Rozdział 36

660 40 10
                                    

Wchodzę do mojego domu, w którym kiedyś mieszkałam z bratem i rodzicami.

W sercu czuję lekkie uczucie żalu, ale szybko to od siebie odrzucam. Nie mam na to czasu ani ochoty. Przynajmniej nikt mnie nie widzi...

Najpierw ruszam do gabinetu ojca i powoli otwieram drzwi. Skrzypią, chociaż nigdy tak nie robiły.

W pomieszczeniu zalega przerażająca warstwa kurzu, chociaż wcale się temu nie dziwię. Cicha w domu wręcz mnie ogłusza, chociaż bardzo blisko znajduje się ulica.

Podchodzę do biurka taty i przez chwilę przeglądam stos dokumentów, leżących na wierzchu. Nie mogę skupić się na tym, o czym czytam.
I nie tego szukam...

Otwieram pierwszą szufladę i wyjmuję z niej całą zawartość. Znajduję kilka zdjęć małego Georga i mnie, mnóstwo paragonów i dziwny, mały klucz, zbyt mały, żeby mógł pasować do jakichkolwiek drzwi w naszym domu.

W kolejnych szufladach jest praktycznie to samo - nic co mogłoby mnie zainteresować. W większości dokumenty, kilka notesów ojca z kontaktami, klucze do samochodu.

Gdy już cała jestem oblepiona kurzem i wspomnieniami w końcu odwracam się i dopiero wtedy doznaję olśnienia.

- Sejf - szepczę do siebie, podchodząc do małego metalowego pudełka.

Nigdy nie zwracałam na niego uwagi. I muszę przyznać, że teraz żałuję. Chyba nie działa jak inne sejfy, bo zamiast cyfr, widzę na nim tylko małą igłę.

Oglądam ją dokładnie i delikatnie przykładam do niej palec, a po sekundzie odsuwam się do tyłu, gdy sejf otwiera się gwałtownie.

Na moim palcu widnieje niewielka kropka krwi od ukłucia.

- Zamek genetyczny? - mruczę - Nie rozumiem. Po co ci to, tato?

- Jesteś głupia, Aileen.

Wstaję gwałtownie i łapię zawartość sejfu, mierząc w przeciwnika.

- Odłóż ten pistolet - mówi spokojnie, unosząc ręce w geście poddania - Wpadłem tylko po kilka rzeczy.

- Moich rzeczy? Rzeczy ojca? - pytam.

Podchodzę do niego, opuszczając pistolet, którego szukałam i w końcu znalazłam w sejfie.

Mój brat patrzy na mnie ostrym wzrokiem, a ja czuję jakby był na mnie zły.

- Po co naszemu ojcu zamek genetyczny w sejfie? - odzywam się do niego.

- Nie może go otworzyć nikt poza nami. To znaczy, że chciał, żebyśmy go otworzyli - odpowiada - Ale nasza matka nigdy nie mogła tego zrobić.

Z powrotem ruszam w stronę sejfu i wyjmuję teczkę, którą kątem oka dostrzegłam już wcześniej.

- Co tu jest? - pytam.

- Informacje o bardzo wielu wpływowych osobach. Kredyty, przewinienia, łapówki, rejestr zabójstw - mówi, przy ostatnich słowach patrząc na mnie dziwnie.

Szybko przewertowuję zawartość teczki i widzę kilka znajomych nazwisk.

Mycroft Homes.

- Przejrzę je później - oznajmiam Georgowi - A ty...myślałam, że jesteś we Francji.

- No...wróciłem.

Nie pytam dlaczego.

- Do zobaczenia - odzywa się po chwili i wychodzi, znowu zostawiając mnie samą.

Upewniam się jeszcze czy sejf jest pusty, a potem ruszam do swojej sypialni i od razu podchodzę do szafy, wyciągając stamtąd swoje jedyne płaskie buty, jakimi są mocno zabudowane trampki, czarne jeansy, skórzaną (również czarną) kurtkę ze ćwiekami i bluzkę, którą kiedyś kupiłam na koncercie AC DC.

I'm serious, Mr. HolmesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz