(Z perspektywy Hannah)
Wracałam właśnie z szpitala do mojego Fudusia. Muszę z nim poważnie porozmawiać. Wyszłam jak on jeszcze spał, więc może się martwić. Powoli zbliżałam się do jego domu. Wiedziałam, że ta rozmowa będzie trudna dla mnie i dla niego. Po cichu weszłam do jego domu, stał już wykąpany i ubrany. Spojrzał na mnie, a ja na niego.
-Gdzie byłaś? - spytał
-W szpitalu na kontroli...
-Aha, zrobiłem śniadanie. Jednak widzę, że coś cię gryzie, a dzisiaj mecz. - odparł
-Wszystko okej...
-Skoro tak mówisz - powiedział.
Zjedliśmy śniadanie, wziął torbę i poszedł w kierunku Akademii ja pobiegłam do siebie i wzięłam swoją. Jak on mógł mi to zrobić?
Ja mam dopiero 14 lat, a on mnie potraktował jak zabawkę. Wzięłam torbę i dołączyłam do Raimona.(Z perspektywy Fudou)
Za kobietami się nie nadąży. Szczególnie tymi w ciąży...
Wszedłem do szatni, przebrałem się i wyszedłem na boisko.
Raimon wyszedł gotowy do gry.
Rozpoczęliśmy po gwizdku sędziego, rozgromiliśmy ich sześć do zera. Nie było ciężko.
Po zakończonym meczu wracałem do domu, zauważyłem dobitą Hannah. Pierwszy raz ją złapałem za rękę i szedłem z nią.
-Chodź do mnie.
-Akio nie wiem czy to dobry pomysł... -odparła
- Chodź nie marudź.
Uśmiechnąłem się i poszedłem z nią do mnie. Zrobiłem jej herbate i usiadłem obok niej na łóżku, dalej była przybita.
-Co się stało? To przez ten mecz....
-Nie, byłam w szpitalu jak spałeś- odparła.
-To wiem...
-Właśnie, nie na badaniach kontrolnych... Znam całą prawdę- spojrzała na mnie.
-Jaką prawdę?
-Wiem wszystko o dziecku i to Ci się nie spodoba, tak jak i mi- spuściła głowe.
-Jednak chce wiedzieć.
Patrzyłem w nią teraz jak w obrazek, nie wiedziałem o co chodzi.
-Słuchaj zanim rodzice wyjechali... Ojciec mnie zgwałcił.. To nie twoje dziecko, a jego... Wzięłam wasze włosy do porównania DNA i wyszło, że on jest ojcem dziecka.. Nie chce tego dziecka.. Proszę pozbądź się go z mną, jak nie to ja się zabije... Zrobimy nowe, nasze tylko tego nie chce... -powiedziała wszystko.
-Co?
-Wiedziałam, że tak zareagujesz... -dodała.
-Hannah, jesteś pewna?
-Tak, nie chce go. Pomożesz mi? -spytała.
-Tak, ale...
-Ale? -spojrzała na mnie oczami pełnymi łez.
-Zrobimy sobie nowe i je wychowamy.
Uśmiechneła się. Wyciągnąłem tabsy od Sakumy.
-Tych trzeba zjeść 3, a tych 4.
Wyjeła tabletki na rękę i chwyciła wodę. Złapałem ją za rękę w której miała tabletki.
-Na pewno tego chcesz? Możesz trafić do szpitala...
-Fudou, kocham cie i na pewno- połknęła tabletki, popijając je wodą.
-Też Cię kocham.
Przytuliłem ją i zacząłem całować.
-Kochanie, nie mam humoru- rzekła.
- Wiem, myślałem, że jakoś Ci naprawię. Połóż się, bo nie wiadomo jak te tabletki działają..
Położyła się i patrzyła na mnie.
Wpatrzony w nią, nie potrafiłem pojąć, co przed chwilą się stało.
-Jak twój Ojciec może być takim skurwielem?
-Jednak może - odparła, po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.
Przytuliłem ją mocno, ocierając kciukiem jej łzy z policzków.
-Nie płacz, jestem tu misiu.
-Wiem - odparła.
-Nie zostawię Cię.
-Obiecujesz?-spytała.
Spojrzałem na jej oczy zapłakane, pełne nadzieji.
-Obiecuje.
Pocałowałem ją w usta.
-Fudou, mam dosyć życia..Co jak on wróci i zrobi to samo? - spytała.
- Nie pozwolę na to!
-Jesteś kochany - odparła.
Leżała w łóżku, a ja poszedłem robić sushi. Po pół godziny usłyszałem jej krzyk.
-Co się dzieje?
-Boli - trzymała się za brzuch.
Zadzwoniłem po pogotowie, szybko wzięło Hannah i pozwolono mi jechać. Trzymałem ją za dłoń cały czas.
Jak dojechaliśmy, okazało się, że poroniła. Jednak jego tabletki działają. Hannah się do mnie uśmiechneła, a ja do niej.
-Tylko dotrzymaj słowa.
-Będziemy mieć dziecko, na pewno. -odparła
Postanowiłem czuwać przy niej cała noc, więc nie puszczałem jej dłoni. Ona powoli usypiała, a ja wpatrzony w nią siedziałem, trzymałem jej dłoń i myślałem....
Brawo Hannah, mówiłem, że się nie zakochuje jednak to nie prawda.... Bo cie kocham.... A dziecko będziemy mieć wspólne... Mimo, iż jestem gnojkiem Hannah... Ja kocham i to Ciebie... Śpij dobrze mój skarbie...
Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak.
CZYTASZ
|Zakończone| Jestem Fudou,więc nikomu ani słowa. - Inazuma Eleven | Książka
Fanfiction(Z perspektywy Fudou) Właśnie przechodziłem obok Ramiona, na trening do Akademii Królewskiej. Byłem bardzo w tym dniu zamyślony, sam nie wiem czym. Chyba meczem z tymi nieudacznikami. Wpatrzony w ziemię szedłem z rękami w bluzie i myślami byłem ju...