Dylan:
Nadal trwał ten wieczór, gdy siedziałem z Isaacem w kuchni i dyskutowałem na temat Thomasa. On mi odradzał jakichkolwiek relacji z chłopakiem, mówiąc że pociągnie to za sobą same fatalne skutki. Ja będąc tego całkowicie świadomy miałem jednak ochotę na jakieś głębsze relacje ze słodkim blondynkiem.Nagle drzwi do naszego domu się otworzyły, zwróciliśmy obydwaj wzrok w tym kierunku. Był to Brett prowadząc za sobą jakiegoś chłopaka, który tak w sumie to ledwo kontaktował i był uwieszony na ramieniu demona. Brett nic się do nas się odezwał, tylko od razu poszedł ze swoją zdobyczą na górę.
Pokręciłem karcąco głową na ten widok.
- Sam tak robiłeś. Jeszcze kilka tygodni temu - wypomniał mi Isaac a mi przed oczami pojawiły się te własne wspomnienia.
- Dobra. Ale już nie robię. Nie wyznaję zasady porwać, wykorzystać, opętać. Już mnie to nie jara - przyznałem. Nie wyobrażam sobie jakbym miał tak na przykład potraktować Thomasa. No jak? Może na początku marzyłem o tym by go przelecieć, czy przywiązać do łóżka różańcem, ale teraz nawet wstydziłbym się o tym pomyśleć.
- Może rzeczywiście się zakochałeś - zaczął się zastanawiać Isaac.
- Nie wiem kurwa, nie wiem. Wiem, że nie mam już ochoty postępować tak jak kiedyś, i tak jak Brett teraz. Przynajmniej kogoś opęta, jakiś jest z niego pożytek do kurwy nędzy - westchnąłem. Kilka minut później straciłem towarzystwo, bo Isaac poszedł się położyć. Ja natomiast siedziałem na fotelu w ciemnościach i patrzyłem się w niebo i sobie jarałem trawę myśląc że mi to coś pomoże. Zresztą nie mogłem już słuchać krzyków tego chłopaka z pokoju Bretta. Brett jest brutalną osobą, więc w łóżku pewnie też, stąd te krzyki. Nie mogłem już tego słuchać i było mi szkoda tego niewinnego chłopaka. Sam tak robiłem, teraz bym chyba nie umiał i nie chciał.
Zresztą niestety, ale jedyną osobą, którą miałbym ochotę porobić coś bardziej intymnego jest Thomas. Mam tylko nadzieję, że on nie wziął do siebie tego, że tak jak on to nazwał "dałem mu kosza". Co ja gadam, na pewno wziął to do siebie bo on taki jest, a jak chciałem naprostować sytuację to wyrzucił mnie z pokoju.
Chyba lepiej by było, gdybym się do niego nawet nigdy nie zbliżał i nie mieszał mu głowie.
Thomas:
Nadszedł nowy dzień. Po prawie nieprzespanej nocy musiałem wstać i iść na ćwiczenia. Poszedłem do łazienki, by wziąć chłodny prysznic, który rzekomo miał mnie pobudzić, ale jedynym jego efektem było to, że stałem zmarznięty w ręczniku bez chęci do życia.Mój wygląd dodatkowo mnie zdołował, byłem jakiś blady i wyglądałem niewyjściowo. Gdybym był dziewczyną to zakryłbym wszelkie niedoskonałości makijażem, a że jestem chłopakiem, to moi rodzice i społeczeństwo chyba niekoniecznie byliby gotowi, by zobaczyć mnie z wytapetowaną twarzą.
Podczas jedzenia śniadania dostałem smsa od Minho z informacją, że jego dzisiaj nie będzie, bo ma randkę. Wywróciłem teatralnie oczami i nic mu nie odpisałem. Miałem ochotę rzucić tym telefonem o ścianę. Nie będzie go, bo ma randkę, na randki to się chyba powinno umawiać po zajęciach, a nie w trakcie. Przez to co ostatnio się dzieje w moim życiu, moja wewnętrzna harmonia została zaburzona i sam siebie nie poznaję. Coraz więcej przeklinam w myślach, a to do mnie nie podobne. Jak tak dalej pójdzie, to będę przeklinał na głos.
- Coś się stało? - zapytała moja mama.
Nawet jakbym Ci powiedział, to i tak byś mnie nie zrozumiała.
- Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
- To nie bądź od rana naburmuszony, jesteś młody, a jakie problemy mogą mieć ludzie młodzi - powiedział mój ojciec, a ja popatrzyłem na niego oczekując aż powie, że żartował.
CZYTASZ
Zakazany owoc [DYLMAS]
FanfictionThomas jest bardzo religijny, przestrzega przykazań i często chodzi do kościoła. Co się stanie gdy w jego życiu pojawi się chłopak, który pochodzi prosto z piekła, i to dosłownie? Do tego rozkocha go w sobie do szaleństwa i nauczy korzystać z życia...