Po kilku dniach, podczas których chciała nawiązać z nim jakikolwiek kontakt, rudowłosa doszła do wniosku, że chyba nie chce się z nim zaprzyjaźniać. Edmund być oschły i mało rozmowny. Oczywiście, mogła sama przed sobą wytłumaczyć jego zachowanie ogólnym szokiem, ale jakoś średnio miała na to ochotę. W sumie, niewysoki chłopak mówił bardzo mało, i jak już to do swojego rodzeństwa.
-Słuchaj, twój brat jest dość, hmm... jakby to ująć żeby Cię nie urazić - powiedziała pewnego dnia do blondyna. Już od prawie półtorej godziny byli na spokojnej przejażdżce konnej.
- Wiem, jak sama zauważyłaś on jest bardzo specyficzny. Wiadomo, muszę ostatecznie coś do niego czuć, to mój brat. Nie zmienia to jednak faktu, że strasznie mnie denerwuje. - odpowiedział siadając koło rudej na trawie.
-Tak zauważyłam. - mruknęła dziewczyna zsiadając ze zwierzęcia. Jej przyjaciel zrobił to samo. - A ty nie powinieneś spędzać czasu ze swoją rodzinką? - popatrzyła na niego znacząco. Chłopak rozsiadł się obok niej na trawie.
- Poszliśmy na jakiś czas na łąkę, ale dziewczyny miały jakieś babskie tematy do obgadania, więc postawiłem oddalić się na bezpieczną odległość. Zobaczyłem, że spędzasz ten dzień sama, więc postanowiłem się do ciebie dołączyć. - wzruszył ramionami.
- Oh, Wielki Królu to zaszczyt. - powiedziała prześmiewczo.
- Zdaję sobie z tego sprawę. - odpowiedział całkiem poważnie. W końcu sarkazmu uczył się od najlepszej.
- Cóż za skromność. - skwitowała jego wypowiedź. Zaśmiał się pod nosem. Dobrze było mieć kogoś takiego jak ona.
Do obozu wrócili w dwie godziny później. Odprowadzili konie do stajennego i poszli na obiad. Zjedli go wspólnie z pozostałymi członkami rodziny Pevensie. Kiedy skończyli zza namiotu, w którym się znajdowali, dało się słyszeć dźwięki tromb. Nie były zwiastunem niczego dobrego. Było wręcz przeciwnie. Niewiele myśląc wyszli na zewnątrz, gdzie tłum rozstąpił się przed... Budziła strach i grozę. Ona, jak i gobliny, niosące lektykę. Kobieta była bardzo wysoka, ubrana w śnieżnobiałą, ciężką suknię z dużym dekoltem. Jasne dredy upięte były w wysokiego kucyka, a ona sama uśmiechała się chytrze. Ale w rudowłosej nie budziła żadnego uczucia. Oprócz wstrętu i nienawiści. Dziewczyna nie bała się jej. Sama przed sobą nie wiedziała, dlaczego. Wysoka kobieta popatrzyła na nią przelotnie, a potem przeskoczyła wzrokiem na Edmunda świdrując spojrzeniem. Chłopak odwrócił głowę. Nikt nie umiał patrzeć się w te lodowate oczy dłużej, niż kilka sekund.
Jadis i Aslan, po dość chłodnym przywitaniu przeszli do namiotu Lwa. Podczas ich rozmowy, na zewnątrz panowało duże poruszenie, zmieszane ze strachem.
-Jak myślisz, co może się stać? - zapytał Piotr, siląc się na pewny ton.
- Nie wiem, chyba nie chcę wiedzieć. Mam wrażenie, że ta rozmowa ciągnie się w nieskończoność. - odpowiedziała wyraźnie zmartwiona Łucja, jakby od niechcenia bawiąc się rąbkiem swojej sukni.
- Zgadzam się z nią. - odparła Zuzanna ze zrezygnowaniem.
-W najgorszym wypadku Edmund zostanie stracony na Kamiennym Stole. - rzuciła Grace, jakby od niechcenia.
-Co? - zapytali w tym samym momencie.
- Przykro mi, ale jeżeli Aslanowi się nie uda, według prawa to będzie musiało się stać. A na starożytne prawo nawet nasz Lew nie ma wpływu. - mówiąc to podeszła do najmłodszej i przytuliła ją, patrząc się znacząco na Piotra i Zuzannę. Edmunda nie było przy nich. - Zajmijcie się Łucją, muszę iść, mimo wszystko mam kilka spraw do załatwienia, rycerze na mnie czekają. - Pocałowała małą w policzek i wyszła na zewnątrz.
Po jakimś czasie Aslan wyszedł i przemówił do tłumu.
-Ona zrzekła się roszczeń do krwi waszego brata. - rzekł głośno, akcentując każde słowo. Po wzgórzu rozeszła się fala zadowolenia i wiwatów. Grace również klaskała, ciesząc się z tego sukcesu. Mimo, że nie lubiła Edmunda. W końcu był im potrzebny. Aslan również wydawał się być szczęśliwy, chociaż w tamtym momencie dziewczynie nie udało się nawiązać z nim kontaktu wzrokowego.
-Jaką mam mieć pewność że dotrzymasz obietnicy? - zapytała kobieta z kpiącym uśmieszkiem na bladej cerze. Zamiast odpowiedzi słownej, otrzymała potężny ryk. Na raz, wyraz jej twarzy zmienił się. Jednym szybkim ruchem zebrała suknię i usiadła na przenośnym tronie. Jej słudzy podnieśli lektykę, odwrócili się w przeciwnym kierunku i, żegnani przez wiwaty w kierunku Aslana, szybkim krokiem opuścili obóz.
Wieczorem, Aslan zwołał najważniejszych i najdroższych mu członków armii. Chciał omówic plany bitewne i podzielić rolę. Była tam również Grace, w roli dowódcy jednego z łuczniczych oddziałów.
-..ale przecież ty sam z nami będziesz. - rzekł po kilkunastu minutach blondyn, patrząc na swojego mentora uważnie-Nie mogę ci tego obiecać. - odpowiedział Lew. Sprawiał wrażenie przygnębionego. - No a teraz czas ruszać do Beruny. To miejsce będzie przeznaczone do innych celów. - mówiąc to opuścił namiot. Zanim wyszli pozostali członkowie zgromadzenia.
Piotr popatrzył na rudowłosą pytająco, ale ta wzruszyła tylko ramionami i również wyszła na zewnątrz.Podczas drogi do Beruny prawie wszystkie istoty snuły teorie na temat rozmowy Jadis z Aslanem.
Lew wyjaśniał Piotrowi swoje ostatnie sugestie na temat strategii.
Potem szedł z Zuzanną i Łucją.
Rudowłosa trzymała się na uboczu. Tak samo jak Edmund, ale jakoś nie kwapiła się do rozmowy z nim. On też nie był tym zainteresowany. Szedł na końcu pochodu i się nie odzywał.Pod wieczór rozbili obóz. Po kolacji Piotr wyciągną Grace na krótki spacer.
-Zdajesz sobie sprawę jak bardzo jest zimno i jak bardzo chce mi się spać? - zapytała Grace kładąc głowę na ramieniu przyjaciela.
-Tak wiem, ale też wiem, że nie zostawisz mnie w potrzebie. Nie mam racji? - zapytał z lekkim uśmiechem.
-To pytanie retoryczne. Masz rację prawie zawsze. A więc co się stało?
-Nie zauważyłaś może, że Aslan jest od rozmowy z tą uzurpatorką jakiś dziwny?
-Tak zauważyłam. Coś jest nie tak. Ale szczerze Ci powiem, że z nim nie rozmawiałam. Chociaż coś czuję, że i tak by mi nie powiedział.
-Tak, masz rację. Wiesz co mi też się robi zimno, wracamy?
-Możemy. - powiedziała rudowłosa mocniej przytulając się do Piotra.
CZYTASZ
Narnia z przed Wieków | w trakcie korekty |
Fiksi PenggemarGrace oswajana była z Narnia, jej dziwactwami i magią od zawsze. Zagrożenie stanowiła Czarownica, wybawieniem był Aslan. I czwórka młodych ludzi, która miała się od tak pojawić. I pomóc. Od pewnego dnia ta pomoc była dla Grace najważniejsza. Ojciec...