[PL] Karma Akabane x Angel!Reader

2.3K 102 10
                                    

Anime: Ansatsu Kyoushitsu / Assassination Classroom

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Anime: Ansatsu Kyoushitsu / Assassination Classroom

Dazai_Ayame zamawiałaś shota z Karmą z relacją przyjaciele-romans, ale niestety nie potrafiłam się skupić i czegoś wymyślić. Do głowy wpadł mi pomysł z Angel readerem, oczywiście zawarty jest ten romans hah. Dosyć długo już czekasz, więc mam dla Ciebie to cuś, jeśli jednak Ci to nie będzie odpowiadało, to napisz w komentarzu lub w prywatnej wiadomości, a zacznę się głowić nad pierwotnym zamówieniem ;D

Anyway, miłego czytania (^-^)

_________________________________________

   Osiągnąłem bardzo wiele w ciągu swojego dwudziestosiedmioletniego życia. Stanąłem twarzą w twarz z wieloma przeciwnościami losu. Ale nie wszystko zrobiłem sam...

   W wieku pięciu lat byłem dręczony przez kolegów z przedszkola, do którego uczęszczałem. Nie potrafiłem nic z tym zrobić. Nie chciałem mówić o tym rodzicom, bo mieli wystarczająco dużo swoich własnych problemów. Pewnego dnia nieco starsza klasa pobiła mnie, bo nie chciałem oddać im moich kredek.
Tego samego dnia, wracając do domu z sercem na ramieniu, spotkałem pewną dziewczynę. Biła od niej przyjemna i ciepła aura, która w jakiś sposób mnie uspokajała. Uśmiechnęła się do mnie życzliwie i przeczesała moje przydługie włosy. Ukucnęła, a następnie otarła resztę łez z moich policzków. Drobne zadrapania i sińce pod oczami zniknęły pod dotykiem jej delikatnych palców. Nic mnie już nie bolało. Następnie chwyciła moją dłoń i skierowała się w stronę mojego domu. Wtedy jej wygląd mnie ani trochę nie dziwił; ubrana była w białą szatę i połyskiwała od niej jasna poświata.
Dobrze pamiętam, że przestraszyłem się, że mama na mnie nakrzyczy, ale wtedy powiedziała, że tylko ja mogę ją zobaczyć.

   Na przestrzeni kolejnych dni dowiedziałem się, że nazywa się [Imię] i jest moim Aniołem Stróżem, chociaż wtedy nie rozumiałem, co to znaczy. Od pamiętnego dnia poznania jej już mnie nie prześladowali. ­[Imię] nauczyła mnie jak się bronić. Nauczyła jak nie okazywać słabości wobec moich oprawców. Po lekcjach chodziliśmy do lasu, gdzie uczyła mnie podstaw walki wręcz.
Przez wiele lat pomagała mi ćwiczyć samokontrolę i opanowanie. W podstawówce już nikt nie odważył się ze mną zadzierać.

   Jak wiadomo, po podstawówce kontynuowałem naukę w Gimnazjum Kunugigaoka. Właśnie wtedy coraz rzadziej czułem obecność [Imię]. Z powodu bójki w trzeciej klasie zostałem zawieszony i trafiłem do tak zwanej klasy przegranych; III E, gdzie nauczał Koro-sensei, którego cała klasa miała za zadanie zabić.

   Po ukończeniu gimnazjum coraz rzadziej [Imię] się pojawiała. Czasami przychodziła, by przypominać mi o prawdziwych wartościach. Rzeczywiście, po pokonaniu Asano - mojego największego wroga z czasów gimnazjum, zacząłem gonić za karierą. [Imię] mówiła, że to dobrze, że jestem ambitny, ale nie powinienem zapominać o tym, co jest o wiele ważniejsze niż błahostki, za którymi podążam. Teraz myślę, że miała sporo racji.

   W połowie studiów [Imię] pojawiła się ostatni raz. Oznajmiła, że już jej nie potrzebuję, więc na nią już czas. Powiedziała, że prawdopodobnie już nigdy jej nie zobaczę. Zaznaczyła, żebym nie wystawiał jej na próbę - czyli nie próbował się zabić. Nie potrafiłem się sprzeciwić, chociaż bardzo chciałem zatrzymać ją przy sobie. Chciałem, by nadal mnie przytulała, jak niegdyś to robiła. Jednak ona tak po prostu zniknęła, uśmiechając się smutno ostatni raz.

   Teraz stoję na krawędzi dachu najwyższego budynku w Tokio. Stałem się miliarderem, osiągnąłem to co chciałem. Byłem najlepszy z najlepszych. Ale to stało się już nudne i... monotonne. Osiągnąłem swój cel i nic mi już nie zostało.

   Przypomniałem sobie chwilę, kiedy Koro-sensei umarł. Wszyscy płakaliśmy, ja płakałem. Resztę tamtego wieczoru spędziłem w ciepłych i bezpiecznych ramionach [Imię]. Płakałem jak dziecko, któro było kiedyś prześladowane.
Zaśmiałem się, kiedy moją głowę wypełniły przeróżne wspomnienia z najlepszych lat mojego życia - z lat gimnazjalnych.
Mój ciemny krawat powiewał na mocnym wietrze. To już koniec. Nareszcie koniec. Wychyliłem się i spojrzałem w dół. Był środek popołudnia, więc na ulicach szamotało się wiele ludzi, którzy pewnie za chwilę będą krzyczeli, kiedy moje ciało roztrzaska się o beton. Mówią, że na skraju śmierci ludzie dokonują samoreflekcji. Fakt, mam teraz czas na przemyślenia, ale po co zwlekać?

   Wziąłem głęboki wdech i przechyliłem się do przodu. Moje ciało przeszedł elektryzujący dreszcz adrenaliny. Tym razem Koro-sensei nie uratuje mnie swoimi mackami. Zaśmiałem się na samo wspomnienie. Pochyliłem się jeszcze bardziej, a po chwili moje ciało zderzyło się z oporem powietrza. Myśl, że niebawem spotkam dziewczynę, która nadawała sens mojemu życiu, jest niezwykle piękna. Już za kilka sekund moja egzystencja dobiegnie końca, a ja zacznę nowe życie. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nie wiem co będzie po śmierci. A co jeśli po śmierci nie ma już nic? Co jeśli nie trafię do domniemanego nieba?
Bardzo jasne światło oślepiło mnie na moment przed zderzeniem z betonem. Zamknąłem oczy i straciłem przytomność.

★★★

   Przebudziłem się. Moje kości odrętwiały. Czułem pod głową coś miękkiego. Podniosłem ciężkie powieki, przyzwyczajając się do światła. Ujrzałem pochylającą się nade mną twarz [Imię]. Uśmiechnąłem się lekko.

- Czy to...niebo?

- Co?! Zgłupiałeś do reszty?! - krzyknęła oburzona. - Co to miało być, co?! Mówiłam ci, żebyś nie wystawiał mnie na próbę, skończony idioto! Życie ci niemiłe?

- To nie była próba. Po prostu chciałem się zabić. - podniosłem się do siadu. - Chciałem móc znowu cię zobaczyć.

- Co? I tylko dlatego chciałeś się zabić? - uniosła brwi w zdziwieniu. - Postradałeś zmysły.

- Dla czegoś takiego warto się zabić. - rzekłem i przytuliłem ją mocno, zanurzając nos w jej pachnących włosach.

- Więcej tego nie rób. - szepnęła.

- Mogę ci to zagwarantować, ale pod jednym warunkiem. Mianowicie, już nigdy mnie nie opuścisz. Ani na krok. Ani na sekundę. - powiedziałem poważnie.

- Głupek. - syknęła, ale wiedziałem, że się uśmiechnęła. Odsunąłem ją lekko od siebie i spojrzałem w [kolor] oczy, w których mieniły się delikatne iskierki. Uśmiechnąłem się i bez zbędnych przemyśleń wpiłem się w jej usta. Chciałem to zrobić już od młodzieńczych lat, ale nie miałem odwagi. Teraz już nic nie mam do stracenia.

   [Imię] wydawała się być zaskoczona, na co ja tylko pogłębiłem pocałunek, kurczowo przyciskając jej smukłe ciało do siebie. Niepewnie oddała pocałunek, obejmując ramionami moją szyję. Moje najskrytsze marzenie się spełniło. Mogłem poczuć ciepło jej miękkich warg, tego pragnąłem bardziej niż kariery. Byłem w stanie oddać za to życie. Zakochałem się na zabój w mojej wybawicielce, ale czy to źle?

   Po kilku minutach przerywanych pocałunków oderwałem się od niej. Wtuliła się we mnie, kojąco głaszcząc moje plecy. Już zapomniałem jak jej dotyk mnie uspokaja. Tak jakbym nie był na dachu, tylko na łące. Kiedy mam ją przy sobie, reszta świata przestaje mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie.
Chciałbym powiedzieć jej, jak bardzo ją kocham, ale chyba nie ma takiej potrzeby. Myślę, że [Imię] doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Teraz, kiedy mój Anioł Stróż znowu jest obok mnie, może moje życie już nie będzie takie nudne, kto wie?

★★★

One Shots [Anime] PL ✏️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz