Gdy Mycroft wyszedł do pracy od razu wyciągnęłam dokumenty, które zabrałam z sejfu ojca i zaczęłam je przeglądać.
W sumie to nie wiem dlaczego robię to dopiero teraz. Chyba wcześniej bałam się, że Mycroft jakimś cudem wtargnie do mojej sypialni.
Nieuzasadnione obawy.
On nigdy tego nie robi.
Wyciągam jego papiery i dokładnie czytam każde słowo, chociaż nie mogę znieść tego o czym czytam.
Paradoks.
Chłonę to wszystko jak gąbka, ale po chwili czuję, że więcej się we mnie nie zmieści. Nigdy nie podejrzewałabym go o takie rzeczy.
Ale przynajmniej nie kłamał. Nigdy nikogo nie zabił.
Przynajmniej nie osobiście.
I tylko ja miałam w tym domu krew na rękach.
Odkładam papiery na bok. Ciekawe, ile z tych rzeczy zrobił dla rodziny, dla brata, żeby zachować swoją pozycję. Ile z tych rzeczy zrobił dla mnie...
Wstaję z łóżka i podchodzę do okna. Tym razem śnieg już nie pada, a niebo jest wyjątkowo błękitne.
Prawie jak oczy Holmesów...
Krytykuję siebię samą za tę myśl.
Wychodzę na balkon, bo czuję jakby brakowało mi powietrza. A może moje powietrze pojechało do pracy?
Nie wiem. Już nic nie wiem.
Drżę lekko, ale rzeczywiście łatwiej mi się oddycha. Mam na sobie tylko bluzę i te same czarne jeansy oraz ciężkie, czarne, błyszczące buty. Tylko one są odpowiednie na tę temperaturę...
Wiatr lekko porusza moimi włosami - wciąż z różowymi końcówkami.
Unoszę wzrok, przyglądając się krajobrazowi i przez to wszystko chyba dopada mnie jakaś depresja.
Nie można całymi dniami siedzieć w domu.
A już na pewno nie w cudzym domu.
W końcu postanawiam, że muszę porozmawiać o tym z Mycroftem. Nawet gdybym chciała tu zostać, nie wypada.
A już wcale nie wiem czego chcę.
Gdy wreszcie wraca z pracy, od razu schodzę na dół z niepewną miną.
Nie mam pojęcia jak mu o tym powiedzieć...Wiele dla mnie zrobił i mimo wszystko nie chcę go urazić, ale mój dom sam mnie woła. A tak właściwie woła mnie warstwa kurzu tam zalegająca.
- Coś się stało? - pyta.
Zbieram w sobie całą odwagę i unosząc wzrok, natrafiam na jego oczy.
- Tak - odpowiadam - Muszę wracać do domu.
Wydaje się być lekko zdezorientowany moją zuchwałością i mocą głosu, ale tego po nim nie widać.
Dobrze ukrywa emocje.W tej kwestii jesteśmy do siebie bardzo podobni.
- Jeśli chcesz...Przecież ci nie zabronię - mówi po chwili spokojnym głosem.
Kiwam głową, nie wiedząc co powiedzieć. Nie sądziłam, że pójdzie tak łatwo.
- Ale mam na nadzieję, że nic się nie stało. Tak nagle...
- Gdybyś zobaczył ile tam jest kurzu też chciałbyś wracać - przerywam mu, śmiejąc się lekko.
- Jeśli rzeczywiście jest tak jak mówisz, to tym bardziej chciałbym tu zostać. Ktoś będzie musiał to posprzątać...
Rzeczywiście, kiedy o tym myślę, zaczynam się wahać.
- Trudno - stwierdzam w końcu.
Odwracam się i wchodzę po schodach, a kiedy już jestem w swojej sypialni, mam ochotę coś kopnąć.
Liczyłam, że się nie zgodzi. Że znajdzie jakiś powód, żeby mnie zatrzymać. Jakikolwiek.
Nadzieja jest matką głupich.
Czego ja oczekiwałam? Przecież to Mycroft Holmes...
CZYTASZ
I'm serious, Mr. Holmes
FanfictionWiele osób wmawiało mi, że mam wspaniałe życie. Ja też próbowałam to sobie wmawiać. Ale to nie była prawda. Wszystko było takie nudne. Teraz wiem, że gdyby nie pewien mężczyzna cały czas bym tak żyła.