Rozdział 2

18 3 0
                                    

Rozdział 2
-Ale dlaczego w ogrodzie? Przecież mogę go trzymać u siebie w pokoju.
Wypowiadając to zdanie Yu Tian mocniej ścisneła królika.
-Jak chcesz, ale służące nie będą po nim sprzątać, tylko ty.
Yu Tian uśmiechnęła się w wyrazie triumfu. Za matką dalej z królikiem w rękach, kierowała się do swojego pokoju. Yu Tian zostawiwszy zwierzę w swoim pokoju poszła za mamą do łaźni. Królik nie świadomy celu przechadzki, podążył za kobietami. Hua Li Guan idąc za córką do łazienki nie domknęła drzwi i tylko zasunęła parawan zasłaniając Yu Tian rozbierającą się do kąpieli. Xian Zu wbiegł przez odchylone drzwi i wyjrzał za kotarę. Ujrzał Yu Tian gdy ta wchodziła do wody. Ujrzawszy Xian Zu, Yu Tian z prędkością światła zanużyła się w przyjemnie ciepłej cieczy po sam czubek nosa, wydając przy tym krzyk zaskoczenia. Jej matka obejrzała się za siebie i gdy zauważyła zwierzę siedzące obok parawanu, zaczęła się lekko śmiać.
-Myślisz że królik świadomie zaczął cię podglądać? Li Guan śmiała się pod nosem wynosząc zwierzę z pomieszczenia. Yu Tian po skończonej kąpieli wchodząc do swojego pokoju rozglądała się ostrożnie w poszukiwaniu królika. Znalazła go leżącego na swoim łóżku, w bardzo rozbrajającej pozie. W tym momencie dziewczyna uświadomiła sobie że leżący na jej łóżku zwierzak potrafi zmienić się w oszałamiająco przystojnego mężczyznę. Speszona Yu Tian nie wiedząc co ma zrobić podeszła do brzegu  i pogłaskała ostrożnie futerko zwierzaka. Xian Zu otworzył oczy i spowrotem zmienił się w człowieka. Xian Zu oprócz melodyjnego głosu był piękny jak sam księżyc, jego skóra lśniła i mieniła się w świetle księżyca, jego włosy były długie i białe, lecz nie do końca śnieżno-białe miały one lekki połysk srebra. Jego szmaragdowe oczy idealnie komponowały się z różowymi, jak płatki wiśni, ustami. Miał szerokie ramiona i wąską talię, Yu Tian zauważyła to już w bajorku ale Xian Zu miał mocno rozbudowane mięśnie na których widniały nieliczne blizny, prawdopodobnie zdobyte w walkach, ale Yu Tian nie miała pojęcia z kim potulny króliczek miałby walczyć. Był wysoki, przewyższał Yu Tian może o głowę. Jego szczęka była średnio zarysowania a kości policzkowe nie wystawały jak jej ojcu. Przyglądała mu się  w zamyśleniu póki jego głos nie wyrwał jej z transu.
-Pytam się jak masz na imię  bo nie wiem jak mam się do ciebie zwracać...
-Ach!! Tak.. Już.. Nazywam się Hua Yu Tian jestem najstarszą i jedyną córką tego domostwa. A ty jesteś Fa Xian Zu tak? Wydaje mi się że mam omamy albo się utopiłam i jestem w zaświatach.
-Nie masz omamów ani nie umarłaś. Po prostu moja pani zesłała mnie tu, bym dotrzymał ci towarzystwa każdej nocy.
-Czekaj co!!??!?!?
-Nie w takim kontekście! Chodziło jej o to żebyś miała z kim porozmawiać. Jesteś jedyną, która się do niej modliła. Już od bardzo dawna nikt tego nie robił i powoli opadła z sił, a wtedy ty zaczęłaś do niej mówić. Wtedy nabrała sił i mnie tu wysłała w postaci królika. Ale ponieważ ty jedyna się do niej modlisz, siły wystarczy jej tylko na kilka godzin, więc za około kwadrans będe musiał już iść.
-Ach... O to chodziło hehehe.
Czerwona że wstydu Yu Tian usiadła na łóżku obok Xian Zu.
-Czyli będziesz mi toważyszył do ślubu?
-Chyba tak..
Yu Tian i Xian Zu rozmawiali przez ostatnie wspólne 15 minut.
-Myślę że powinienem już iść.
W tym samym momencie w którym Xian Zu wyszedł z pokoju Yu Tian wpadła jej matka z nowiną o znalezieniu dla niej męża.
-To naprawdę niesamowita wieść Yu Tian, wkońcu wyjdziesz za mąż, nie cieszysz się?
-Cieszę, ale nie znam go i nie wiem czy będzie mnie dobrze traktował i nie jestem pewna czy zdołam być dobrą żoną.
-Nie martw się, dobrze cię wychowaliśmy.
Po około godzinie, mama Yu Tian wyszła z jej pokoju, a ona sama zapadła w sen. Xian Zu dotrzymał obietnicy i przychodził do Yu Tian i za każdym razem kiedy się zjawiał, napięcie które rosło w Yu Tian przez cały dzień, po prostu znikało.
-Więc o czym chcesz dzisiaj porozmawiać?
-Może o tym jakie masz piękne oczy?
Yu Tian zaczerwieniła się słysząc komplement od królika. Xian Zu zawstydzony swoim wyznaniem zaczął się śmiać i wskazywać palcem na zdezorientowaną dziewczynę.
-Hahaha Nabrałaś się hahhahahah.
-Co... Heh.. Acha.. To był żart hehe....
-Nie śmieszny? Sorki..... Hmm mam pomysł. Umiesz malować?
-..... Nie..... To jedyna że sztuk artystycznych, której nie potrafię.
-Mogę cię nauczyć. Jestem w tym bardzo dobry. Mogłabyś przynieść mi papirus i atrament?
-Eh jasne.

Hejka!!! Rozdziały mogą być trochę przykrótkie ale chcę was zaskoczyć i spowodować niedosyt😎 Tak więc chcę wam powiedzieć że mam,, korektora'' osobę która poświęci swój cenny czas by poprawiać moje bazgroły chciałabym jej bardzo podziękować że się zgodziła
Dziękuję bardzo J. W. ❤️😻

Od. MKZUKI🌙

Pewna obietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz