– Niko – Ela, korzystając z tego, że reszta personifikacji zajęła się spożywaniem kebabów, odnalazła personifikację Białorusi na zapleczu.
– Tak? – Białoruś spojrzał smętnie w środek pustej paczki po papierosach. – Nie masz może fajek?
– Nie mam – Węgierka rozsiadła się na worku ziemniaków, tak, że stojący Nikolai miał doskonały widok na jej biust.
Nikolai zaczął się zastanawiać, czy ona robi to specjalnie. Udając, że patrzy na wystający z worka ziemniak, zaczął lekko zezować...
– Gadałam z moim szefem – powiedziała, unosząc brew z rozbawieniem wywołanym podchodami Białorusi. – Jest zainteresowany importem maszyn. Poprosił mnie, żebym... Załatwiła tę sprawę.
Oczy Nikolaia pojaśniały.
– Możesz być bardzo... Dobrym partnerem handlowym – powiedział, czując, że się uśmiecha. Boże. On się uśmiechał z własnej woli. Co ten tygodniowy pobyt w towarzystwie innych prawie–ludzi z niego zrobił? – Ale cenę będę musiał z tobą wynegocjować. Może w poniedziałek wieczorem?
– Znam w Budapeszcie fajną restaurację – odpowiedziała Elizabeta z uśmiechem. – Idealne miejsce na negocjacje handlowe, jak sądzę.
***
– Felek, śpisz?
– Jezu... – Polska otworzył jedno oko. – Proszę, Licia, to ostatnia noc. Nie mów, że coś się pali, ktoś się topi, ktoś wpadł do szamba...
– MAMY NIEZABEZPIECZONE SZAMBO?!
– Licia, spokojnie... Jest tak zabezpieczone, że nawet Feliciano tam nie wpadnie przez przypadek. Pan Roman mówił, że po ostatnim razie, jak przyjechała do niego rodzina, upewnił się, że żaden gówniany incydent się nie powtórzy... Znaczy... Nieważne.
Litwa westchnął ciężko.
– Chciałem tylko cię o coś zapytać.
– Hmmm? – Polska otworzył drugie oko.
– Nie byłeś zazdrosny o tę dziewczynę?
– Tę córkę ministra? Licia, proszę – Feliks spróbował zdmuchnąć kosmyk włosów opadający mu na oczy. – Gdybyś ty wiedział, ile propozycji matrymonialnych dostaję od córek ministrów, wiceministrów i leśniczych... Nawet kiedyś dostałem od NIEJ.
– Niej? – Powtórzył Litwa, marszcząc brwi. – Kogo masz na myśli?
– No, JĄ. JĄ. – Feliks zagestykulował. – JĄ.
– Aaaa... JĄ. – Taurys pokiwał głową ze zrozumieniem, a raczej pokiwałby, gdyby nie leżał. – Ale nie wierzę, że ONA...
– Oj, młoda była. ONA myśli, że nie pamiętam, ale ja wszystko pamiętam – Feliks uśmiechnął się złośliwie. – Jak mi kiedyś podpadnie, to się publika zdziwi...
Taurys westchnął.
– Proszę cię...
– Dobra, dobra – Feliks uniósł ręce w geście poddania. – Nie opublikuję tego na Fejsie niesprowokowany, obiecuję. To będzie broń ostateczna, Licia, wiesz, taka do straszenia, że się ją ma. Szef by mnie wyrzucił, a gdzie on by potem znalazł taką zajebistą personifikację na zastępstwo?
***
– Niko, co ty robisz?
Białoruś półleżał, rozwalony na łóżku z feliksowym laptopem na kolanach i słuchawkach na uszach, i zawzięcie klikał myszą.
– Gram w GTA 4. Utożsamiam się z główną postacią. Fajny gość. Nazywa się Nico Belic i mówi, że „I ain't Russian". Jest Serbem, ale to mu mogę wybaczyć...
CZYTASZ
[aph] Niech zapłoną lasy i knieje
FanficFeliks z Taurysem i Nikolaiem organizują tygodniowy obóz integracyjny dla Unii Europejskiej. Muszą poradzić sobie z brakiem funduszy, rozrywkami dla zaproszonych gości, wyżywieniem i zakwaterowaniem, irytującym RusPrusem(?) oraz z tym, by Puszcza Bi...