Vorotila
Ten pieprzony gnój myśli, że ma mojego syna. Hahaha idiota.! Jak mógłbym mojego pierworodnego chłopczyka zostawić tak po prostu pod opieką trzech idiotycznych ochroniarzy?! No ja pytam jak. ?
Myślałem, że Edłardo jest sprytny ale okazał się tylko zbędnym kretynem.!
-Szefie, jest problem. – Usłyszałem za swoimi plecami.
-Słucham Andrzeju.
-Edłardo ma Twojego prawdziwego syna.
-Co?! Jak to ?! – Otępiałem. Przecież to niemożliwe.
-Przykro mi szefie ale musiał mieć wtyczkę wśród nas albo służby. Niania wzięła do parku Awiela a nie syna gosposi.
-Wynoś się.! Niech was wszystkich szlag porwie.! Wynocha jeśli Ci życie miłe.! - Co za kompletni idioci. Mój mały Awiel. Malutki synek. Zabije tego skurwiela zabije.!
Sam
-Gdzie jedziemy?
- Do domu mojego szefa. Chce z Tobą porozmawiać.- Odpowiedział Dymitr.
-Nie no.! Spoko! Luz! To po cholerę było to porwanie i trzymanie mnie w hotelu plus ta głupia gonitwa?! Skro twój szef CHCIAŁ TYLKO ZE MNA POROZMAWIAĆ ! Nie można zadzwonić i umówić się jak cywilizowani ludzie?!- mój porywacz się tylko uśmiechnął i powiedział coś pod nosem w stylu abym nie zdzierała sobie gardła i że ma delikatny słuch. Mega wkurzona odwróciłam się w stronę okna i obserwowałam mijająca okolice.
Dymitr
Mm. Dziewczyna jest wybuchowa i słodka. Gdyby Vorotila pozwolił mi się z nią zabawić chętnie bym z tego skorzystał. Jedno wiem na pewno. Nie pozwolę mu jej umieści w żadnym z jego jebanych burdelów ani dać ją na sprzedaż. W końcu jako jego brat mam coś do powiedzenia w tej sprawie. W sumie to chętnie bym sobie ją zostawił do zabawy. A ponieważ braciszek nie znosi jej chłopaka raczej nie miałby z tym większego problemu. Chociaż, spoglądając na nią ogarniają mnie wątpliwości. Pomimo tego że nie jest dziewicą jest zajebiście dużo warta. Żaden facet nie przeszedłby koło niej obojętnie. Perfekcyjne ciało i śliczna twarz. Nawet teraz patrząc na nią , mam ochotę zedrzeć z niej to ubranie i rzucić się jak wygłodniały zwierz. Właściwie czemu miałbym tego nie zrobić.? Właśnie przejeżdżaliśmy leśnymi ścieżkami.
- Ostanovite avtomobil'! (tł. Zatrzymaj samochód)
Sam
Dymitr coś wykrzyczał po rosyjsku a samochód się zatrzymał. Nie widziałam za szybą niczego prócz lasów. Brązowo oki znowu coś powiedział i tym razem kierowca razem z swoim kolegą wyszli z samochodu i zniknęli gdzieś w lesie. Co się tu do cholery dzieje?! Odwróciłam twarz i spojrzałam na mojego porywacza. Coś w jego spojrzeniu i mimce twarzy się zmieniło, nie wróżąc mi niczego dobrego.
-Dlaczego się zatrzymaliśmy ? – Zapytałam spokojnie. Lecz on nic nie odpowiedział. Jego wzrok przeskanował całe moje ciało a po chwili mężczyzna się uśmiechnął i rzucił na mnie. Próbowałam się od niego odsunąć ale on przycisnął swoim ciałem moje. Był zbyt ciężki rzucałam się we wszystkie strony lecz nic z tego.
-Uspokój się piękna. – Powiedział ochrypłym głosem. Po czym pocałował mnie mocno i głęboko, łapiąc w tym samym czasie jedną ręką moją pierś a drugą wsuwając pod moje spodnie.
_____________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo ale ostanio nie umiem jakoś znaleść czasu. Mam nadzięję, że rozdział wam się spodobał.:) Dziękuję wszystkim którzy czytają moje wypociny i są ze mną. Postaram się was nie zawieść :)
Jak wam się spodobał ten rozdział ?