25

6.8K 274 10
                                    









- Lea wstawaj



- Po co?


- Jemy dzisiaj obiad u moich rodziców- powiedział



Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego



- Nie chce mi się



- Musisz się ogarnąć. Już jest 10, a o 15 mamy być u nich. Żeby tam dojechać trzeba przynajmniej 4 godziny z tąd



- Ok


Ubrałam się w czarny golf z przyjemnego materiału i szerokie beżowe spodnie. Golf wsadziłam do środka, ubrałam buty, ogarnęłam twarz i włosy po czym byłam gotowa do wyjścia.


Poszłam przed dom gdzie Dylan miał na mnie czekać. Zobaczyłam go przy aucie którego jeszcze nie widziałam do tej pory. Gdy wsiadłam do środka było czuć zapach nowości.

- E wilku.. gdzie zdawałeś prawo jazdy?

- Gdzieś napewno- mruknął


Dziwne było w nim jedno. Przez całą droge. Przez jebane 4 godziny on się do mnie nie odezwał ani słowem. Nic, kompletne nic!


- Wysiadka- warknął


Wysiadłam z auta i poszłam za nim do wielkiej rezydencji. Zadzwonił dzwonkiem a drzwi otworzyła kobieta wyglądająca na około 40 lat. Piękne zielone oczy, czarne włosy i świetna figura. Biła od niej wyższość.

Nie czułam się komfortowo stojąc przed nią a gdy zobaczyłam przystojnego mężczyznę za nią to już wogóle.

Ojciec Dylana wyglądał jak z okładki tylko jedno takie nie było. Miał on bliznę przechodzącą przez jego policzek. A oczy mówiły że z to nie ojciec z którym możesz się śmiać i bawić.


- Witam- odezwała się kobieta


- Ja również- powiedziałam speszona jej wzrokiem i uszczypnęłam Dylana w plecy, tak dyskretnie oczywiście


- Oj dziewczyno! Żartowałam z tą powagą- kobieta zaśmiała się i od razu zyskała u mnie punkt


- Witam kochanie- ojciec Dylana się uśmiechnął miło



- Wejdziemy w końcu do środka?- spytał podirytowany Dylan


- Coś nie tak synu?- spytał ojciec, uważnie patrzyli sobie w oczy po czym jego ojciec uniósł brwi do góry



Siedząc przy stole Dylan usiadł jak najdalej mógł ode mnie. Nic dzisiaj nie zrobiłam a on traktuje mnie jakbym mu rodziców zabiła, a przypominam to on to zrobił.



- To powiedz kochaniutka kim są twoi rodzice?


- Raczej byli.- mruknęłam- Byli jak każdy Alfa i Luna, może mieli jedną zasade która tyczyła się rodziny Alfa o której nikt obcy nie wiedział ale to tylko szczegół


- Afla i Luna? Czyli ty jesteś wysoko postawiona w stadzie prawda?


- W zasadzie to nie. Jestem człowiekiem i nie mogłam być wysoko w moim stadzie.



- Człowiek?- spytał ojciec Dylana


- Tak. Człowiek


- Dylan, wytłumaczysz to czy nie? Jak Luną twojego stada może być CZŁOWIEK?


- To nie ja wybieram mate.- powiedział chłodnym głosem, czułam że ma do mnie o coś żal a ja nie wiem o co


- Przestań Aleks!- matka Dylana się zdenerwowała na jego ojca



- Porozmawiamy o tym po obiedzie


- Jak sobie życzysz.



********




Wracając do domu od  razu po wyruszeniu z posesji rodziców Dylana zapytałam go czy coś jest nie tak




-Nie



- Dylan. Proszę cie nie bądź jak dziecko.



- Wszystko jest okay



- Jak zechcesz mi coś powiedzieć to się odezwij. Dobranoc- powiedziałam i przesiadłam się na tył auta, gdzie zapięłam się pasami i położyłam w wygodny sposób



- Dobranoc kochanie

Nie Próbuj Mnie Zmieniać WILCZKUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz