Prolog

2 1 0
                                    

Lisa promieniała, przekroczywszy próg szkoły rozciągnęła dłonie nad głową. Wyglądała jak ptak, który po wielu latach uwolnił się zza małej klatki. Twarz dziewczyny chłonęła słońce. Jej drobne ciało obracało się wokół własnej osi.

- Proszę bardzo, nasza kochana Lisa- zachichotała długonoga Patsy.

Ciemne oczy nastolatki mierzyły wzrokiem, wesolutką Lisę. Dziewczyna jak gdyby nigdy nic uśmiechnęła się do niej. Patsy zazgrzytała zębami, nie mogła znieść wiecznie uśmiechniętej Lisy. Nie potrafiła zrozumieć, czy to zdolna aktorka czy może jest na tyle głupia, że nie rozumie ironii w jej głosie.

- Zaczęły się wakacje Patsy!- Lisa wsunęła dłoń za plecy, chwytając swój łokieć. - Idziemy do liceum- westchnęła a po jej twarzy przebiegł dziwny cień.

Mimo że, Lisa zwracała się do rówieśniczki jej wzrok błądził po niebie. Wielkie niebieskie oczy obserwowały leniwie płynące chmury. W progu drzwi pojawiła się Chrisy. Uniosła jedną ze swoich prawie białych brwi.

- Co ty wyprawiasz,chodźmy już- syknęła do ucha Patsy.

- Chrisy! Gratuluję ukończenia szkoły- Lisa zwróciła się w jej kierunku.

- Ta, dzięki- mruknęła. - Idziemy, Patsy- chwyciła przyjaciółkę za nadgarstek.

Jednak Patsy nie ruszyła się z miejsca, jej stopy zdawały się wtopić w posadzkę.

- Co Lisa- wstrętny uśmiech zamajaczył na jej bladej twarzy.- Myślisz że, w końcu znajdziesz przyjaciół?

Oczy Lisy posmutniały, przygasł w nich świetlisty promień. Mimo to nadal lekko się uśmiechała.

- Może los i do mnie się uśmiechnie- odparła odwracając się plecami.

Patsy zadarła podbródek. Czuła, że jej słowa poruszyły Lisę. Długonoga karmiła się cierpieniem tych, których nie lubiła a niczemu winna Lisa, stała na czele jej listy.

- Powspominajmy trochę...To prawda, że tylko ty z całej klasy nie miałaś nigdy chłopaka i nie poszłaś na bal?- Patsy wierciła jej dziurę w sercu.

- Patsy!- warknęła Chrisy a rumieńce oblały jej twarz.

Oczywistym stało się że, to ona podsyłała jej te informacje. W końcu chodziła z Lisą do klasy, więc chcąc nie chcąc dużo o niej wiedziała. Dziewczyna milczała, jej długie włosy poruszały się z ruchem wiatru.

- Być może na naszym spotkaniu śródrocznym nam o nim opowiesz!- roześmiała się Patsy wychylając się przed jej twarz.- Pa! Pa!

- Udanych wakacji dziewczyny.

Uśmiech Lisy upiększał jej twarz, wyglądał szczerze i zwyczajnie. Jak gdyby nic się nie stało a słowa Patsy wcale jej nie dosięgły. Nadal była ptakiem o szeroko rozłożonych skrzydłach. 

Tajemnica pod uśmiechemWhere stories live. Discover now