gdyby nie Gavin i dziewczynki to może błądziłaby jak ja. Dzisiaj już wiem, że mój sposób na życie pozostawia wiele do życzenia, ale jeszcze nie jestem pewna, co lubię, a co nie.

– Cześć! – słyszę już od progu – Co tak pachnie?

– Moje popisowe danie! To znaczy mojego szefa kuchni, ale w moim wykonaniu!

Wchodzi do kuchni i otacza mnie ramionami w pasie.

– Spróbuj – podsuwam mu łyżkę pod usta, a on od razu je otwiera.

– Trochę za dużo soli – informuje mnie – Dlaczego w ogóle spotykamy się tutaj, a nie u mnie?

– Bo mam plazmę, a ty nawet nie masz telewizora. Obejrzymy film, już wybrałam jaki.

– Powiedz, że nie subskrybujesz jakiś stron porno.

Wybucham śmiechem.

– Nie, kochanie – klepię go po policzku – To całkowicie normalny film.

Dodaję jakieś przyprawy, które wydają mi się, że będą dobrze się komponować, ale gdy Luke to próbuje, widać, że mu nie smakuje.

– Posadź swój ładny tyłeczek na kanapie – klepie mnie we wcześniej wspomnianą pupę – A ja spróbuję coś z tym zrobić.

– Nie mam tylko ładnego tyłka!

Nie wiem, kiedy zaczęło mi to przeszkadzać.

– Gdybym chciał kogoś, kto potrafi gotować, nie byłabyś moim pierwszym wyborem.

– Dzięki wielkie! Zawsze taki sympatyczny! – krzyczę.

– Nie przeszkadza mi gotowanie – mówi spokojnie – Lubię gotować i mogę to dla nas robić.

– Nie wyglądasz na faceta, który chce kobiety bez cech pani domu.

– Przypomniało mi się coś, co ostatnio powiedziałaś.

Obracam się do niego całkowicie, a on blokuje mnie w klatce swoich ramion obok nagrzanych palników.

– Mówisz, koleś, czy co? – warczę.

– Tyle czasu szukałem pani domu i nikogo nie znalazłem, a raczej nie znalazłem na długo, aż poznałem ciebie i wszystkie te moje wymagania odeszły.

– Puf i ich nie ma? – nabijam się.

– Możesz to zawdzięczać swojemu tyłkowi – zsuwa dłoń do niego i ściska, a ja morduję go wzrokiem – Co? Tylko ty możesz żartować?

– Zamknij się – dopadam jego usta nagle, wcale nie czując już potrzeby stania w kuchni i prób przygotowania mu czegoś dobrego.

Wszystkie matki mają pewne oczekiwania do kobiet swoich synów. Nigdy nie zamierzałam żadnych spełniać, ponieważ każda matka była kiedyś taką dziewczyną, którą nie zawsze robiła dobre wrażenie i przykre jest to, że zawsze o tym zapominają, Nie wiem, dlaczego nagle postanowiłam jakieś spełnić. To wcale nie jest to kim jestem i jak widać znam się na jedzeniu potraw, a nie na ich przygotowywaniu.

Jednak teraz nie pora myśleć o niczyich matkach. Wplatam palce w jego włosy, a on przyciąga mnie do siebie, łapiąc w dłonie mój tyłek, mrucząc przy tym coś, że to jego ulubiona część mnie. Każę mu się zamknąć. Nie mam pojęcia, które z nas częściej wypowiada to zdanie w kierunku drugiego.  Podnosi mnie i sadza mój tyłek na blacie i na chwile mnie puszcza, żeby wyłączyć wszystkie pokrętła od kuchenki. Zdążam zdjąć w tym czasie koszulkę, pod którą i tak nie ubrałam biustonosza.

– Nie chcemy tu pożaru, prawda? – pyta gdy wraca do mnie wzrokiem – Głupio by było, gdybym jako strażak jakiś wzniecił.

Obejmuję go mocniej nogami gdy on nieustannie patrzy mi w oczy.

– Teraz powinnaś powiedzieć..

– Masz racje jako strażak z tymi tekstami zdecydowanie gasisz mój pożar.

Patrzy na mnie jeszcze przez sekundę, po czym pochyla się do mojej piersi i zamyka usta na moi sutku, koniec gadania, czas na trochę przyjemności.

Dressing up the mind {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz