Can I put my lips on your skin?

4 0 0
                                    


Dzwonek do drzwi zadzwonił około piętnaście minut po tym, jak zakończyłem połączenie. Zapomniała chyba, że poprosiłem ją, aby weszła do domu bez dzwonienia. Lub po prostu się wstydziła. Przecież może czuć się u mnie jak w domu. Była tutaj już tyle razy. Zna każdy jego zakamarek na pamięć. Można powiedzieć, że od siedmiu miesięcy spędza tutaj większość swojego wolnego czasu. 

Zakładam na siebie koszulkę i schodzę po miękkich dywanikach schodowych tuż pod drzwi. Otwieram uśmiechając się serdecznie przez cały czas i moim oczom ukazuje się jej szczupła, delikatna twarz. Zanim jeszcze zdąży wejść do mojego mieszkania, obejmuję rękoma jej dziewczęce, zaróżowione policzki, a następnie zbliżam do jej twarzy swoją i całuję ja szybko. Potem opieramy o siebie nawzajem swoje czoła przez kilka sekund, a dopiero po tym wszystkim ona wreszcie wchodzi do środka. Zdejmuje kurtkę i odwiesza ją na swój wieszak, który ma u mnie, zanim jeszcze zdążę zareagować i wziąć ją od niej, aby powiesić ją za nią. Odwracam się i kieruję w stronę kuchni, gdzie biorę czajnik do ręki i zaczynam lać do niego wodę z kranu. Przez chwilę panuje niezręczna cisza. Postanawiam odezwać się pierwszy. Odwracam się i widzę, jak odsuwa sobie krzesło przy okrągłym stoliku kawowym. 

-Jak w szkole? -Rzucam, patrząc kątem oka na czajnik, a przy okazji wyciągam z szafki dwie szklanki. 

-Dobrze. W środę mam kolejny egzamin, muszę zakuwaaaać. -Odpowiada słodko przeciągając to swoje "a". 

-Spoko. Herbata czy kawa?

-Kawa! Daj mi kawy, proszę. -Mówi głosem typowego zombie-studenciaka i opiera swoje łokcie na stoliku. Wsypuję więc do jej szklanki półtora łyżeczki kawy, a do swojej dwie. Zaraz jednak ona podchodzi do mnie i, klepiąc mnie po plecach dwa razy, dosypuje sobie jeszcze łyżeczkę. -Jestem wykończona... 

-Biedna. -Śmieję się i gładzę jej włosy. Ona wtula się we mnie o oboje czekamy, aż woda się zagotuje. Kiedy to wreszcie następuje, ona odsuwa się ode mnie i sięga po czajnik. Zalewa swoją kawę i odstawia czajnik na miejsce, następnie sięga do szuflady i wyjmuje sobie małą łyżeczkę, którą wkłada do kubka i wraca na swoje miejsce przy stoliku. Ja stoję zdziwiony.

-To było chamskie...? -Mruczę, a ona chichocze pod nosem. Sięgam więc po czajnik i sam zalewam swoją kawę, a potem siadam naprzeciwko niej. Wpatruję się w jej zielone oczy łagodnym wzrokiem, a ona z każdą sekundą nabiera coraz bardziej pytającego wyrazu twarzy.

-Co się tak lampisz? 

-Kocham cię, wiesz? 

Co się tak lampisz?Where stories live. Discover now