Wchodzę do mojego domu, w którym kiedyś mieszkałam z bratem i rodzicami.
W sercu czuję lekkie uczucie żalu, ale szybko to od siebie odrzucam. Nie mam na to czasu ani ochoty. Przynajmniej nikt mnie nie widzi...
Najpierw ruszam do gabinetu ojca i powoli otwieram drzwi. Skrzypią, chociaż nigdy tak nie robiły.
W pomieszczeniu zalega przerażająca warstwa kurzu, chociaż wcale się temu nie dziwię. Cicha w domu wręcz mnie ogłusza, chociaż bardzo blisko znajduje się ulica.
Podchodzę do biurka taty i przez chwilę przeglądam stos dokumentów, leżących na wierzchu. Nie mogę skupić się na tym, o czym czytam.
I nie tego szukam...Otwieram pierwszą szufladę i wyjmuję z niej całą zawartość. Znajduję kilka zdjęć małego Georga i mnie, mnóstwo paragonów i dziwny, mały klucz, zbyt mały, żeby mógł pasować do jakichkolwiek drzwi w naszym domu.
W kolejnych szufladach jest praktycznie to samo - nic co mogłoby mnie zainteresować. W większości dokumenty, kilka notesów ojca z kontaktami, klucze do samochodu.
Gdy już cała jestem oblepiona kurzem i wspomnieniami w końcu odwracam się i dopiero wtedy doznaję olśnienia.
- Sejf - szepczę do siebie, podchodząc do małego metalowego pudełka.
Nigdy nie zwracałam na niego uwagi. I muszę przyznać, że teraz żałuję. Chyba nie działa jak inne sejfy, bo zamiast cyfr, widzę na nim tylko małą igłę.
Oglądam ją dokładnie i delikatnie przykładam do niej palec, a po sekundzie odsuwam się do tyłu, gdy sejf otwiera się gwałtownie.
Na moim palcu widnieje niewielka kropka krwi od ukłucia.
- Zamek genetyczny? - mruczę - Nie rozumiem. Po co ci to, tato?
- Jesteś głupia, Aileen.
Wstaję gwałtownie i łapię zawartość sejfu, mierząc w przeciwnika.
- Odłóż ten pistolet - mówi spokojnie, unosząc ręce w geście poddania - Wpadłem tylko po kilka rzeczy.
- Moich rzeczy? Rzeczy ojca? - pytam.
Podchodzę do niego, opuszczając pistolet, którego szukałam i w końcu znalazłam w sejfie.
Mój brat patrzy na mnie ostrym wzrokiem, a ja czuję jakby był na mnie zły.
- Po co naszemu ojcu zamek genetyczny w sejfie? - odzywam się do niego.
- Nie może go otworzyć nikt poza nami. To znaczy, że chciał, żebyśmy go otworzyli - odpowiada - Ale nasza matka nigdy nie mogła tego zrobić.
Z powrotem ruszam w stronę sejfu i wyjmuję teczkę, którą kątem oka dostrzegłam już wcześniej.
- Co tu jest? - pytam.
- Informacje o bardzo wielu wpływowych osobach. Kredyty, przewinienia, łapówki, rejestr zabójstw - mówi, przy ostatnich słowach patrząc na mnie dziwnie.
Szybko przewertowuję zawartość teczki i widzę kilka znajomych nazwisk.
Mycroft Homes.
- Przejrzę je później - oznajmiam Georgowi - A ty...myślałam, że jesteś we Francji.
- No...wróciłem.
Nie pytam dlaczego.
- Do zobaczenia - odzywa się po chwili i wychodzi, znowu zostawiając mnie samą.
Upewniam się jeszcze czy sejf jest pusty, a potem ruszam do swojej sypialni i od razu podchodzę do szafy, wyciągając stamtąd swoje jedyne płaskie buty, jakimi są mocno zabudowane trampki, czarne jeansy, skórzaną (również czarną) kurtkę ze ćwiekami i bluzkę, którą kiedyś kupiłam na koncercie AC DC.
CZYTASZ
I'm serious, Mr. Holmes
FanfictionWiele osób wmawiało mi, że mam wspaniałe życie. Ja też próbowałam to sobie wmawiać. Ale to nie była prawda. Wszystko było takie nudne. Teraz wiem, że gdyby nie pewien mężczyzna cały czas bym tak żyła.