Niegdyś w koronach drzew ukryte anioły
strzegące naszych marzeń w głębi serc ukrytych
z letnim powiewem wiatru w chwilach zwątpienia
po kłosach złocistych niosące na spotkanie z naszymi pragnieniami
W ciemnych lasach i na skraju dróg
gdy nasze serca jak kamienie w zimową noc
pokrywają się zimnym szronem świata złego
umierają nasze anioły które zamieszkiwały zielone lasy
pokryte mchem i porostami zastygają
jak kamienie przy drogach porzucone w samotności
nikt na nie nie patrzy,
nikt nie podziwia,
wiatry zmieniły się w wichury niszczące korony zielone
i łany zbóż złocistych
Gdzie są teraz nasze anioły?
Czy jeszcze będziemy mieli szansę podczas spaceru
letnim wieczorem ujrzeć i usłyszeć szept stróża kryjącego się nad naszymi głowami
Czy idąc poprzez złociste pola będziemy mogli poczuć przyjemny powiew wiatru
który przypomni nam nasze marzenia?
Kiedyś powrócą nasze anioły
ze wschodem słońca nad łąką zieloną
promieniem nas ogarną i otworzą nasze serca
by tam zamieszkać.
