Rozdział I

6 1 1
                                    

Szłam pospiesznym krokiem mijając kolejną przecznice. Czułam, że zaraz coś się wydarzy. To było straszne, a za razem piękne przeżycie.
Nagle usłyszałam za sobą strzał... pobiegłam
ile sił w nogach i...

                         ***
Obudziłam się na szpitalnej kozetce. Obok mnie siedział Marley- mój narzeczony. Szczupły, blondyn o niebieskich oczach. Wpatrywał się we mnie głębokim, pełnym łez spojrzeniem.
-Ssss...ara ty żyjesz?- zapytał niedowierzając.
Wydałam z siebie ciche- yhym, po czym zamknęłam oczy i poszłam spać dalej...
Tak strasznie bolała mnie głowa. Gdyby ktoś chciał być wredny, to mógłby zapytać czy nie znudziło mi się jeszcze wegetowanie, a zwłaszcza że przez ostatnie trzy miesiące leżałam w łóżku i lekarze nie dawali mi żadnych szans na przeżycie... tym bardziej, że zostałam postrzelona w skroń. Dziwie się, że przeżyłam, bo skoro to tak czułe miejsce to jest to aż ,,nierealne" aby udało mi się ujść z życiem. Swoją drogą to jest to moje trzecie otarcie się o smierć, jakby na to nie patrząc.
Pierwszym przypadkiem była moja próba samobójcza w wieku 14 lat, zaszłam wtedy w ciąże z moja pierwsza miłością. Nie mogłam się pogodzić z tym, ze poroniłam. Od zawsze pragnęłam mieć dziecko. A chwila w której dowiedziałam się, że nie ma już we mnie tej małej istotki sprawiła mi tyle bólu, że wówczas nie myślałam o niczym innym, jak tylko o śmierci. Czułam się winna, za to że poroniłam. Mimo, ze lekarka wyraźnie powiedziała mi, że to była wada genetyczna, ja do dziś wyczuwam w tym jakiś haczyk...
Pięć lat później,  podczas rodzinnego obiadu poszłam po nóż, wracając z nim trzymałam go ostrzem pionowo. Pech chciał że dywan był podwinięty. Wywróciłam się i przebijam sobie klatkę piersiową, jakieś dwa milimetry od serca. Wtedy po raz pierwszy ledwo uszyłam z życiem. A tym razem... tak jak wcześniej wspomniałam zostałam postrzelona w skroń. Wracałam wówczas do domu z nocnej imprezy i nagle... ni stąd ni zowąd...
nic nie pamietam. Miejmy nadzieje, ze pamięć wróci mi w miarę szybko, chce aby ten  człowiek został ukarany. Tak czy siak; założę się że już dawno by mnie odłączyli od aparatury, gdyby nie Marley, który dawaj lekarzom dość wysokie łapówki...
Nagle trzask... nie mogłam się ruszyć. Spałam, a przed oczyma widziałam... zachód słońca oraz tabliczkę z napisem Łukty.
Znając życie pewnie są one w Polsce. Tym mieście gdzie mają to pieprzoną litery ll... kurwa chodziło mi o l z taką kreską. Nie wiem nawet jak to się czyta. W końcu Anglik nie przeczyta Ci polszczyzny...
Wracając do obrazu, obrazu który nie chciał mi zniknąć z oczu... widziałam mężczyznę. Wysokiego, szczupłego blondyna. Podążającego szybkim krokiem, przede mną.
Mężczyzna, którego widziałam po raz pierwszy, wywołał u mnie ogromna radość i podniecenie.
Mimo, ze nie widziałam jego twarzy miałam wrażenie, że znamy się od dawna. Ale... zaraz, kurwa! Stop! Coś mi tu nie pasuje. Tam, tam jestem ja. Boże co jest nie tak! Tam jest tez dwójka dzieci, dziewczynka i chłopiec. Chłopiec ma pieprzyk na łydce, w tym samym miejscu co ja... 
    

                                                  SofiAnnKarolina

Witajcie kochani! Wracam na wattpada, po dość długiej przerwie. Mam od niedawna ogromnego powera. Ciekawe na ile mi on zostanie.  Ale zobaczymy. Powieść ta ma odnosić się do pewnego zjawiska... ale jeszcze nie zdradzę jakiego. Może część z Was się domyśla o czym ja mowie/myśle. Jak na razie wysyłam wam piosenkę, która o tym opowiada.
Ps. Jeśli ktoś z Was się domyśla co mam na myśli niech da znać w komie. Buziaki <3
                    

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 13, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tajemnica Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz